Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ewa Szydło z Gorlic sędziuje piłkę nożną już 15 lat

Marek Podraza
Ewa Szydło pochodzi z wyjątkowo sędziowskiej rodziny. Jej piątka rodzeństwa też biega z gwizdkiem. Jako piłkarski rozjemca zadebiutowała w 1999 roku w stroju pożyczonym od brata Bogdana. Mija właśnie 15 lat jak wówczas 16-latka, uczennica drugiej klasy gorlickiego Kromera zdecydowała się zostać sędzią piłkarskim i prowadziła swój pierwszy w życiu mecz. Dziś jest już wytrawnym sędzią i rozstrzyga praktycznie na wszystkich stadionach w Polsce.

Prowadzi bowiem mecze w Centralnej Lidze Juniorów, Ekstralidze Kobiet oraz w czwartej lidze mężczyzn i nawet w lidze słowackiej i to raczej nie koniec jej przygody z gwizdkiem. A zaczęła się ona dość ciekawie. - Z piłką nożną w sumie nie miałam wcześniej do czynienia. Moi bracia Jan i Bogdan byli sędziami i oni wpadli na pomysł, abym zgłosiła się na kurs sędziowski. Była to zupełna nowość, dotychczas bowiem żadna kobieta w powiecie gorlickim nie była sędzią.

Pamiętam jak Bogdan pytał prezesa Zbigniewa Augustyna, czy mogę zgłosić się na kurs. Pan prezes z wielkim entuzjazmem przyjął tę propozycję. W końcu po paru telefonach wyżej, chyba do Krakowa zapadła decyzja, że mogę . Tak się to zaczęło - wspomina Ewa Szydło. Nigdy nie zapomni jak prowadzący kurs wykładowca Janusz Honkowicz tłumaczył im spalonego ustawiając czekoladki, które symbolizowały zawodników.

- Było to łatwe do zapamiętania i zawsze wspominam te wykłady, a z 24 osób, które przystąpiły do kursu, dziś już nikt nie sędziuje. Egzamin zdałam bez problemu i przyszedł czas na pierwszy mecz. Było to w maju 1999 roku. Grali trampkarze Glinika. Nie miałam jeszcze stroju, więc pożyczyłam go od Bogdana. Nie ma co ukrywać, że był trochę za duży- opowiada dalej z uśmiechem.

I tak w pożyczanym stroju zadebiutowała na piłkarskim boisku, a dzisiaj ma najwyższe uprawnienia wśród gorlickiej braci sędziowskiej i nie żałuje piłkarzom ani żółtych, a jak trzeba ani też czerwonych kartoników. Ile ich nałożyła w swojej sędziowskiej karierze - nie pamięta.

- Nie prowadzę takich statystyk (śmiech). Różnie bywa. Są zawody, w których niestety jestem zmuszona ukarać zawodników żółtymi czy nawet czerwonymi kartkami, ale i takie, w których nie muszę po nie w ogóle sięgać. Wynikają one z zachowania i gry zawodników. I tylko od nich wyłącznie zależy czy w ogóle są pokazywane - opowiada dalej. Piłkarze i działacze sportowi na początku jak zobaczyli "babę" na boisku nie kryli zdziwienia.

- Z tą "babą" to było tak. W 2000 roku, pojechałam wraz z bratem Bogusławem na mecz A klasy podhalańskiej do Nowego Targu. Gdy wysiedliśmy z samochodu podszedł do nas ktoś z gospodarzy i z takim zdziwieniem pyta: "To Panowie tylko we dwóch przyjechali? Nie będzie trzeciego sędziego?" Brat odpowiedział ze spokojem, żeby się nie martwił, bo trzeci sędzia będzie na pewno. Jakie było ich zdziwienie, gdy zobaczyli, że dziewczyna wychodzi jako asystentka, a któryś powiedział "Oni babę mają w składzie" Kibice i działacze skupili wtedy swoją uwagę na mnie, a nie na oglądaniu meczu. Pamiętam jak zaraz po meczu biegali za mną dziennikarze, bo każdy chciał mieć wywiad i fotkę. Teraz już nie budzi to zdziwienia, zważywszy, że na terenie naszego Okręgowego Związku Piłki Nożnej sędziuje kilka dziewczyn - mówi z uśmiechem Ewa Szydło.

