W ubiegłym tygodniu zostały otwarte dwie nowe kładki dla pieszych w Głogoczowie oraz w Jaworniku. Sprawdziliśmy, jakim cieszą się zainteresowaniem. Choć nie świecą pustkami, to liczba osób, które z nich korzystają nie jest wielka.
W Jaworniku w ciągu pół godziny (między 7.30 a 8) spotkaliśmy tam zaledwie trzy osoby, a konkretnie jedną dorosłą i dwójkę dzieci. „Zaledwie”, bo po pierwsze to czas, kiedy dzieci idą do szkoły i wydawać by się mogło, że ruch będzie większy.
Po drugie dlatego, że w tym samym czasie, kiedy byliśmy na kładce przez pobliskie przejście dla pieszych przeszło lub przebiegło kilka osób. Przejście to prowadzi do przystanku komunikacji publicznej w kierunku Krakowa i widać, że część osób z niego korzystających woli nie nadkładać drogi do kładki i z niej na przystanek (w sumie to ok. 100 m), mimo iż ruch na drodze jest bardzo duży, a na przejściu już nieraz dochodziło do wypadków i to śmiertelnych. Od jednego z kierowców usłyszeliśmy, że w czwartek, czyli już po otwarciu kładki, w nocy przed jego samochodem przebiegł w tym miejscu pieszy.

Kierowca busa linii Kraków-Myślenice na pytanie, czy widuje ludzi korzystających z nowych kładek mówi, że ludzie przechodzą... jak przechodzili, czyli po przejściu. Dziwi się temu o tyle, że nowa kładka w Jaworniku ma dobrą lokalizację, a na pewno lepszą od pierwszej, którą wybudowano wcześniej. Najbardziej dziwią go jednak ceny. - Mogilany dobrze zrobiły: bo nie dość, że w dobrym miejscu, to za nieduże pieniądze - mówi.
Tamta kładka powstała jeszcze w 2009 roku i mało przypomina kolejne, które pojawiły się później w Jaworniku, Gaju, znów w Jaworniku i w Głogoczowie. Mają one bardziej wymyślne konstrukcje, windy i monitoring. Koszt budowy kładek sięga od 3,6 mln zł (ta teraz oddana w Jaworniku) do ponad 7 mln zł (tyle kosztowała aktualnie budowana w Głogoczowie oraz ta oddana do użytku w 2015 roku w Jaworniku).
W krakowskim oddziale Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad powiedziano nam, że to przejście nieopodal kładki w Jaworniku ma zostać zlikwidowane, podobnie jak zniknęło przejście w Głogoczowie tam, gdzie powstała kładka. Wczoraj przed południem w ciągu ok. 20 minut spotkaliśmy tam trzy osoby (dwie dorosłe, w tym jedną z dzieckiem).
W Jaworniku, oprócz głosu o usunięcie awarii niedziałającej windy, słychać jeszcze jeden postulat. - Brakuje chodnika przy jednym z dojść do kładki, jak popada, idzie się po błocie - mówiła spotkana przez nas kobieta. Wskazała też na przystanek znajdujący się obok zejścia z kładki. - Należałoby coś zrobić, żeby można było dojść na niego, ale nie po trawie, jak teraz. A poza tym jest super. Dobrze, że zrobili kładkę, bo na przejściu jest niebezpiecznie - stwierdziła.
Kto utwardzi dojście do kładki? GDDKiA na pewno nie, bo jak mówi rzeczniczka Iwona Mikrut, nie było to planowane w ramach budowy kładki.
WIDEO: Jawornik, Głogoczów. Piesi górą: po kładkach nad zakopianką
Autor: Katarzyna Hołuj
Follow https://twitter.com/dziennipolski