Potargane fronty atmosferyczne potęgują chyba nabrzmiewanie problemów w partyjnych dołach i elitach, bo zapanowała tam gorączka jak na tydzień przed wyborami. Do urn jednak nie idziemy, przyspieszonych wyborów nie przewiduje ani premier, ani marszałek Sejmu; podejrzewam, że prezydent również.
Bez racjonalnej przyczyny epicka gorączka polityczna dopadnie nas w weekend. Szczególnie na Górnym Śląsku, gdzie w tym samym czasie w ruch pójdą partyjne maszynerie Platformy i PiS-u. Konwencja krajowa, kongres, tysiące delegatów, tysiące ważkich słów i obietnic, wielkie wyzwanie przed służbami cateringowymi... Epicko jak cholera. Nadzór górniczy powinien wstrzymać ruch w kopalniach, bo stropy w chodnikach mogą popękać pod ciężarem troski o Polskę, która wyleje się wezbraną falą do kongresowych mikrofonów.
Wobec takiej epickiej potęgi niedzielna konwencja ziobrystów w Krakowie zda się lirycznym kwileniem, choć kąt pochylenia nad ciężką dolą Polaków będzie na pewno nie mniej rozwarty niż na Śląsku.
Cała ta epicka eskalacja polityczna bez żadnego uzasadnienia odbywa się oczywiście za nasze pieniądze, no bo gdyby tak wstrzymać partyjne subwencje z budżetu, to byłby dramat. Epicki dramat!