Wszyscy, którym udało się zdobyć bilet na niedzielny koncert Czesława Mozila w Klubie Studio, długo nie zapomną tego wieczoru. To była ponad dwugodzinna magiczna, muzyczna uczta. Czesław Mozil pokazał, że wciąż jest w znakomitej formie.
Krakowska publiczność nie mogła wymarzyć sobie lepszego doboru piosenek. Nie zabrakło utworów z debiutanckiej płyty ("Żaba tonie w betonie", "Wesoły kapelusz"), płyty Pop (m.in. "Kiedy tatuś sypiał z mamą", "O tych w Krakowie") czy z ostatniego projektu "Czesław śpiewa Miłosza". Miłym akcentem było wykonanie piosenek z czasów, gdy muzyk regularnie grywał w "Alchemii".
Tym razem Czesław nie zaśpiewał sam. Do Krakowa zaprosił Melę Koteluk i Cezika. I choć sam często powtarza, że to publiczność jest dla niego, a nie na odwrót. Nie mógł zgotować lepszego prezentu dla swoich fanów.