18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dokąd idzie Kościół?

Marta Paluch
Ojciec Maciej Zięba
Ojciec Maciej Zięba fot. archiwum Polskapresse
Czuje się częścią milczącej większości w Kościele. Postanowił nie dać się zepchnąć w narożnik agresywnym obrońcom religii ani jej agresywnym wrogom. I pyta otwarcie: może jesteśmy zbyt apodyktyczni, klerykalni? Musimy zrobić rachunek sumienia. Z o. Maciejem Ziębą, dominikaninem, teologiem i filozofem - rozmawia Marta Paluch

Człowiek, który stara się o dziecko metodą in vitro, zapytał: Czy jestem gorszym katolikiem niż ci kibole, których paulini gorąco przyjęli na Jasnej Górze? Gorzka refleksja.
To jest pomieszanie dwóch porządków. W dodatku nie byłem w Częstochowie i nie wiem, co tam się działo.

Kibice skandowali na Jasnej Górze: "Na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści". Przyjął ich przeor.
Czy to było parę osób, czy wszyscy krzyczeli? Jestem ostrożny oceniając doniesienia medialne. Ale każde hasło, które zawiera nienawiść i agresję, jest sprzeczne z Ewangelią. Domaga się krytyki - jeśli więc tak było, to ci ludzie naruszyli święte miejsce i nie ma co przymykać oczu.

Ks. Jarosław Wąsowicz z Piły, który na Jasnej Górze mówił kazanie, ma jasne poglądy. Przyznał w wywiadzie dla frondy.pl "Często skandowanym na stadionach hasłem jest: Nie czerwona, nie tęczowa, ale Polska narodowa. W pełni się z nim utożsamiam". I nie słyszałam, by któryś hierarcha go za to skrytykował.
Ja bym skrytykował. Ale jak to z hasłami bywa. Można to hasło rozumieć jako sprzeciw wobec afirmacji PRL i tego by w III RP podstawą tożsamości nie była orientacja seksualna oraz aprobatę dla tego by kultura polska budowała tożsamość narodową. I wtedy to hasło nie jest agresywne. Ale łatwiej można je odczytać jako odrzucenie wszystkich osób, które nie odcinają się całkowicie od przeszłości PRL, wykluczenie osób o odmiennej orientacji seksualnej i poparcie dla etnicznego kryterium polskości - i wtedy to hasło jest obrzydliwe i groźne społecznie.

To kto jest tym dobrym katolikiem?
Na pewno nie ten, który głosi nacjonalistyczne, ksenofobiczne hasła. Ale powracając do pani pytania, Kościół uważa, że manipulowanie ludzkim życiem, niszczenie go, jest ze swojej natury złe. Oczywiście, istnieje problem rodziców i ich dramatów, ale to nie zmienia generalnej oceny, że nie można dążyć do życia kosztem niszczenia życia. To nie oznacza, że wolno nam takie osoby potępiać czy odtrącać, co niekiedy w Kościele przychodzi zbyt łatwo. Jan Paweł II bardzo wyraźnie pisał: Trzeba otaczać współczuciem i pomocą także te kobiety, które np. dokonały aborcji. Bo nigdy nie jest tak, że to jest wina jednej osoby - zawsze współwinne jest też otoczenie, które jej nie pomogło, zawsze jest to ludzki dramat. Odgórne gromienie bywa bezduszne.

A w sprawie in vitro gromią?
Wielu księży tak się zachowuje. Co innego obrona słusznych zasad, a co innego współczucie dla konkretnego człowieka.

Może gdyby Kościół potrafił bardziej "przytulić", wytłumaczyć rodzinom bezskutecznie starającym się o dziecko, o co chodzi z in vitro, część z nich mógłby przekonać?
W poszczególnych przypadkach tak jest. Szkoda, że media piszą o tej metodzie według kliszy - in vitro jest dobre, daje szczęście milionom ludzi, a Kościół w imię bezdusznych zasad unieszczęśliwia bezdzietne rodziny. W rzeczywistości Kościół broni najsłabszych, broni ludzkiego życia. Natomiast nie informuje się ludzi, że dzieci zapłodnione in vitro znacznie częściej rodzą się słabe i z poważnymi wadami, a także że istnieje powiązany z tym straszliwy problem aborcji, gdyż w wyniku kuracji hormonalnej relatywnie często zdarzają się ciąże mnogie. Więc ponieważ jest to wbrew oczekiwaniom i by zwiększyć szanse urodzenia zdrowego dziecka, rodzice decydują się na aborcję "dodatkowych" dzieci. Dodajmy do tego, że jak dowodzą badania prowadzone na milionach przypadków w najzamożniejszych krajach świata, odsetek żywych urodzeń przypadający na jedną próbę waha się pomiędzy jedną piątą a jedną czwartą. Sprawa jest więc bardzo złożona.

Może Kościół ma słaby PR?
Chyba ma Pani rację. Trzeba reagować szybko, precyzyjnie i pamiętać o odbiorze społecznym - trzeba umieć przekazać informacje. Z drugiej strony, medialnie lepiej się sprzedają starcia skrajnych stanowisk, a nie spokojne tłumaczenie poważnych kwestii.