Obecnie piłkarze nie zwracają już uwagi na to, że sędziuje im kobieta, przyzwyczaili się do tego, ale na początku sędziowania bywało różnie. - Zdarzało się, też, że mówili do mnie "panie sędzio". Były też ciekawe sytuacja. Najbardziej utkwił mi w pamięci mecz, który sędziowałam z kolegą Tomaszem Opalińskim w Tymbarku, chyba w 2003 roku. Będąc asystentką w około 20 minucie zawodów pokazałam sędziemu głównemu, że piłka przekroczyła całym obwodem linię bramkową, czyli padł gol - mówi o meczu i opowiada dalej.

- Od razu dobiegło do mnie sześciu zawodników wykrzykując, że co ja wymyślam, przecież bramkarz złapał piłkę. Schodząc na przerwę do szatni chyba wszyscy działacze podążając za nami powtarzali to samo, a wtórowali temu oczywiście kibice akcentując to odpowiednimi słowami. Nawet sędzia główny nabrał wątpliwości czy postąpiliśmy słusznie. Ogromnym zaskoczeniem dla mnie po zakończeniu tych zawodów był fakt, że pojedynczo do szatni wchodzili zawodnicy, działacze i każdy powtarzał "Pani sędzino chciałem bardzo przeprosić za moje zachowanie. Nasz bramkarz się przyznał, że wpadł z piłką do bramki i miała Pani rację". I nie tyle zdziwiło mnie to, że przepraszali, ale to, że ich kolega się przyznał - mówi Ewa Szydło.

Jak to w życiu tak i w sporcie nie brakuje zabawnych i śmiesznych sytuacji. - Niedawno w przerwie w grze zawodnik krzyknął do mnie "Pani sędzino może Pani chwilę zaczekać, bo but mi się rozpuścił?", a on potrzebował zawiązać tylko sznurowadło. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu - opowiada. Pochodzi z wyjątkowo "sędziowskiej" rodziny i to w 100 procentach. Trudno nie nazwać jej rodziny "sędziowską" skoro sześcioro rodzeństwa biega bo piłkarskich boiskach i to dość często.

Najczęściej zdarza się to teraz pani Ewie. Najdłużej sędziują bracia Bogusław i Jan tj. od 19 lat. Oprócz nich sędziuje również jej siostra Lidia, brat Krzysztof, a od niedawna również najmłodszy brat Andrzej. - Oczywiście, że zdarza nam się sędziować razem, nawet częściej niż rzadziej. Czy jest druga taka rodzina w Polsce, nawet o tym nie myślałam, ale chyba nie. Ciekawostką jest natomiast fakt, że do tej pory nie udało się nam zrobić wspólnego zdjęcia, chociaż spotykamy się często - mówi dalej.

Średnio na meczu pokonuję i to biegiem od siedmiu do 13 kilometrów. - Zwłaszcza mecze w Centralnej Lidze Juniorów dają mi się mocno we znaki. Piłkarze są doskonale przygotowani kondycyjnie i trzeba się mocno przy nich nabiegać - dodaje.

Podstawowy jej sprzęt to gwizdek sędziowski i to nie byle jaki, najlepiej typu Fox 40 i to co budzi największy respekt wśród piłkarzy czyli czerwone i żółte kartoniki i oczywiście zegarek, sędziowski strój zgodny z przepisami a ponadto notatnik i długopis. Liczy się też wygląd sędziego.

- Nie mogę sobie pozwolić na rozpięte włosy, biżuterię, piękny makijaż, czy też wymalowane paznokcie, a nawet nie wolno mieć metalowych wsuwek. Jest to zabronione i od kobiet piłkarzy tego wymagamy. Tutaj traci się trochę kobiecości, a krótkie spodenki sprawiają, że jak koleżanki mają krótkie włosy, to często są mylone z sędziami mężczyznami. Trzeba też mieć bardzo dobrą kondycję i niestety w miarę szczupła sylwetkę. Najciekawiej wyglądają moje kolana, co roku są najbardziej opalone - dodaje z uśmiechem.

Poprowadziła do tej pory około 900 spotkań. Nie toleruje wulgaryzmów, tutaj jest wyjątkowo sroga, pomimo, że często cały skład sędziowskiej trójki to kobiety i wypływa to nawet pozytywnie na piłkarzy, to i tak się zdarza, że zawodnicy lubią sobie zakląć i to nawet siarczyście.

