https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektor Lotniczego Pogotowia Ratunkowego: ratownicy medyczni postawili na doskonalenie się

Anna Górska
Janusz Wójtowicz
Rozmowa z Robertem Gałązkowskim, dyrektorem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Wybierzmy wspólnie najlepszego ratownika w naszym regionie

Przykro Panu jest, gdy pacjent mówi, że uratowało go pogotowie, a nie ratownik medyczny?
Być może postrzeganie ratownika medycznego jest takie, bo to najmłodszy zawód medyczny. Dopiero w 1992 r. zaczęliśmy profesjonalizację kadrową. Zaś w tym roku był ostatni nabór do dwuletnich szkół kształcących ratowników. Od 2014 r. każdy zainteresowany tym zawodem, będzie musiał skończyć studia. Proces profesjonalizacji trwa.

Wielu wciąż uważa, że ratownik to taki sanitariusz.
Niestety tak. Potrzebujemy jeszcze kilku lat dla wypromowania zawodu. W mediach często pokazywane są słabe strony systemu ratownictwa medycznego. Tymczasem w ciągu kilkunastu lat zaszły olbrzymie zmiany: kiedyś w karetce jeździł lekarz, kierowca i sanitariusz, czyli udzielić fachowej pomocy medycznej mogła jedna osoba z trzyosobowego składu. Dzisiaj w specjalistycznej karetce jest lekarz i dwóch ratowników: każdy z nich jest uprawniony do udzielania pomocy choremu.

Jak Pan ocenia pracę polskich ratowników?

Jak w każdym zawodzie, są lepsi i gorsi. Ale jednego jestem pewny: ratownicy medyczni postawili na doskonalenie się. Robią to z poczucia odpowiedzialności. Od momentu, gdy zostali samodzielnymi pracownikami, a nie jedynie pomocnikami lekarzy, wiedzą, że od ich wiedzy, kwalifikacji, umiejętności nawiązywania kontaktów z pacjentem i rodziną, zależy, czy społeczeństwo im zaufa. Proszę mnie zapytać, jakie jest moje największe marzenie jako człowieka, który ratownictwu oddał całe życie?

Jakie to marzenie?

Chcę, by ludzie, którzy decydują się na studia ratownicze, mieli powołanie do tego zawodu, czuli swoją misję; by to uczucie nie znikało nigdy.

Pan jeszcze dyżuruje?

Ze względu na dobro pacjenta musiałem zrezygnować. Nie można jednocześnie zajmować się administracją i ratować.

Ciężki był wybór?
Bardzo. Za każdym razem gdy widzę, jak startuje śmigłowiec, mam dreszcze.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

K
Kamila
Totalna dyskryminacja!!!W Szczecinie jest podobnie i w całym zachodniopomorskiem!!!
R
Ratowniczka
Niestety, pan dyrektor wierzy jedynie w ratowników bo ratowniczki mu nie na rękę. Miałamprzyjemność usłyszeć prosto w twarz, nie przyjmę pani bo jest pani kobietą. Kwalifikacje i serce do ratowania, powołanie o jakim pan mówi w tym wywiadzie nie miało żadnego znaczenia... i to jest tak jak z uznawaniem ratownika za sanitariusza przez resztę społeczeństwa
R
Ratownik
To prawda z tym powołaniem. Jak się je ma to i zdobywanie wiedzy przyjdzie łatwiej. I nie potrzebne są do tego studia. Jest dużo wspaniałych ratowników bez wyższego wykształcenia i nie będą w stanie skończyć studiów . Co z nimi?
o
oki
Fajny gość
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska