https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czy matury zostaną odwołane? "To byłby dramat wielu uczniów" [LIST NAUCZYCIELA]

dr Karol Dudek-Różycki
dr Karol Dudek-Różycki  - nauczyciel chemii, przewodniczący Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Przedmiotów Przyrodniczych.
dr Karol Dudek-Różycki - nauczyciel chemii, przewodniczący Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Przedmiotów Przyrodniczych.
Kolejny okres tzw. zdalnego nauczania przynosi liczne emocje związane z mającymi odbyć się egzaminami - egzaminem maturalnym i egzaminem ósmoklasisty. O ile odwołanie tego drugiego praktycznie nie niesie za sobą żadnych długofalowych konsekwencji, bowiem rekrutację do liceów można przeprowadzić w innej formie, stawiając jednak rzesze ósmoklasistów i ich rodziców w trudnej i niesprawiedliwej sytuacji konkursu świadectw, o tyle odwołanie egzaminu maturalnego mogłoby w praktyce doprowadzić do jeszcze większego dramatu wielu uczniów.

Egzamin maturalny pozwala absolwentom szkół ponadpodstawowych wziąć udział we względnie sprawiedliwej i obiektywnej rekrutacji na studia. Nie jest przy tym ważne, jaką ocenę miał dany uczeń w szkole ponadpodstawowej, a liczą się wiedza, umiejętności, radzenie sobie ze stresem i sprawność rozwiązywania testów.

System ten możemy krytykować, modyfikować czy nawet się z nim nie zgadzać, ale eliminuje on rzecz kluczową - subiektywność oceny szkolnej oraz ogromne różnice w poziomie nauczania poszczególnych szkół. Stawiamy często za wzór system fiński, popatrzmy jednak całościowo na ten system i wtedy zobaczymy, że nie mamy czego porównywać. Inwestycja w edukację u nas nigdy nie była priorytetowa, a Finowie inwestowali w system edukacyjny nieprzerwanie 20 lat i czynią to dalej.

Edukacja wymaga szczególnej troski

Jesteśmy zatem w Polsce, w realiach, które mamy, w kraju, gdzie zarobki nauczycieli są małe, gdzie zawód nauczyciela nie cieszy się uznaniem, gdzie rodzice uczniów często w sposób naganny traktują nauczyciela i wpływają na jego pracę. Problem jest zatem systemowy i, paradoksalnie, ten ciężki okres, który mamy obecnie, jeszcze bardziej odsłonił braki i zaniedbania kolejnych rządów. Edukacja wymaga szczególnej troski, nakładów finansowych i nie chodzi tu tylko o podwyżki dla nauczycieli ale przede wszystkim o systemy szkoleń, ocenę pracy nauczycieli, doposażenie, pracownie przedmiotowe, programy nauczania.

Cały awans zawodowy nauczyciela to farsa, szkoła żyje w stęchłej rzeczywistości, w ramach której boimy się cokolwiek krytykować, a przeciętność w zawodzie nauczyciela jest częstokroć nagradzana. Dodatki motywacyjne przydzielane są uznaniowo. Czy nie jest on po to, aby nagradzać tych, którzy poświęcają się swojej pracy, mają osiągnięcia? Nauczyciele w szkołach specjalnych są niedoceniani. Gdzie pieniądze dla tych ludzi, którzy codziennie cieszą się z małych sukcesów swoich podopiecznych, takich jak wypowiedziane słowo czy napisana jedna literka przez dziecko, które czasem więcej nie osiągnie? My nagradzamy za olimpijczyków - i dobrze - ale system motywacyjny powinien być dostosowany do realiów, tymczasem w naszym środowisku funkcjonuje w swej najgorszej formie zasada „każdemu po równo”.

Mówimy o tym, że nauczanie zdalne doprowadza do niesprawiedliwości, i w ten sposób krytykujemy ministra za jego decyzje. Przecież nasz cały system edukacji jest oparty na niesprawiedliwości. I nie chodzi o to, że właśnie okazało się, iż akcje takie jak „Tablet dla każdego ucznia”, „Cyfrowa szkoła” czy kształcenie nauczycieli z technologii informacyjnej to fasada. Niesprawiedliwość rodzi się w elementarnych aspektach życia szkoły: w małych miejscowościach nauczyciele uczą po trzy przedmioty, bo brakuje im godzin do etatu; dzieci często nie mają pieniędzy, by dotrzeć do lepszej szkoły, bo jest bardziej oddalona od ich miejscowości.

Niesprawiedliwość polega również na tym, że dyrektor nie może znaleźć fizyka czy informatyka do szkoły i zostaje z tym problemem sam. Na tym, że w jednej szkole wszyscy dostają piątki i nic nie wiedzą, a w drugiej dwóje, a umieją na piątkę. Na tym wreszcie, że nauczyciel musi jeździć do dwóch-trzech różnych szkół, aby połączyć etat i nie ma już czasu dla swojej rodziny.

