- Takie zachowanie jest niedopuszczalne - mówi Janusz Szklarczyk, rzecznik dyscyplinarny Małopolskiego Kuratorium Oświaty. Złożył już wniosek o ukaranie wicedyrektora. Decyzję w tej sprawie podejmie komisja, która spotka się 23 września. Nauczycielowi grozi kara od upomnienia z naganą po tę najsurowszą, jaką jest wydalenie z zawodu.
Nieoficjalnie wiadomo, że rzecznik nie wystąpił o najwyższy wymiar kary.
Marek Stepski, dyrektor II LO, twierdzi, że o praktykach swojego zastępcy nic nie wiedział. - Dowiedziałem się przypadkiem, gdy do sekretariatu przyszli absolwenci z ubiegłych lat i pytali, gdzie mają wpłacić pieniądze za powtórny egzamin maturalny - opowiada. - Natychmiast zareagowałem. Sprawa jest jasna. Wicedyrektor złamał prawo - dodaje. Zapewnia, że pieniądze zostały zwrócone wszystkim maturzystom.
Mimo naruszenia prawa wicedyrektor nadal pełni funkcję. - Zawiesiłem go, ale moją decyzję cofnął kurator. Chodziło o to, abym przed maturami nie został sam - przyznaje Stępski.
Choć dyrektor podkreśla, że nie broni swojego podwładnego, to jednak stara się zrozumieć jego zachowanie. - Często zdarza się, że do poprawiania matury zgłasza się wielu uczniów, ale potem egzamin przychodzi niewielu. Przez to szkoła ponosi koszta - przyznaje Stępski.
Sam Lupa nie czuje się winny. - Pytałem prawników, czy mogę pobrać "kaucję" od absolwentow. Nie widzieli przeciwwskazań - twierdzi.
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!