To spora niespodzianka, że zespół z ostatniego miejsca w tabeli ekstraklasy wygrywa z liderem 2:0.
Myślę, że jesteśmy nadal w tak ciężkiej sytuacji, że w tym momencie musimy szukać punktów w każdym meczu. Cieszymy się, że zwycięstwo po gorszym okresie przyszło właśnie w takim spotkaniu. Mam nadzieję, że to będzie impuls dla drużyny, żeby naszą sytuację odwrócić.
Motywacja przed tym spotkaniem była chyba spora?
Na pewno tak, bo sami wpędziliśmy się w tę sytuację i tak jak mówię, musimy szukać punktów wszędzie. Cieszymy się, że stało się to w spotkaniu z liderem. Puszcza może wygrywać z każdą drużyną w lidze. Patrzymy teraz z większym optymizmem w przyszłość.
Dla pana był to jubileuszowy, 150 mecz w ekstraklasie i sprawił pan sobie prezent w postaci strzelonej bramki. Nie mogło być chyba lepiej?
Cieszę się przede wszystkim z tego, że wracam do gry po bardzo ciężkim urazie, który wyeliminował mnie z gry na dłużej, tym bardziej więc cieszy ten gol i wygrana. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej i że problemy zdrowotne są już za mną.
Kontuzja łokcia była bardzo bolesna. Trener Tomasz Tułacz mówił, że wrócił pan do gry szybciej o cztery tygodnie niż mówiły prognozy. Jak to się stało?
Robiłem wszystko, a nawet więcej, by przyspieszyć mój powrót. Nie da się ukryć, że dolegliwości bólowe jeszcze się pojawiają. To nie jest tak, że wszystko jest idealnie, ale doprowadziliśmy to ze sztabem medycznym do takiego stanu, że jestem w stanie grać.
Na razie pański pobyt w Puszczy jest taki trochę słodko-gorzki, bo w okresie przygotowawczym nie mógł pan grać od początku, borykał się pan z innym urazem.
Na razie mój pobyt w Puszczy to wielkie problemy zdrowotne. Mam nadzieję, że to już za mną i że będę mógł być bardziej przydatny dla tej drużyny.
Można powiedzieć, patrząc na dobytego gola, że zna pan każdy kawałek murawy na stadionie Cracovii. W końcu w jej barwach grał pan w sezonie 2020/2021.
Znam ten stadion. Bramka cieszy, ale przede wszystkim zwycięstwo. Drużyna tego potrzebowała.
Zwykle grał pan w obronie, a przeciwko Lechowi wystąpił pan jako defensywny pomocnik. Robi to panu różnicę taka zmiana pozycji?
Tak, to nie jest moja nominalna pozycja, ale taki był pomysł trenera na ten mecz, a skoro taki był to ja po prostu wychodzę na boisko i staram się realizować założenia i robić wszystko, by było jak najlepiej.
Ten pomysł z ustawieniem pana w drugiej linii może zostać na dłużej?
To pytanie do trenera. Na pewno nie jest to moje nominalne miejsce na boisku, a jak to będzie wyglądało, to już zadecyduje szkoleniowiec.
Czy ciąży na was to, że jesteście w strefie spadkowej? Nie jest to komfortowa sytuacja.
Przede wszystkim sami czujemy zawód związany z tą sytuacją. Nie tak to powinno wyglądać, jak się poukładało, ale mam nadzieję, że to ostatnie zwycięstwo to będzie impuls dla drużyny, że seria porażek jest za nami.
Oglądał pan mecz sprzed dwóch tygodni w którym Lech wygrał na stadionie Cracovii 2:0? Grał słabo w I połowie, ale potem wygrał. Czy wiedzieliście, że lider może mieć słabsze chwile?
Każdy mecz jest inny, ma swoją historię, a nasza konfrontacja z Lechem tak się ułożyła, że przed przerwą byliśmy bardzo skuteczni – okazje, które mieliśmy, wykorzystaliśmy. W drugiej części były stuprocentowe sytuacje do zdobycia goli i szkoda, że szybciej nie „zamknęliśmy” tego meczu , ale finalnie wszystko dobrze się skończyło.
Czy dyskutowaliście o sytuacji z czerwoną kartką dla zawodnika Lecha?
Musiałbym zobaczyć ją jeszcze raz, bo nie widziałem powtórek. Sędzia podjął taką decyzję. Myśleliśmy, że było zagranie ręką, że arbiter sprawdza potencjalny rzut karny. Jeśli podjął decyzję o kartce, to jakieś podstawy miał, ale by się móc wypowiedzieć na ten temat, to musiałbym to zobaczyć jeszcze raz na wideo, bo z boiska czasami ciężko jest ocenić, szczególnie, że ta sytuacja była z boku boiska. Nie była klarowna.
To było bardzo prestiżowe zwycięstwo z liderem. Nie wiem, czy można tak wartościować, ale może ważniejsze będzie zwycięstwo w niedzielę, kiedy to gracie ze Stalą w Mielcu. Bo to Stal będzie w waszych rejonach tabeli, to będzie bezpośredni rywal do utrzymania się w lidze. Z Lechem to było święto, ale on gra o inne cele.
Oczywiście, że tak. Nasza drużyna potrzebowała impulsu i mam nadzieję, że będzie nim to zwycięstwo. Będzie miało sens, jeśli za tydzień potwierdzimy to kolejną wygraną, bo jeśli miałaby być ona jednorazowa, to tak naprawdę nas nie urządza.