Próbna Matura z Chemii 2020 z Wydziałem Chemii UJ i Dziennik...

Nauczyciele się nie dokształcają, nie mają oferty rzetelnych szkoleń... Nie brakuje tutaj przykładów heroicznej pracy dyrektorów i nauczycieli - zawsze w święto Komisji Edukacji Narodowej w głowie rozbrzmiewają mi słowa „Kłaniaj się wiejskim nauczycielom, mknącym przez drogi w mrozy siarczyste (...)”, bo jest wiele osób, które tę niesprawiedliwość chcą wyrównać. Problem już zaczyna się od tego, że są szkoły lepsze i gorsze - że poziom nie jest jednolity, a nie jest, bo nauczyciele uczą lepiej lub gorzej. Dlaczego? Bo sprawdzamy uczniów egzaminami po szkole podstawowej, po szkole ponadpodstawowej, sprawdzamy egzaminami zawodowymi, sprawdzamy lekarzy, ale nie sprawdzamy, kto będzie uczył nasze dzieci, nie sprawdzamy, od kogo będzie zależeć ich przyszłość. Mamy w Polsce całą masę świetnych nauczycieli, oddanych swojej pracy, w miastach, w miasteczkach i na wsiach, ale mamy też tych, którzy do tej pracy zwyczajnie się nie nadają, bo albo mają marne przygotowanie pedagogiczne, albo słabą wiedzę.

CKE organizuje próbne egzaminy - inicjatywa wydaje się dobra, bo daje kolejną możliwość sprawdzenia się i doskonalenia. Co ważne, nie jest obowiązkowa, ale dla chętnych jest szansą. Jak zwykle, jest to doskonała okazja, żeby wylać wiadro pomyj na MEN i CKE, ale czy o to naprawdę chodzi? Przecież powinniśmy troszczyć się o ucznia! Tego ucznia, którego, gdy odwołamy mu maturę, postawimy przed kolejną niepewnością, związaną z rekrutacją na studia. Postawimy go w przegranej pozycji względem tych uczniów, co zdawali maturę w poprzednich latach i tych, którzy będą ją zdawali w przyszłości. Przekreślimy te starania, które podjął on już w pierwszej klasie gimnazjum. I nie damy mu nic w zamian. Matury powinny się odbyć, gdy już nic nie będzie zagrażało zdrowiu uczniów, ale jeszcze raz podkreślam: powinny się one odbyć. Można je przesunąć na czerwiec, wrzesień, czy nawet później, w zależności od sytuacji, ale nie można ich odwoływać, bo ci uczniowie zasługują na szansę w miarę obiektywnej oceny swojej pracy, zasługują na wzięcie przez nas - nauczycieli - odpowiedzialności.

dr Karol Dudek-Różycki - nauczyciel chemii, przewodniczący Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Przedmiotów Przyrodniczych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Edukacja

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

... DALSZA CZĘŚĆ MOJEGO KOMENTARZA ...

Porusza pan także temat siedzenia w szkołach w czerwcu/lipcu. Jako uczeń przygotowujący się w tym roku do matury nie widzę najmniejszego problemu, żeby ten egzamin napisać w czerwcu. Oczywiste jest to, że trzeba brać pod uwagę wirusa i w takim wypadku najlepszym rozwiązaniem byłoby mniejsze natężenie w klasach i rozłożenie uczniów na więcej pomieszczeń. Co roku na jedną klasę przypadało około 25 uczniów. Co za problem wprowadzić limit 15 osób na klasę, w większych odstępach.

Myślę, że 99% maturzystów woli pisać egzamin w upale, niż ZMARNOWAĆ CAŁY ROK na siedzenie i czekanie aż będzie możliwość napisania matury z rocznikiem 02.

Pana plan pokazuje brak myślenia na przyszłość bo w momencie pisania matur 2 roczników na raz to na studia by się nie dostała połowa z nich. 2 razy więcej maturzystów na tyle samo miejsc na uczelniach.

Nie pozdrawiam.

G
Gość

Wiadomosc do pana z 15:36.

