Z pierwszym dniem stycznia wszedł w życie zapowiadany jako rewolucyjny przez Bartosza Arłukowicza, ministra zdrowia, pakiet onkologiczny. Jego celem jest jak najszybsza diagnoza pacjenta, który może chorować na nowotwór, bez czekania w kolejkach do kolejnych badań. Chory ma zostać zdiagnozowany w ciągu 9 tygodni. Jak w praktyce będzie funkcjonował nowy system? O tym sądeccy lekarze będą mogli mówić po pierwszych kilku miesiącach. "Krakowska" jednak postanowiła w teorii przynajmniej przejść drogę pacjenta "z zieloną kartą".
Początek: lekarz rodzinny
To pierwszy i najważniejszy krok, bo właśnie u lekarza rodzinnego najpierw szukamy odpowiedzi o przyczynę złego tanu zdrowia.
Pierwsze objawy nowotworu mogą być różne. Niepokojąca powinna być anemia, krew w moczu, a przede wszystkim wyczuwalny guz. Jednak każde niepokojące obawy należy zgłosić lekarzowi rodzinnemu, szczególnie jeśli ktoś z bliskich chorował już na raka.
- Na podstawie wywiadu z pacjentem podejrzewać możemy, że jego dolegliwości mogą mieć związek z chorobą onkologiczną. Taką osobę kierujemy na odpowiednie badania - wyjaśnia Lesław Szot z Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Limanowej. - Jeśli te potwierdzą nasze przypuszczenia pacjentowi zakładamy Kartę Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego (DiLO). W zależności od tego, jakie jest wstępne rozpoznanie pacjent z kartą jest kierowany dalej do odpowiedniego specjalisty lub ośrodka, gdzie zostaną przeprowadzone dalsze badania - dodaje.
"Zielona karta", bo taki ma kolor, uprawnia zatem chorego do szybkiej ścieżki diagnostyki i terapii onkologicznej bez limitów.
- Karta nie może być wydawana zbyt pochopnie. Konieczne jest ustalenie czytelnych procedur jej przyznawania, co zapewne zweryfikuje praktyka - zaznacza lek. Szot. - Zyskaliśmy bardzo dobre narzędzie, ale trzeba je racjonalnie stosować - dodaje.
Potem sądecka onkologia
Pacjent z podejrzeniem raka kierowany jest z kartą do Centrum Onkologii sądeckiego szpitala. - Od ręki ma wykonaną tomografię, rezonans i pogłębione badanie usg - zaznacza Robert Bakalarz, lekarz kierujący Oddziałem Onkologii Klinicznej sądeckiego szpitala. - Pobierane są też próbki do badań histopatologicznych. Dopiero mając wszystkie wyniki zbiera się konsylium lekarzy onkologów i zabiegowych, które ustala rodzaj nowotworu i sposób jego leczenia - dodaje.
Od momentu zgłoszenia się do specjalisty do postanowienia diagnozy nie powinno minąć więcej niż 9 tygodni. Potem przychodzi czas na leczenie. Dyrekcji szpitala udało się zatrudnić specjalistów z zakresu onkologii, a chory może być pewny, że w Nowym Sączu zostanie zoperowany, naświetlony i otrzyma chemię. Centrum Onkologii oprócz Oddziału Onkologii Klinicznej (12 łóżek stacjonarnych i 6 miejsc do chemioterapii jednodniowej) i Oddziału Radioterapii (13 dwuosobowych sal), posiada również Oddział Ginekologii Onkologicznej (28 łóżek) i Oddział Chirurgii Onkologicznej (28 łóżek).
Na koniec stała opieka
Oprócz szybkiej diagnozy i leczenia pacjent dzięki pakietowi onkologicznemu zyskuje jeszcze dwie rzeczy. Pierwszą są mniejsze koszty. Chory, który nie musi być w szpitalu cały czas, ale będzie do niego przyjeżdżać np. na chemioterapię, otrzyma zakwaterowanie blisko ośrodka, w którym pobierać będzie świadczenia zdrowotne. Czy pacjent skorzysta z hostelu opłaconego przez NFZ, zdecyduje lekarz.
Druga, to osobisty koordynator, czyli osoba, która prowadzi chorego przez cały proces leczenia i odpowiada za pacjenta również później. Jego zadaniem jest pilnowanie terminów badań i przypominanie o tym choremu. Co istotne, także o badaniach kontrolnych, które wykonywane są np. pół roku po pierwszym leczeniu.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtube'ie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!