
Michał Buchalik przez dwa lata bronił dostępu do bramki Lechii Gdańsk. Pomagał mu w tym obecny piłkarz Cracovii, Brazylijczyk Deleu. Obaj również wypowiadają się o sobie bardzo ciepło.
- Michał to bardzo wesoły, kontaktowy chłopak - mówi Deleu. - Często razem żartowaliśmy. Poznałem jego żonę, również bardzo sympatyczną osobę. W Gdańsku nieraz spędzaliśmy czas razem. Robiłem sobie z niego żarty, bo on jest Ślązakiem i mówi ze specyficznym akcentem, zapamiętałem np. jak mówił "Kaj ty idziesz?". Uczył mnie gwary, a ja miałem z tego ubaw. Pamiętam też, że podczas zgrupowań, choć nie mieszkaliśmy w jednym pokoju, to przebywaliśmy często ze sobą, bo graliśmy na PlayStation w grę FIFA, ale niestety, ciągle mnie ogrywał.

- Aż tak źle nie było - śmieje się bramkarz Wisły. - Raz wygrywał jeden, innym razem drugi. A co do Deleu, to on ma superosobowość. Był bardzo ważną postacią w szatni Lechii. Taką, która w znacznym stopniu odpowiadała za atmosferę w drużynie. Zdziwiłem się zresztą, że odszedł z Lechii, bo pamiętam, że ten klub to było coś bardzo ważnego dla niego. Pozytywne było to, że Deleu starał się jak najlepiej nauczyć języka polskiego. Niektórzy obcokrajowcy nie chcą tego robić, a on miał do tego bardzo profesjonalne podejście.

Najmłodsi w tym gronie są Paweł Jaroszyński i Alan Uryga, którzy jako jedyni... ciągle razem grają. Obaj bowiem są powoływani do reprezentacji Polski U-20.
- Poznaliśmy się z Alanem podczas zgrupowania kadry - mówi Jaroszyński. - Mieliśmy dużo wolnego czasu, więc trochę porozmawialiśmy. Nie tylko na temat piłki nożnej. Alan to bardzo fajny kolega, znaleźliśmy szybko wspólne tematy.

- Nawet nie przypuszczałem, że "Jaro" to taka sympatyczna osoba - dodaje Uryga. - Spędzaliśmy na zgrupowaniu dużo czasu, a teraz też utrzymujemy kontakt. Nie będzie jednak docinków czy złośliwych SMS-ów przed derbami. Trzeba skoncentrować się na poważnej grze, a na żarty może przyjść czas po ostatnim gwizdku.