- Czy otrzymał Pan propozycję objęcia drużyny Widzewa?
- Na dzień dzisiejszy to są tylko gdybania. Wiadomo, że mocno przeżywam sytuację, która nastąpiła w Widzewie. Klub, z którym grałem w Lidze Mistrzów jest teraz w III lidze. Zrobiło mi się bardzo żal. Nie chce mi się wierzyć, że taki kryzys dotknął Widzew.
- Ale szczególne miejsce w Pańskim sercu Widzew nadal zajmuje...
- Zobaczymy jak do połowy grudnia poukładają się moje pewne plany pracy. Nie powiem, że nie jest niemożliwy mój powrót do Widzewa.
- Pana obecność byłaby trampoliną dla tego klubu. Byłby to powrót do wspaniałej przeszłości. Myśli Pan, że Widzew spełniłby żądania finansowe?
- Nie, nie rozmawiajmy na ten temat. Nie było żadnych rozmów, żadnych spotkań.
- Co Pan teraz porabia?
- Mieszkam w Krakowie. Mam propozycje z zagranicznych klubów, bo taka posada mnie najbardziej interesuje. Trudno jednak o ofertę, która by mi odpowiadała. Nie chcę brać byle jakiego klubu, by się później z nim mordować.
- Może w Kolumbii u Manuela Arboledy znajdzie się pracodawca? Wiem, że był Pan u niego ostatnio.
- Byłem na jego zaproszenie, otwieraliśmy akademię piłkarską, którą Manuel będzie prowadzić. To było pozytywne spotkanie, może któryś z jego zawodników przyjedzie do polskiego klubu.
- Z Tomkiem Muchińskim, który teraz prowadzi Widzew, zna się Pan doskonale. Moglibyście znów stworzyć wspaniały trenerski duet.
- Z Muchińskim pracuje mi się wspaniale. Nie ukrywam tego. Ale mogę też pracować z panem, albo z Bińczykiem czy Hofmanem. Wy jesteście jak jedna wielka łódzka rodzina. Gapek musiałby wrócić na stanowisko kierownika!