Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Europa nie dla Wisły. Pytanie: kto i za ile zbuduje nowy zespół?

Bartosz Karcz
Nie będzie Pucharu Polski dla Wisły w tym sezonie. Nie będzie też europejskich pucharów na ul. Reymonta w kolejnym. "Biała Gwiazda" przegrała walkę o finał ze Śląskiem Wrocław i pozostaje jej już tylko liga. W niej krakowska drużyna może poprawić swoją pozycję co najwyżej o kilka miejsc, a musi też oglądać się za siebie, bo przewaga nad strefą spadkową wcale nie jest w pełni komfortowa i wynosi tylko dziewięć punktów.

Kłopoty wczoraj zaczęły się już na rozgrzewce, na której nabawił się kontuzji Daniel Sikorski. Miał grać od początku, ale musiał go zastąpić jeszcze przez pierwszym gwizdkiem Rafał Boguski.

Wisła nie zaczęła tego meczu z taką werwą jak kilka dni wcześniej spotkania z Legią. Krakowianie grali wolniej, nerwowo i niedokładnie. Tak jakby stawka tego starcia sparaliżowała ich w pierwszych minutach. Dopiero w 16 min prawą stroną ruszył Emmanuel Sarki i dośrodkował w pole karne. Piłka trafiła do Patryka Małeckiego, który odegrał do Łukasza Garguły. Ten jednak strzelił wprost w Rafała Gikiewicza.

Ta akcja pobudziła jednak gospodarzy do śmielszych ataków. Wisła przeniosła na kilka minut ciężar gry na połowę Śląska. Zamiast jednak gola dla wiślaków mieliśmy trafienie dla wrocławian. W 23 min Sebastian Mila z rzutu wolnego dośrodkował na głowę Dalibora Stevanovicia, który pokonał Sergeia Pareikę.

Krakowianie odpowiedzieli po czterech minutach, gdy strzałem z dystansu wyrównał Cezary Wilk. Do przerwy był jednak tylko remis, choć pozostawały nadzieje na awans po zmianie stron. Na drugą połowę krakowianie wyszli zresztą mocno zmobilizowani i zaatakowali zdecydowanie. Już na początku Wisła wyprowadziła szybki atak, ale fatalnie rozegrał piłkę Rafał Boguski.

Jak wyprowadzać takie ataki i jak je finalizować, pokazali chwilę później Sebastian Mila i Waldemar Sobota. Ten pierwszy podawał do drugiego, a Sobota w sytuacji sam na sam z Pareiką strzelił drugą bramkę dla Śląska. Mieliśmy 54 min, ale jasne się stało, że Wisła straciła w tym momencie szansę na awans do finału Pucharu Polski.

Krakowianie jeszcze ambitnie próbowali zmienić losy tej rywalizacji. Jeszcze pięknego gola strzelił Ivica Iliev, ale jeśli ktoś miał nadzieję, że Wisła jest w stanie w końcówce przechylić szalę tej rywalizacji na swoją stronę, to rozwiał ją w 80 min Sebastian Mila, który ładnym uderzeniem strzelił trzeciego gola dla Śląska.

Odpadając z Pucharu Polski Wisła straciła jedyną szansę na awans do europejskich rozgrywek. Oznacza to, że zabraknie ich w Krakowie już drugi rok z rzędu. Przy ul. Reymonta muszą sobie teraz odpowiedzieć na kilka kluczowych pytań. Przede wszystkim, jak będzie wyglądał zespół i kto będzie go prowadził. Wydaje się, że coraz bliżej tego prowadzenia jest Franciszek Smuda. Skoro już wiadomo, że nie zostanie z nim przedłużony kontrakt w niemieckim Jahnie Regensburg, to drogę na ul. Reymonta ma już otwartą. Tylko od właściciela "Białej Gwiazdy" Bogusława Cupiała zależy, czy kolejny raz sięgnie po "Franza", czy też może zdecyduje się jednak na Adama Nawałkę. Ktokolwiek by został trenerem, pozostaje również pytanie, czy przede wszystkim otrzyma środki na poważne wzmocnienia, bo los drużyny w obecnym kształcie w praktyce dopełnił się wczoraj.

Podobnie zresztą jak los trenera Tomasza Kulawika, który jest już praktycznie przesądzony. Cień szansy na zachowanie posady szkoleniowiec ten miałby tylko w przypadku awansu do europejskich pucharów. A skoro tego awansu nie ma, to… Odpowiedź nasuwa się sama.

Pomeczowe opinie

Stanislav Levy, trener Śląska Wrocław
- Dla nas ważne było to, że strzeliliśmy jako pierwsi bramkę. Wisła ruszyła w tym momencie do ofensywy i dzięki temu dla nas zrobiło się więcej przestrzeni do kontrataków. Czy był moment w tym meczu, kiedy nie byłem pewny wyniku? Na pewno trochę spokojniejsi byliśmy w chwili gdy strzeliliśmy drugą bramkę. Wisła później zrobiła dobre zmiany i mieliśmy jeszcze trochę problemu, ale generalnie kontrolowaliśmy sytuację na boisku. Teraz pora na finał. Moim zdaniem szkoda, że nie ma jednego meczu w decydującej rozgrywce.

Tomasz Kulawik, trener Wisły Kraków
- Przede wszystkim chcę pogratulować Śląskowi dwóch dobrych, równych meczów i awansu do finału Pucharu Polski. My jesteśmy źli na siebie, bo mieliśmy swoje sytuacje, szczególnie w pierwszej połowie, które mogliśmy zamienić na bramki. Gdybyśmy je wykorzystali, mogliśmy pozostać w grze o Puchar Polski. Postawiłem na tych piłkarzy, którzy czuli się najlepiej. Kamil Kosowski nie trenował dwa dni, był poobijany po meczu z Legią. Chciałem też, żeby Ivica Iliev wszedł na boisko w drugiej połowie. Od początku miał grać Daniel Sikorski, ale nabawił się kontuzji na rozgrzewce i trzeba było robić korektę w składzie. Biorę odpowiedzialność za to, co się wydarzyło. Do końca ligi pozostało osiem kolejek i myślę, że dzień po meczu ze Śląskiem zostaną w klubie podjęte decyzje.

Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 2:3 (1:1)

Bramki: 0:1 Dalibor Stevanovic (23), 1:1 Cezary Wilk (27), 1:2 Waldemar Sobota (54), 2:2 Ivica
Iliev (68), 2:3 Sebastian Mila (80).

Żółte kartki: Wisła - Cezary Wilk; Śląsk - Przemysław Kaźmierczak, Dalibor Stevanovic, Adam
Kokoszka.

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 11 189.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska