https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Fijak: Stan wojenny to historia jedności w złych czasach

Maria Mazurek
Jakub Popiel
- Nie chcę nawet komentować tego, co dzieje się dzisiaj wśród ludzi, którzy wyrośli przecież z jednego, tak pięknego środowiska. Zrezygnowałem z polityki, dziś jestem daleko od tego - wyznaje Zbigniew Fijak, który był aresztowany w stanie wojennym, w rozmowie z Marią Mazurek.

Budzi się Pan 13 grudnia 1981 i...
To była niedziela, chciałem więc pospać dłużej. Koło 7-8 obudziła mnie zapłakana mama. Do dziś pamiętam jej słowa: Zbysiu, wojna.

Co Pan poczuł?
To był i tak ponury czas, zimno, szaro, złe nastroje od wielu, wielu miesięcy unosiły się w powietrzu. A spotkało nas coś jeszcze gorszego.

To był strach?
Czy nazwałbym to strachem? Sam nie wiem. Byłem młody, inaczej na to wszystko patrzyłem. Ale była we mnie ta silna świadomość, że teraz za walkę z władzą mogę trafić na długie lata do więzienia. Że karnawał się skończył. Miałem dwoje małych dzieci, niepracującą żonę. Poczułem, że to już nie są żarty.

Mimo tego nie wycofał się Pan z "Solidarności'". Zabrał się Pan za tworzenie podziemnych struktur tego ruchu.
Tak, to była jedyna droga, którą mogłem wybrać. Więc wtedy, rano 13 grudnia, kiedy mama obudziła mnie swoim płaczem, natychmiast ubrałem się i poszedłem walczyć z tym, co się działo wokół mnie.

Czyli gdzie skierował Pan pierwsze kroki?
Oczywiście na Uniwersytet Jagielloński, gdzie pracowałem. Tam od rana debatowaliśmy z kolegami, zastanawiając się, co możemy zrobić.

A jest coś, co z tych ponurych czasów wspomina Pan dobrze?

Jedność. Solidarność. To, że Polska nie była podzielona; przeciwko reżimowi komunistycznemu opowiadała się przecież zdecydowana większość Polaków. Pamiętam, jak w 1982 roku zamknęli mnie w areszcie przy Mogilskiej w Krakowie, też zresztą był 13, tylko września. I powiedziałem do pilnującego mnie esbeka: ilu was tu tęskni za życiem. A on spojrzał w okno, była północ, w blokach paliły się jeszcze światła. I ten esbek odpowiedział: ilu nas jest, a ilu was.

Ludzie sobie pomagali?
Bardzo. Otrzymałem bezinteresowne wsparcie od tylu osób, aż trudno w to uwierzyć. Nawet od klawiszy z Montelupich. A ludzie z "Solidarności" czuli, że naprawdę walczą razem. Ruch był jasno określony, mówiliśmy jednym głosem. Wierzyliśmy głęboko w to, co robimy. Była między nami niesamowita zgoda, jedność. Coś, co już nigdy się nie powtórzy. To już dziś niemożliwe.

Pan wtedy przypuszczał, że ta solidarność - też w wymiarze ludzkim, wzajemne wsparcie i poczucie jedności mogą zostać kiedyś, w wolnej Polsce, zastąpione przez kłótnie, oskarżenia, podziały?
Ani przez sekundę coś takiego nie przeszło mi wtedy przez myśl. Powtarzam: graliśmy w jednej drużynie. Nie chcę nawet komentować tego, co dzieje się dzisiaj wśród ludzi, którzy wyrośli przecież z jednego, tak pięknego środowiska. Zrezygnowałem z polityki, dziś jestem daleko od tego. Choć oczywiście mam swoje zdanie na ten temat.

Może jest tak, że potrafimy się wspierać tylko wtedy, kiedy wokół jest źle? Że to poczucie jedności występuje u Polaków tylko w najgorszych chwilach - zabory, stan wojenny, śmierć papieża... A kiedy przychodzą trochę lepsze czasy, to Polak Polakowi wilkiem?

Już Norwid stwierdził, że jesteśmy wielkim narodem i żadnym społeczeństwem. Kiedy jest źle, potrafimy się jednoczyć. Ale z wolnością nie umiemy sobie poradzić. Z drugiej strony - nie mieliśmy kiedy się tego nauczyć. Ponad 200 lat życia w niewoli - najpierw zabory, potem wojny, okupacja, wreszcie komunizm - sprawiły, że nie zdążyliśmy nauczyć się życia w demokratycznym społeczeństwie. Inna sprawa, że jeden z naszych sąsiadów doskonale dba o to, abyśmy byli skłóceni. Jestem co do tego przekonany. Ale to już temat na inną rozmowę.

Ksiądz czuje się zaszczuty. Hit disco polo na lekcji religii [WIDEO]

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

o
olina
"Solidarność" wybuchła , kiedy zdawałam maturę. Stan wojenny wprowadzono , gdy byłam na I roku studiów. Pamiętam ideały , hasła i atmosferę początków lat 80-tych. Rozumiem nierówną walkę z ubecją i systemem. Zawsze myślałam, ze siłą tego ruchu jest ideowość : wolność , prawda w życiu społecznym i politycznym, zasady, szacunek dla prostego człowieka
i ciężkiej pracy. Dzisiaj zastanawiam się , czy słów Miłosza "który skrzywdziłeś człowieka prostego.." nie zadedykować działaczom "Solidarności". Dlaczego? Bo wiele razy w ostatnich latach widziałam dawnych działaczy pokazujących swoją władzę, goniących za władzą, gotowych zbratać się z dawnym ubekiem byle tylko załatwić posadę dla siostrzeńca, czy wreszcie załatwić wycieczkę dla pracowników z funduszu socjalnego tak , żeby dyrektor i jego poplecznicy wyszli na swoje. Tak jest. A dla człowieka "Solidarności" prawa polskiego pracownika powinny być święte.
b
byly glupi
Czytając P. Fijaka zaczynam (żartobliwie, oczywiście) podejrzewać, że posługuje się moim życiorysem. Moja sytuacja była prawie identyczna. I fakty i klimat tamtego czasu. Z perspektywy czasu jednak widzę, ze była to wielka manipulacja, w której osobiście, jako nędzny trybik uczestniczyłem. Choćby, gdy przykładowo, na telefon z góry o kolejnym strajku, musiałem sam przygotowywać uzasadnienie tegoż strajku, połączone z wymyślaniem coraz głupszych oczywiście, jego powodów. Dziś wiem, że budowanie legendy jest tylko zasłoną dla ukrycia faktu, że komuna była zawalidrogą , ograniczającą tereny do łatwego bogacenia się ludzi pozbawionych skrupułów. Każda władza przyciąga takich, komuna też. Tkwienie w gorsecie idei uniemożliwiającym legalną kradzież, było frustrujące. Skwapliwie wykorzystali pojawienie się Gorbaczowa, papieża i milionów ulotek i pisemek oczerniających komunę. A z drugiej strony Reagan, oglądający z papieżem jego pielgrzymkę w Polsce, zaskoczony jak łatwo można sterować Polakami za pomocą kościoła, gwałtownie nasila wydatki na tzw. opozycję. A my, manipulowani wrzeszczeliśmy na ulicach teksty w rodzaju: Wracaj Edek, wina zmyta, lepszy złodziej , niż bandyta. A nikt nie miał pojęcia, że Gierek właśnie odbywa kurs przetrwania, na najdłuższym w porównaniu z wszystkimi tzw. działaczami internowaniu.
c
cezar
Stan wojenny wprowadzono, aby utrzymać dotychczasowy stan posiadania komunistów i aby przygotować opozycję i obóz władzy do kontrolowanej transformacji. Nie wszystko poszło gładko, ale główne cele zostały zrealizowane. Komuniści rządzili niepodzielnie jeszcze przez siedem lat, a zmiana systemu w 1989 r. dała im możliwość nieograniczonego prawem i przyzwoitością bogacenia się. Na straży ich interesów postawiono siły polityczne, które w zamian za pilnowanie reguł nowego systemu dostawały pieniądze i władzę. Jedną z najważniejszych reguł była zależność od Moskwy. Dzisiaj każdy, kto walczy z tą zależnością, walczy z dziedzictwem stanu wojennego, a kto ją utrwala, stoi po tej stronie, co ZOMO.
c
ciek
Dlaczego na liście internowanych IPN-u, brakuje nazwiska J.Grudzień, były sekretarz w Katowicach? Czy po to, aby nie był śmiertelną ofiarą stanu wojennego?
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska