Historia medycyny wymienia dość liczne przykłady przeprowadzania doświadczeń medycznych przez uczonych i lekarzy na nich samych.
Oto niektórzy z nich: Werner Forssmann (1904-1979), niemiecki chirurg, wprowadził do diagnostyki wad serca metodę cewnikowania. Ponieważ wprowadzenie cewnika do żywego, bijącego serca uważano (słusznie!) za zabieg ryzykowny - Forssmann nie mógł tego dokonać na żadnym ze swoich pacjentów. No więc zrobił to na sobie. W 1929 roku wprowadził cewnik do prawego przedsionka swego serca, po czym poszedł na oddział radiologii, gdzie kazał zrobić zdjęcie rentgenowskie swojego serca, pracującego z tym cewnikiem. Był to wyczyn bez precedensu. Zwłaszcza to chodzenie z cewnikiem w sercu było wyczynem bardzo ryzykownym, budzącym grozę współczesnych kardiologów - ale Forssmann nie miał innego sposobu, by udowodnić, że naprawdę zrobił to, co zrobił.
Wyczyn Forssmanna miał trojakie skutki: Pierwszym było to, że za prowadzenie niedozwolonych eksperymentów wyrzucono go z pracy. Drugim było to, że metoda cewnikowania serca przyjęła się w diagnostyce kardiologicznej na całym świecie i uratowała życie tysięcy ludzi. Trzecim było to, że Forssmann w 1956 roku otrzymał Nagrodę Nobla z medycyny.
Dzieje medycyny odnotowują także nazwiska innych lekarzy, którzy prowadzili doświadczenia na sobie. Jest wśród nich René-Nicolas Dufriche Desgenettes (1762-1837), francuski lekarz wojskowy, który poszukując metod opanowania epidemii „czarnej śmierci”, sam dobrowolnie zarażał się dżumą, żeby na sobie badać sposoby jej leczenia i ich skutki. Jego odwaga i poświęcenie były dostrzegane i doceniane pomimo trudnych czasów, w jakich przyszło mu żyć. Rewolucja Francuska i Pierwsza Republika, cesarstwo Napoleona, restauracja Burbonów... Inni ludzie na przemian byli wielbieni, a potem po kolejnej zmianie władzy - ginęli na gilotynie. Tymczasem Desgenettes był doceniany przez Napoleona (między innymi był głównym lekarzem podczas słynnej wyprawy do Egiptu), ale po restauracji Ludwik XVIII też go docenił i mianował członkiem Akademii Nauk.
Bo istnieją role, które są doceniane przez wszystkich. Należy do nich z pewnością rola swoistego „królika doświadczalnego”, którą dobrowolnie przyjmują niektórzy lekarze!
Chwała im za to.