Śledczy nie mają złudzeń. Alkohol na pewno nie był czynnikiem bez znaczenia w dwóch tragicznych w skutkach wypadkach, do których doszło w podgorlickich wsiach.
- W obydwu przypadkach zabezpieczyliśmy ciała do badań sekcyjnych - mówi Tadeusz Cebo, prokurator Prokuratury Rejonowej w Gorlicach. - W obydwu protokołach sekcyjnych jest zapis o obecności alkoholu w krwi zmarłych, przy czym u jednego z nich wynik ten sięgnął 2,2 promila, a u drugiego 3,6 promila - dodaje prokurator.
Do pierwszego ze zdarzeń doszło w centrum Łużnej. Było przed godziną 17, gdy na drodze wojewódzkiej 977 na wysokości zakrętu prowadzącego do tamtejszej remizy Ochotniczej Straży Pożarnej, citroen potrącił 62-letniego mieszkańca tej wsi.
Mimo reanimacji, podjętej przez zespół ratownictwa medycznego, mężczyzna zmarł w karetce.
- Obrażenia, których doznał, były bardzo rozległe. Decydujące były pewnie te czaszkowo-mózgowe i złamanie kręgosłupa. Do tego sekcja wykazała szereg urazów wewnętrznych i złamanie kości goleniowej - mówi prokurator Cebo.
Niespełna dwa tygodnie później niemal do bliźniaczego, również tragicznego w skutkach wypadku doszło przed godz. 19 w Moszczenicy.
37-letni mieszkaniec tej wsi znalazł się pod kołami hondy civic, jadącej od ronda w kierunku centrum Moszczenicy. Choć pierwsze próby reanimacji poszkodowanego natychmiast podjął jeden z mieszkańców, mężczyzny nie udało się uratować. Zginął na miejscu.
- W tych przypadkach mamy do czynienia z pieszymi, którzy byli pijani. Jak bardzo zawiodła ich ostrożność, nie wiadomo. Na pewno w obydwu sprawach będziemy powoływać biegłych - mówi o śledztwach prokurator Cebo.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Pierwsza pomoc przy wypadkach drogowych. To musisz wiedzieć!