Odlot z Balic do Madrytu, z przesiadką w Monachium, zaplanowano na wtorek o godz. 6. A z hiszpańskiej stolicy będzie jeszcze blisko 3-godzinna autokarowa podróż do Salamanki.
- We wtorek będziemy też trenować w miejscowej hali - powiedział szef wiślackiej koszykówki żeńskiej Piotr Dunin-Suligostowski. - Wybraliśmy godz. 21, gdyż po podróży zawodniczki muszą trochę odsapnąć. Będzie też godzinny rozruch w środowe południe. A o godz. 20.30 początek meczu z Salamanką, do którego przystąpimy z mocną wolą osiągnięcia korzystnego wyniku, czyli zwycięstwa.
W Krakowie wiślacka ekipa zamelduje się z powrotem w czwartek ok. godz. 18. Na regenerację i przygotowanie się do sobotniej (31 bm.) konfrontacji z Lotosem Gdynia nie będzie więc wiele czasu.
- Ale tak teraz będziemy grać. Oby trwało to jak najdłużej, najlepiej do kwietnia przyszłego roku... - rozmarzył się Piotr Dunin-Suligostowski.
W kwietniu zaplanowano Final Four Euroligi... Życzymy więc "Białej Gwieździe" takich właśnie problemów!
Wracając do spraw personalnych, to trudno przewidzieć, kogo Jose Hernandez będzie musiał pozostawić w Krakowie. Może Serbkę Maję Vucurović, która zaliczyła dopiero jeden sparing w wiślackich barwach. Ponadto najszybciej w poniedziałek może zostać oficjalnie potwierdzona do Wisły. A gdy z początkiem listopada przybędzie Brazylijka Marques, problem się powiększy...