Inaczej jest w przypadku watykańskich dostojników, którzy wzorem papieża Franciszka rezygnują z jazdy limuzynami, wystawiając się na poniewierkę w taksówkach. Co myśleć o takich gestach? Wierzyć w dobrą wolę, czy zdemaskować, jako pustą pozę? Trudna sprawa, bo te gesty są i prawdziwe, i pozorne jednocześnie. Taka dwoistość jest możliwa, a nawet normalna. Kto nie wierzy, niech poogląda telewizję.
Franciszkańskie klimaty, zwrócenie uwagi na ludzi ubogich, wiążą się z nowym papieżem, a w Polsce wpisują się w dyskusję o niedożywionych dzieciach i szczawiu, którego nikt nie zjada. Tej żenującej dyskusji nie powinno być, bo kto ma dzieci, ten wie, że czasu dla nich zawsze jest za mało, a opieka i staranie - nigdy nie mają końca. Zatem z jednej strony mamy w Polsce niedożywione dzieci, a z drugiej w telewizji oglądamy reklamę karmy dla zwierząt, zawierającej "fileciki z kaczki w przybraniu szpinakowym, które rozpieszczą podniebienie twojego kociego konesera". Nie zachęcam do głodzenia zwierzaków. Wręcz przeciwnie, wzorem Biedaczyny z Asyżu, powinniśmy je szanować. Zwracam tylko uwagę, że reklama tych wyrafinowanych frykasów nie jest kierowana do zdziwaczałych lordów, obrzydliwie bogatych, tylko do milionów Kowalskich, którzy mówią, że forsy na nic im nie wystarcza. Na kaczkę dla kociego konesera jednak wystarcza, więc trochę tych pieniędzy jest, trzeba tylko je odszukać i zobaczyć, jak wśród śniegu wiosnę.