Czy uważa że odwołanie matur nie ogranicza uczniów? Bardzo ciekawe spostrzerzenie. Moim zdaniem, około 300 tysięcy uczniów mających pisac w tym roku mature, oraz pozostałe 99% społeczeństwa uważa pana za kogoś niedouczonego i niekompetentnego po tym wpisie. Po pierwsze pomyśl człowieku o wyżej wspomnianych maturzystach. Przez całe 3 lata przygotowywują się do tego egzaminu żeby dostać się na studia w Polsce bądź za granicą. Uważasz, że przyjęcie na studia poprzez oceny na świadectwie nie jest żadnym problemem. Niech sie pan zastanowi co pan mówi. Rózne szkoły mają rózne poziomy. Tak jak napisal autor tego wpisu, że są uczniowie piątkowi umiejący na dwójke, a takze uczniowie dwójkowi umiejący na piątke. Uczniowie, 3/4 lata temu podjęli decyzje, ci ambitni wybrali licea, ktore cieszą się renomą i w ktorych wiedzieli, że czegoś sie nauczą mimo gorszych ocen na świadectwie. Na warsztat weźmy np. matematykę, jeden uczeń na poziomie pdst. może mieć 4/5 z owego przedmiotu, a mature napisać ledwo na 40-50%. Z drugiej strony mamy ucznia ambitnego, ktory zdecydował się na profil z rozszerzoną matematyką i przepracowywuje rok szkolny na 2/3, a do matury podstawowej jest przygotowany na poziomie 80%. W tym wypadku osoba z 5 na koniec a umiejetnosciami na 50% na maturze ma miec o wiele wieksze szanse od takiej osoby z 2 na rozszerzeniu i 80% z matury ktore jest w stanie uzyskac. Gdzie tu ta sprawiedliwość? Nadal nie widzisz problemu i uważasz ze to nikogo nie ogranicza? Jest pan w błędzie.

Porusza pan także temat możliwych egzaminów wewnętrznych na uczelnie. Troche myślenia. Po pierwsze, uczeń dla pewnosci składa papiery na kilka uczelni do kilku miast, na parę kierunków powiązanych ze sobą. Przypuśćmy, że składa papiery do szkół w 3 miastach, w każdym z miast na 3 uczelnie, na każdej uczelni na 3 kierunki, powiązane ze sobą. W tym wypadku co ma napisac 27 egzaminów wewnetrznych? Po drugie z czego taki uczeń ma się przygotować. 3 lata w szkole sredniej poświęcił na nauke do matury, a z pewnością egzaminy wewnętrzne ktore zostałyby stworzone w celu sprawdzenia kompetencji ucznia na daną uczelnie i kierunek, będą odbiegać w znacznym stopniu od materiału do matury.

Mówi pan, że matura w tym roku bylaby niesprawiedliwa, gdyby się odbyła. Z czego to pan wnioskuje? Z tego że teraz wypadł miesiąc edukacji i rok temu także wypadł miesiąc. Przypominam, że to we wszystkich szkołach w Polsce te 2 miesiące na przestrzeni 3 lat zostały zabrane. Wiec każdy ma taką samą szanse bo miał taki sam czas na nadrobienie zaległości, jedni się do tego przyłożyli a drudzy się tym nie zainteresowali, to pokazuje nam kto zachował się odpowiedzialnie i efektywnie przepracował ten okres. Tutaj znowu wraca temat ambicji którą pokazali niektórzy uczniowie 3 lata temu, wybierając lepszą i bardziej wymagającą szkołę wiedzieli że lepiej się przygotują do matury. Takie szkoły po strajku przepracowały podwójnie okres przygotowujący nas do egzaminu maturalnego, a w momencie aktualnej pandemii robią wszystko by przygotować swoich podopiecznych i wywiązać się ze swoich obowiązków.

... DALSZA CZĘŚĆ NIŻEJ ...

G
Gość

W żaden sposób to nie ogranicza uczniów. Odwołanie matury byłoby najlepszy rozwiązaniem. Na uczelnie zagranicą są zazwyczaj przeprowadzane egzaminy. Jest wiele krajów w których nie ma matury, a uczniowie nadal mogą brać udział w rekrutacji na zagranicznie uczelnie. Przenoszenie matury wiąże się ze zmianą całego roku szkolnego na uczelniach i w liceach co spowoduje chaos. Oceny lub wystawione opinie nie są żadnym problemem. Jeśli jakaś uczelnia ma wątpliwości co do kompetencji przyszłych studentów to one mogą przeprowadzić egzaminy wewnętrzne. Matura w tym roku byłaby niesprawiedliwa. Nie jesteśmy wystarczająco przygotowani, a bieżący materiał jest trudno przerobić przez kamerkę. Nadrabianie zaległosci związanych ze strajkiem w tamtym roku i teraz nauka w domu, która jest mało efektywna powoduje, że nam maturzystom jest trudno wyobrazić sobie przystąpienie do egzaminu. Uczęszczanie do szkoły w wakacje byłoby ciężkie z powodu pogody. W czerwcu jest trudno się skoncentrować na zajęciach przez wysokie temperatury, a co dopiero w lipcu lub sierpniu.

G
Gość

A co ze mną? Potrzebuję matury by wyjechać na studia zza granicę. To już nie jest ważne? Nikt kto chce w Polsce studiować nie powinien mieć problemu z odwołaniem egzaminów, bo to co się dzieje w kraju jest zrozumiane w danym kraju. Ale co z nami, uczniami, którzy mają ambicje? Którzy nie chcą tutaj zostać? Ci którzy mają zapewnić uniwersytetom wyniki do września nie mając innego wyboru niż matura?

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska