WIDEO: Trzy Szybkie
Zatoka parkingowa tuż obok plaży nad Jeziorem Czchowskim, a także restauracji i hotelu kusi wielu kierowców, jadących od strony Brzeska w kierunku Nowego Sącza. Wielu z nich zjeżdża na dostrzeżony parking, po czym w konsternacji zatrzymuje się przed znakiem zakazu ruchu.
- Ile razy tędy przejeżdżam, miejsce to stoi puste - zwraca uwagę Mirosław Borej, jeden z kierowców.
- Trzeba byłoby coś z tym zrobić, bo w ten sposób marnuje się 20-30 miejsc parkingowych - uważa.
Niegdyś miejsce to było dostępne dla kierowców. Zmieniło się to kilka lat temu ku oburzeniu wielu użytkowników dróg.
- Pomysł, aby w miejscu tak potrzebnym turystom zorganizować punkt kontroli pojazdów jest skandalem i świadczy o arogancji decydentów - napisał w liście do redakcji jeden z naszych Czytelników.
Burmistrz apeluje do GDDKiA
Opinię kierowców podziela burmistrz Czchowa Marek Chudoba. Ubolewa, że tak duża powierzchnia stoi bezużytecznie przez większą część roku.
- Nie mają się gdzie zatrzymać wędkarze, grzybiarze, turyści. Następny taki sam zjazd jest 3 km dalej przy Tropsztynie - mówi burmistrz.
Od kiedy miejsce to zostało przeznaczone tylko dla służb, wielokrotnie interweniował w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Niestety, bez pozytywnego rezultatu. - Odpowiedź zawsze była taka sama: miejsce to jest przeznaczone dla służb. Często tędy przejeżdżam i wiem, że służby te zatrzymują się tu kilkakrotnie w ciągu roku na godzinę lub dwie, a czasem tylko na 15 minut i to jest wszystko - mówi Marek Chudoba.
Jego zdaniem, zatoka powinna być ogólnodostępna, a służby mogłyby z niej korzystać w razie potrzeby. Wtedy byłaby czasowo wyłączana z użytkowania. Podobne zdanie ma Mirosław Borej. - Wystarczyłoby w razie potrzeby postawić znak.
GDDKiA nie zmienia zdania
Ze sprawą zwróciliśmy się do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Iwona Mikrut, odpowiedzialna za kontakty z mediami przypomniała, że „miejsce to przeznaczone jest dla służb kontrolujących pojazdy i pojazdów kontrolowanych”.
Nic nie wskazuje, by coś się miało w tej kwestii zmienić. - Nie przewidujemy urządzania tu parkingu. Jest to także miejsce do ważenia pojazdów dla Inspekcji Transportu Drogowego i policji, przy kontrolowaniu tonażu. W tym celu jest odpowiednio przygotowane i niwelowane dwa razy do roku, i nie jest przeznaczone do ciągłej eksploatacji - argumentuje Iwona Mikrut.
Burmistrz Marek Chudoba ubolewa. - Mamy parking publiczny, który pomieściłby 20-30 samochodów, mimo tego decyzja jest taka, jaka jest. Rozumiem, że są względy bezpieczeństwa gdy jest zagrożenie, ale tutaj się nic nie dzieje. Parking jest pusty, a podróżni nie mają się gdzie zatrzymać.
Jego zdaniem, sytuacja z zatoczką pokazuje, jak niewielką rolę odgrywają samorządy w państwowej machinie. - Instytucje takie, jak Lasy Państwowe, GDDKiA, Polskie Wody, nie liczą się z potrzebami społeczności. Nie mamy praktycznie wpływu na nic. Nieważne, że są potrzeby ludności, że są interwencje, oni mają własną politykę i nie obchodzą ich argumenty samorządów. I tak wygląda nasza samodzielność samorządowa.
Zgodnie z taryfikatorem, policja może nakładać mandaty za złamanie zakazu ruchu w zatoczce w wysokości do 500 zł. Dodatkowo kierowcy, który złamie przepis, dolicza się 5 punktów karnych.
Rzeczniczka brzeskiej komendy zwraca uwagę, że policja kontroluje to miejsce, ale nie robi tego 24 godziny na dobę. - Jeżeli ktoś widzi wykroczenie, zrobi zdjęcie, albo zadzwoni na numer alarmowy, policjanci podejmą interwencję - mówi asp. sztab. Ewelina Buda.
Masz informacje? Nasza Redakcja czeka na #SYGNAŁ