Księża są zaniepokojeni, że Ruch Palikota rośnie w siłę?
Nie rośnie, bo obecnie mają ok. 5 proc. poparcia. Choć ich wypowiedzi, popierane faktami i liczbami wyssanymi z palca, są często cytowane w mediach, stąd takie wrażenie. Ale Kościół powinien przejawiać duszpasterską troskę, zapytać się skąd się wzięło takie zjawisko. Dlaczego ludzie poparli tę partię? Na ile jesteśmy winni tej sytuacji - czy nie jesteśmy zbyt apodyktyczni, klerykalni? Może zamiast rozmawiać i tłumaczyć, okopujemy się na pozycjach obrony status quo, które dla młodych jest nie do przyjęcia? Może nie reagujemy odważnie na to, że niektórzy z nas się sprzeniewierzyli powołaniu. Musimy zrobić uczciwy rachunek sumienia.
Mówił Ksiądz, że w Polsce dość widoczne są skrajności, a pośrodku jest milcząca większość. Czuje się Ksiądz jej częścią?
Tak, trudno dyskutować z agresywnymi wrogami Kościoła, ale jego agresywni obrońcy też mi nie są bliscy. Te grupy lubią z sobą walczyć, a ja nie czuję tej walki. Ewangelia jest głoszeniem Dobrej Nowiny.

Wielu księży przyznaje, że integryści, zwolennicy Radia Maryja, spychają ten "milczący środek" na margines.
Ta postawa jest coraz głośniejsza, mocniejsza niż była kilka lat temu. Choć, swoją drogą, Radio Maryja ma mniejszą słuchalność niż w latach 90. Wiele grup ma prawo do obecności w Kościele, ale żadna nie ma prawa jego zawłaszczania. A ta milcząca większość polskich katolików ciągle nie potrafi czuć się odpowiedzialna za Kościół - za to jak jest dziś postrzegany i jakim przekażemy go następnym pokoleniom. A przecież to też od nas zależy. Ta grupa "środka" biernie się godzi na los obserwatora - "Radio Maryja coś tam mówi, hierarchowie również, a my sobie żyjemy, chodzimy do kościoła, przyjmujemy kolędę i jest OK". A to stanowczo za mało!

Jest ksiądz sfrustrowany?
Nie, bo zależy mi na zmianie tego stanu rzeczy. Trzeba mówić o tym otwarcie, lecz bez agresji. Kiedy słyszę, że o wielkim skarbie, jakim jest nauczanie Jana Pawła II, mówią ludzie, którzy to nauczanie deformują, ubierając je w ideologiczne, ksenofobiczne szatki, to myślę, że trzeba w końcu pokazać prawdziwe piękno tego nauczania.

Może warto tupnąć, krzyknąć?
Tupanie niewiele pomoże. Nasz problem polega na tym, że przywykliśmy do silnych, charyzmatycznych przywódców - takim był po wojnie kard. Adam Sapieha, potem kard. Stefan Wyszyński, po nich Jan Paweł II. Oni rozsądzali spory, pomagali tłumaczyć rzeczywistość, tworzyli plany na przyszłość. To było wspaniałe, ale z drugiej strony nauczyło nas pasywności.

Jak to zmienić?
Trzeba o tym rozmawiać w Kościele. Pytanie, czy polscy katolicy docenią wagę problemu. Właśnie złożyłem do druku książkę. Dedykowałem ją: "Tym, którzy podobno nie istnieją - pokoleniu Jana Pawła II". Jestem ciekaw, czy oni wezmą odpowiedzialność za przekazanie swoich doświadczeń związanych z tym pontyfikatem swoim dzieciom. I czy zrobią to w sposób ciekawy, mądry i wiarygodny. Dostaliśmy od Opatrzności dar, a za nim idzie zobowiązanie.

Czy dojrzeliśmy do takiego "obywatelskiego" Kościoła? To trudny model wiary.
Na pewno trudniejszy niż dotąd. Pytanie tylko, czy polski Kościół jest w trakcie transformacji, budzenia się, czy na etapie sekularyzacji, tracenia wiernych. Ja wierzę, że jest szansa na odrodzenie. Jeśli to nie wyjdzie, to trochę się załamię, ale się nie poddam. Trzeba jednak przez kilka lat modlić się, działać i poczekać.

Może i ci z Ruchu Palikota powrócą jak marnotrawni synowie na łono Kościoła?
Kardynał Wyszyński w swoich "Zapiskach więziennych" zanotował, że chrześcijanin zna podział tylko na tych, którzy są naszymi braćmi i siostrami w Chrystusie oraz na tych, którzy jeszcze o tym nie wiedzą. Myślę, że ludzie z Ruchu Palikota jeszcze o tym nie wiedzą. Wielka byłaby radość w niebiosach, gdyby się o tym dowiedzeli.

Poszedłby Ksiądz na pielgrzymkę obok Palikota czy Anny Grodzkiej?
Jeśli będę widział, że z ich strony nastąpiło rzeczywiste nawrócenie, to szeroko otworzę ramiona, aby ich powitać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska