Karolina Gruszka na czerwony dywanie uświetniła wczoraj w Krakowie przedpremierę filmu „Maria Skłodowska-Curie” Marie Noëlle. Aktorka zagrała w nim tytułową rolę noblistki. Koproducentem filmu jest Krakowskie Biuro Festiwalowe.
„Maria Skłodowska-Curie” (w kinach od 3 marca) to wierna faktom opowieść o niesamowitym życiu polskiej odkrywczyni dwóch pierwiastków - polonu i radu, ale także portret Skłodowskiej, jakiej nie znaliśmy - czułej matki, kochającej żony, kobiety charyzmatycznej, zdecydowanej, choć pełnej dylematów i sprzeczności.
Kobieta z krwi i kości
- Chciałabym, żeby ten film pokazał niewidoczną zza pomnikowej fasady kobietę z krwi i kości. Polkę, która musiała opuścić ukochaną ojczyznę, żeby móc poświęcić się nauce. Osobę targaną sprzecznościami i dylematami, ale nigdy nietracącą z oczu celu - stwierdza Marie Noëlle, reżyserka.
Film kładzie szczególny nacisk na fakt, że Skłodowska była pierwszą kobietą, która zdobyła Nagrodę Nobla i do tej pory pozostaje jedyną kobietą wyróżnioną dwukrotnie tą nagrodą. Jako pierwsza Europejka uzyskała też tytuł doktora, a w 1906 r. przyznano jej profesurę i równocześnie objęła własną katedrę na paryskiej Sorbonie, co we Francji było wydarzeniem bez precedensu.
- Jesteśmy przyzwyczajeni do patrzenia na nią , jak na poważnego człowieka, naukowca w czarnej suknie zapiętej pod samą szyję. To oczywiście była prawda, ale tylko częściowa. Skłodowska pełniła bowiem wiele ról w życiu. Oprócz tego, że prowadziła przełomowe badania, była też bardzo uważną, obecną matką. Ważne dla niej były również więzi z mężczyznami - opowiada Karolina Gruszka o swojej kreacji, zwracając uwagę, że mąż jej bohaterki porzucił własne badania, gdy spostrzegł, że odkrycia Marii mogą w przyszłości przysłużyć się światu. Tak rozpoczęła się ich owocna współpraca.
Wolność umysłu
Wyniki, jakie osiągnęła, opłaciła wielkim poświęceniem. - Jej szczątki oraz zachowane ubrania pozostaną radioaktywne jeszcze przez półtora tysiąca lat - mówi Gruszka.
W świecie zdominowanym przez mężczyzn bohaterka filmu nie miała łatwo, ale nie traciła odwagi. „Chciałabym, żeby Państwo zapamiętali, że wolność umysłu jest koniecznością” - mówi w filmie do swoich studentów (samych mężczyzn) Skłodowska-Curie.
W innej ze scen widzimy tytułową bohaterką podczas konferencji naukowej, w której udział biorą najsłynniejsi fizycy (m.in. Max Planck). Wśród nich jest tylko jedna kobieta - Maria Skłodowska-Curie. Ktoś zwraca się do niej: „Albert Einstein nalega, by was sobie przedstawić”. Wybitny naukowiec powie później: „Wie pani dlaczego przyjechałem na tę konferencję? Żeby pani opowiedzieć o kilku moich pomysłach i usłyszeć pani zdanie”.
- Chciałabym, żebyśmy po obejrzeniu tego filmu zapamiętali Marię Skłodowską-Curie nie tylko jako kobiecą ikonę nauki, czy Polkę znaną na całym świecie, lecz przede wszystkim jako inspirującą, silną kobietę - jednostkę wybitną pod każdym względem, zasługującą na podziw i godną naśladowania - mówi Noëlle.