Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dożynki w Koczanowie. Świętowano udane żniwa

Aleksander Gąciarz
Koczanów. Ponad 20 wiejskich delegacji z gminy Proszowice zaprezentowało się w niedzielę na dożynkowej scenie. Świętowano z radością, bo żniwa były udane.

O tym, że organizatorzy stanęli na wysokości zadania, można było się przekonać już na początku, czyli podczas zbiórki pod remizą w Piekarach, skąd dożynkowy orszak z wieńcami wyruszył w stronę Koczanowa. - Miała być tylko woda dla koni, a było znacznie więcej - żartował burmistrz Grzegorz Cichy, gdy grupa z Piekar przyszła zaprezentować na scenie swój wieniec. 

Jednak prawdziwymi gospodarzami dożynek byli mieszkańcy Koczanowa. Poprzednio taka rola przypadła im w 2002 roku. - Pracy przy organizacji jest mnóstwo. Niby nie ma nic szczególnie trudnego, ale wszystkiego trzeba dopilnować. Na szczęście się udało, pogoda dopisała i jesteśmy zadowoleni - ocenił sołtys Stanisław Kukuła, który - sądząc z treści przygotowanych przez koczanowskie gospodynie przyśpiewek - był dobrym duchem i motorem napędowym przygotowań do święta plonów. 

Plony zebrano tym razem bez poważniejszych perturbacji. - U mnie wszystko trwało tydzień. Nie przeszkodziła pogoda. Była tylko jedna awaria kombajnu - mówi dożynkowy starosta Marek Kotyza z Klimontowa. W roli starościny partnerowała mu Edyta Pabian z Bobina. - Wyszło znakomicie. Mogłabym być starościną jeszcze raz, choć pewnie już mi się to nie przydarzy. Chociaż kto wie, nasze koło gospodyń działa prężnie, na każde spotkanie przychodzi dużo dziewczyn i na pewno nie odpuszczą. Dożynki są potrzebne, integrują wieś. Ludzie chcą wyjść z domu, spotkać się. Tym bardziej, że mamy teraz nową, piękną remizę - mówiła. 

Żniwa przebiegły sprawnie, choć na kilka dni zostały zahamowane przez ulewne deszcze. Te z kolei pokazały, jak zmienia się charakter upraw w rejonie Proszowic. 

- Jest coraz więcej warzyw, za to zanika hodowla. Nie ma krów, nie ma koni. Zaoruje się łąki, by posadzić selery. To potem powoduje takie problemy jak zamulanie pól. Zboża i łąki zatrzymywały ziemię. Gdy ziemniaki lub marchew rosną w redlinach, rwąca woda wszy-stko wypłukuje. Rolnicy tak jednak postępują ze względu na ekonomię. Nie opłaca się uprawiać tytoniu, buraka cukrowego, dlatego przerzucają się na warzywa - ocenia burmistrz Cichy. 

Marek Kotyza ze swoimi ośmioma hektarami zboża i hodowlą krów mlecznych, należy do mniejszości. Większość wyprodukowanego zboża wykorzystuje dla własnych potrzeb. Resztę sprzedaje. 

- Zboże w tej chwili jest tanie i jeszcze potanieje, bo po żniwach wszyscy chcą sprzedać. To normalne zjawisko. W grudniu ceny powinny wzrosnąć - zapowiada. 

Tegoroczne dożynki prowadzili Małgorzata Plyś i Jerzy Bysiec. O oprawę muzyczną zadbał zespół Na Krakowską Nutę i uczniowie z Koczanowa. Gwiazdą wieczoru był zespół Effect. Decyzja, który z 20 przygotowanych wieńców będzie reprezentował gminę w Miechowie na dożynkach wojewódzkich, miała zapaść w poniedziałek. 
 

Źródło: Dziennik Polski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska