- Kiedy jeszcze nie było powiatu, gmina nie kwapiła się do rozbudowy szpitala. Potem nie przejęła gminnych ośrodków zdrowia, tak że teraz, jako jedyna gmina w powiecie, nie ma własnego ośrodka zdrowia! A chce kierować szpitalem!? - dziwi się Józef Mlost z Wysokiej, radny powiatu poprzedniej kadencji. Dodaje, że to niedorzeczny pomysł i igranie ze zdrowiem pacjentów szpitala.
Stawiają warunki
Starosta od dwóch lat namawiał gminy, aby wsparły finansowo rozbudowę szpitala powiatowego, bo inaczej grozi mu likwidacja z powodu nieprzystosowania do norm unijnych. Tylko dwie z 10 gmin powiatu zdecydowały się dać pieniądze: Wieprz, który wyłożył 200 tys. zł oraz Wadowice, które zadeklarowały 750 tys. zł z przeznaczeniem na oddział geriatrii.
Pieniądze od Wieprza już wydano na pokrycie części kosztów elewacji nowego pawilonu E w szpitalu, natomiast władze Wadowic zwlekały z przekazaniem pieniędzy a teraz zaczęły stawiać warunki. Do starostwa wysłano pismo, w którym zażądano gwarancji działania szpitala. W przypadku jego prywatyzacji lub likwidacji lecznicy, starostwo miałoby zwrócić gminie 750 tys. zł.
- Kto wie, co będzie za kilka lat? Na jakich zasadach własnościowych będą działać szpitale? Moja kadencja kończy się jesienią i nie mogę zostawić następców z długiem - mówi Jacek Jończyk, starosta wado-wicki. Dodając, że gmina traktuje oferowane przez siebie pieniądze jak lokatę, za którą za kilka lat mogłaby zażądać kilkunastu milionów złotych.
Gry przedwyborcze?
Starosta Jacek Jończyk zaproponował burmistrz Ewie Filipiak, aby z umowy wykreślić zapis dotyczący zwrotu pieniędzy w przypadku likwidacji szpitala, a w przypadku jego prywatyzacji powiat miałby zwrócić pieniądze jedynie w sytuacji, gdyby doszło do niej w ciągu najbliższych 10 lat.
Z kolei Ewa Filipiak twierdzi, że zaproponowana przez nią umowa, której treść zabezpiecza szpital przed groźbą jego prywatyzacji lub likwidacji, jest społecznie uzasadniona, a proponowana przez starostę zmiana umowy pozwala domniemywać, że likwidacja bądź prywatyzacja szpitala jest możliwa. - Z taką ewentualnością zgodzić się nie sposób - napisała do starostwa.
Mieszkańcy zorientowani w lokalnej polityce mówią wprost, że propozycja magistratu to gra przedwyborcza. W ten sposób władze miasta chcą osłabić pozycję "budowniczego szpitala", czyli starosty. Ten zadeklarował , że będzie ubiegał się jesienią o fotel burmistrza. - Myślę, że to próba podniesienia swojej pozycji przez burmistrz - mówi Mateusz Klinowski, radny miejski, zaskoczony żądaniami gminy.
Inny radny miejski dodaje: - My jako radni nigdy nie podejmowaliśmy uchwały o przejęciu szpitala, a to rada decyduje, a burmistrz realizuje zalecenia. Dla mnie to nieprawdopodobny pomysł - mówi Henryk Odrozek, radny, który o całej sprawie dowiedział się będąc na urlopie.
Alarmistyczne wieści o gotowości do natychmiastowego przejęcia mienia powiatu przez gminę rozesłano do radnych powiatowych.
Mieszkańcy pytają: po co?
W internecie już trwa ożywiona dysputa na ten temat. - To kompletny absurd. Nigdy ta sprawa nie stawała na radzie miasta - mówi Marcin "Dziadunio" Gładysz, wado-wicki bloger i komentator życia publicznego.
Z kolei zapytani przez nas mieszkańcy uważają za niedopuszczalne straszenie ich prywatyzacją placówki zdrowia.
- Trzeba po prostu budować szpital, a nie walczyć o stołki - mówi Józef Sordyl z Andrychowa. - Kto miałby w tym interes?
- Miasto chce zawłaszczyć mienie powiatu służące nam wszystkim. Po co? -pyta radny powiatu Zbigniew Jurczak.a
Napisz do autora:
[email protected]
CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!