Około 52 milionów złotych ma kosztować budowa dioramy - specjalnej trójwymiarowej makiety przedstawiającej zmagania żołnierzy podczas pierwszej wojny światowej. Najpierw jednak trzeba mieć projekt. Przygotowanie go ma pochłonąć około trzech milionów złotych. Stanisław Sorys, członek zarządu województwa małopolskiego, jeszcze podczas poświęcenia gontyny w Łużnej zdradził, że wniosek o dofinansowanie przygotowania wspomnianej dokumentacji znalazł się na liście rezerwowej kolejnego rozdania środków unijnych.
Co to oznacza dla pomysłu z gorlickiego?
W skrócie: obiekt mieszczący dioramę miałby powstać w wyrobisku dawnego kamieniołomu. Teren do zagospodarowania jest spory - 50 metrów długości, 30 szerokości i 14 wysokości. Mogłaby tam powstać olbrzymia panorama wojenna. Wszystko rozbija się jednak o pieniądze.
- To, o czym mówił Stanisław Sorys, to całkiem spory krok do przodu - mówi zadowolony Kazimierz Krok, wójt gminy Łużna. - Dofinansowanie stanowiłoby 75 procent wartości zadania - wylicza. Kalkuluje, że w optymistycznym wariancie wkład własny wyniósłby około siedmiuset tysięcy złotych do podziału na trzy samorządy. To samo jeśli chodzi o właściwą inwestycję - około piętnastu milionów do podziału, z rozłożeniem na kilka lat.
Jakie będą koleje inwestycji?
- Tego dowiemy się po magicznej dacie 16 listopada - mówi szczerze. - Ostateczne decyzje będzie podejmował nowy zarząd województwa - dodaje. Pomysł dioramy obiecali wesprzeć europosłowie, m.in. Róża Thun i Czesław Siekierski. Podoba się też urzędującej w Krakowie konsul generalnej Węgier, Adrienne Körmendy.
Kiedy Zdzisław Tohl, dyrektor Muzeum Dwory Karwacjanów i Gładyszów, omawiając projekt stwierdził, że na jego realizację może porwać się tylko wariat. - Oczywiście wariat w pozytywnym tego słowa znaczeniu, czyli człowiek, który nie boi się wielkich wyzwań i śmiało realizuje swoje wizje - uzasadniał ze śmiechem. Do budowy mogłyby się włączyć inne kraje, które brały udział w zmaganiach wojennych.