W Polsce szło nawet szybciej, bo wystarczyło 50 lat i "Trylogia" Sienkiewicza, pisana ku pokrzepieniu serc rodaków uciemiężonych pod zaborami, już w czasach II Rzeczypospolitej stała się lekturą wyłącznie szkolną. Tak było dawniej, dziś bywa na odwrót. Nie z książkami, bo czytanie to już dziwaczna ekstrawagancja, ale z filmami w telewizji. W zeszłym tygodniu w paśmie wieczornym telewizje nadawały "Harry'ego Pottera", "Opowieści z Narnii" czy "Alicję w krainie czarów". Kończyły się te filmy około godziny 23, a przecież nawet w naszym pokręconym świecie to jest pora nie dla dzieci.
Widocznie te filmy ktoś zakwalifikował jako "nie dla dzieci". Nie dla dzieci? A dla kogo? Dla dorosłych! Gorzkiej prawdy o życiu każdy ma dość w pracy, więc wieczorem trzeba dać odetchnąć rodakom uciemiężonym w uścisku wolnego rynku. "Jedna już tylko jest kraina taka,/ W której jest trochę szczęścia dla Polaka:/ Kraj lat dziecinnych! On zawsze zostanie/ Święty i czysty jak pierwsze kochanie" - mówił wieszcz i wiedział co mówi.
A propos kochania, to późnym wieczorem w TVP1 natrafiłem na amerykański serial pod odpychającym tytułem "Glee". Gdy jednak zobaczyłem jak w filmie nauczyciel musi za przywilej prowadzenia szkolnego chóru zapłacić dyrektorowi 60 dolarów, zaraz zawołałem żonę (która pracuje w szkole). - Patrz, kochanie, co się dzieje w tej Ameryce! To u nas jeszcze nie jest tak źle! - zawołałem. A potem z zainteresowaniem oglądaliśmy ten film, który, choć gorzkiej prawdy o życiu zawiera sporo, ogląda się z dużą przyjemnością. Czego i Wam życzę.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+