Historia z farbą do włosów, przydarzyła się naszemu czytelnikowi Adamowi Kowalskiemu. Po naszej interwencji zarząd drogerii obiecał, że naprawi swój błąd i daty się pojawią. Ale czy uczynią to także inni sprzedawcy?
Nasz Czytelnik chciał zrobić żonie niespodziankę i postanowił kupić jej farbę do włosów w jej ulubionym kolorze. Mężczyzna trafił do drogerii w centrum Krakowa. Farbę znalazł, ale na zakup się nie zdecydował.
- Na produkcie nie było żadnej daty ważności. Pytałem, ale sprzedawcy nie potrafili mi udzielić jasnej odpowiedzi na ten temat - opowiada pan Adam.
Jedna ze sprzedawczyń poinformowała go w końcu, że data ważności towaru została ukryta w jego kodzie kreskowym.
- Ale skąd miałem to wiedzieć i w jaki sposób mógłbym ten kod odczytać? Przecież nie chodzę na zakupy z czytnikiem - denerwuje się klient.
Jest on przekonany, że producent i drogeria nie zadbali o właściwe oznakowanie kosmetyków, bo daty ważności nie mógł znaleźć ani na wybranej przez siebie farbie, ani na innych.
O pomoc poprosiliśmy inspektorów Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowe w Krakowie.
Oto odpowiedź.
- Ustawa z 2001 roku wyraźnie precyzuje, że towar, którego data ważności wynosi powyżej 30 miesięcy (a tak jest w przypadku między innymi farb do włosów) nie musi mieć daty ważności na każdym opakowaniu - tłumaczy w rozmowie z "Gazetą Krakowską" Wanda Aksman-Zbroja z wojewódzkiej inspekcji handlowej.
Pani inspektor dodaje jednak, że towar tego typu powinien mieć na opakowaniu znak graficzny informujący jak długo, od momentu otwarcia, kosmetyk można używać bez ryzyka dla zdrowia. Powinien kupującego poinformować o tym personel sklepu lub informacja znajdująca się na stoisku z kosmetykami.
- To niedopatrzenie, że klient nie znalazł potrzebnej informacji - podkreśla Wanda Aksman-Zbroja.
Pani inspektor dodaje, że skarga pana Adama jest dość typowa.
- Mamy sygnały, że podobne problemy kupujący mają z farbami do włosów produkcji różnych firm kosmetycznych. Na pewno zwrócimy uwagę na to, kontrolując placówki handlowe - zaznacza.
Roman Lewandowski z biura prasowego Rossmann Supermarkety Drogeryjne przyznaje, że klienci mają rację.
- Opisana sytuacja się nie powtórzy - zapewnia. - Zadbamy, aby sprzedawcy we właściwy sposób informowali klientów, jak odczytywać datę ważności towaru, bądź też by umieścili informacje przy kosmetykach - dodaje rzecznik.