- To pokutuje na stadionach. Nie tylko u działaczy, trenerów, ale i piłkarzy. Staram się walczyć z tym jak mogę i są tego efekty. Jeden z obserwatorów nie tak dawno napisał mi w ocenie, że to, że piłkarze nie używają przekleństw na spotkaniach to nawet moja zasługa. To cieszy i z nawet z takich rzeczy jesteśmy rozliczani - mówi dalej.

Kiedyś będąc jeszcze nastolatką marzyła o tym, żeby poprowadzić mecz Legii Warszawa. Nie tak dawno to marzenie się spełniło. - Nigdy bym nie pomyślała o tym, a jednak warto marzyć. Chcę zajść jak najwyżej, ale nie jest to łatwa praca, raczej pasja. Większość czasu poza domem, zwłaszcza w weekendy. Dochodzą do tego jeszcze obowiązki referenta w naszej Komisji Sędziowskiej, gdzie wyznaczam sędziów na mecze i w zasadzie całe moje życie toczy się wokół tej typowo męskiej gry, ale raczej nie widzę się w innej roli. Co do marzeń to chciałabym poprowadzić kiedyś mecz międzynarodowy - mówi.

Udziela się też społecznie. Pomaga przy wielu akcjach charytatywnych, jest honorowym dawcą krwi i potencjalnym dawcą szpiku, pomaga przy organizowaniu akcji honorowego oddawania krwi i wiele spotkań poprowadziła gratisowo, zwłaszcza takich gdzie grano na szczytny cel. Ostatnio rozstrzygała Dziennikarzom w meczu z Politykami i trzeba przyznać, że potrafi trzymać rygor na boisku, bo żaden polityk jej nie podskoczył, ani. My życzymy pani Ewie kolejnych sędziowskich awansów.

A tak mówią koledzy:

Gabriel Antoszak - sędzia piłkarski i prezes klubu honorowych dawców krwi przy KS Gorlice.

Z Ewą chodziłem do szkoły podstawowej w Sękowej. Znam ją bardzo dobrze w zasadzie od dziecka. Zawsze była najlepsza z wychowania fizycznego. Zresztą nie tylko, bo uczyła się bardzo dobrze. Tak się składa,że rok po mnie robiła kurs sędziowski, jako pierwsza dziewczyna w naszym męskim gronie. Było to dla nas wielkie zaskoczenie, a dla piłkarzy jeszcze większe. Nie bardzo wiedzieliśmy, jak się zachować. Prowadziłem z nią wiele spotkań i nie ukrywam, że wprowadziła dużo ciepła w nasze męskie towarzystwo. Aktywnie działa w naszym klubie honorowych dawców krwi i pomaga przy każdej akcji. Ma oddane ponad cztery litry krwi.

Andrzej Smołkowicz - prezes Klubu Sportowego Ropa

Powiem krótko i zwięźle to prawdziwa "babka z klasą". Prowadziła u nas wiele spotkań, pełna kultura, zarówno w stosunku do zawodników jak i działaczy. Reaguje właściwie na błędy i przewinienia i trzyma porządek na boisku. Podejmuje przemyślane decyzje i to jest ważne, bo nieraz ponoszą nerwy i piłkarzy, działaczy czy nawet sędziów. U pani Ewy jest zawsze opanowanie i spokój i bardzo chętnie widzimy ją na meczach naszej drużyny.

Piotr Firlit - przewodniczący Komisji Sędziowskiej

Z Ewą znam się już kilka dobrych lat. Powiem szczerze, nawet nie wiedziałem, że już 15 lat jest z nami, a to ważny jubileusz.Mamy tylko dwie panie w naszym składzie, zdecydowanie za mało, tak że zapraszam wszystkie chętne kobiety na organizowane przez nas kursy na sędziów piłkarskich. To bardzo dobry arbiter, nie ma co ukrywać, jak na razie najlepszy z nas bo zaszła najwyżej i bardzo cieszymy się z tego powodu, bo rozsławia i nasze środowisko i całe Gorlice na największych stadionach w Polsce. Z dumą czytamy w naszych komunikatach, że Ewa Szydło znajduje się w obsadzie ważnych spotkań ligowych w Ekstarlidze Kobiet, czy też Centralnej Lidze Juniorów. Bardzo dokładna w tym co robi, zwłaszcza w prowadzeniu naszej dokumentacji, a tej nam nie brakuje. Ma bardzo wysokie oceny od obserwatorów, a to w naszej pracy jest bardzo ważne i przydatne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska