https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gnojnik. Jest oskarżona o to, że zabiła męża. Murem stoi za nia cała wieś

Małgorzata Więcek-Cebula
sołtys Anna Stolarczyk
sołtys Anna Stolarczyk Małgorzata Więcek-Cebula
Już blisko 200 osób wstawiło się za 49-letnią Agatą D., mieszkanką Gnojnika. Chętnych jest więcej W styczniu kobieta zraniła męża nożem. Niefortunnie zadany cios okazał się śmiertelny

Agata znana jest w całej okolicy. Nikt bowiem nie wypieka tak smacznych ciast jak ona. Jej sernik całkiem niedawno wspominali nawet goście z Ameryki, którzy kilka lat temu bawili się na weselu w Gnojniku. 49-latka ma smykałkę do pieczenia i dar idealnego doboru składników. To pieczenie od pewnego czasu było dla niej formą dodatkowego zarobku. Było też odskocznią od codziennego życia, które w przeciwieństwie do jej ciast nie miało nic wspólnego ze słodkością.

Trudno razem
Bo trudno nazwać cukierkowym życie obok męża, który systematycznie sięga do kieliszka. Męża, który ma także olbrzymi problem z hazardem. Wszystko, co zarobi potrafi stracić w kilka minut w salonie gier, nieważne, czy w domu jest jedzenie, a w komórce obok węgiel i drewno na opał. Czy w końcu są pieniądze na opłacenie rachunków za wodę i prąd. Agata radziła sobie więc jak mogła. Gdy trzeba było pomóc komuś w porządkach, szła i pomagała, gdy ktoś potrzebował pomocy przy organizacji wesela, nigdy nie odmówiła. Jak trzeba było opiekowała się starszymi ludźmi.
- A przy tym wszystkim zawsze była bardzo sympatyczna, taki dobry człowiek, jakich w dzisiejszych czasach naprawdę nie ma wielu - mówi Anna Stolarczyk, od ośmiu lat sołtys Gnojnika, prywatnie dobra znajoma Agaty.

Szukała pracy
Ostatni raz widziały się jakoś tak na początku stycznia. Agata przyszła do niej, na dyżur do biura sołeckiego. Trochę się wygadać, że ma ciężko, ale też zapytać o jakąś pracę. Pieniądze były jej bardzo potrzebne, by pomóc córce i trójce jej malutkich dzieci, z którymi mieszkała w rodzinnym domu. Dwa tygodnie po tym wydarzeniu, 23 stycznia w piątek późnym wieczorem pani sołtys odebrała telefon. Już nie pamięta, kto dzwonił.
Do dziś jednak ma w głowie to zdanie, które wtedy usłyszała: Agata zraniła męża nożem. Niestety śmiertelnie.

Jeden cios
Do tego feralnego zdarzenia doszło w jednym z dwóch pokoi niewielkiego mieszkania Agaty. Policja i prokuratura, które przez pół roku prowadziły w tej sprawie śledztwo nie ujawnia wielu szczegółów tego zdarzenia. Wiadomo tylko, że pomiędzy małżonkami doszło do kłótni. Powodem były pieniądze, a raczej ich brak. Okazało się bowiem, że Józef D., mąż Agaty, który dwa dni wcześniej wrócił do domu z pracy (pracował w Gdańsku przy kamieniarce) przegrał wszystkie pieniądze na automatach. Nie było tego wiele , bo raptem 800 złotych. Dla Agaty brak tych pieniędzy oznaczał jednak poważne problemy. Musiała być rozżalona i wściekła. Nie był to zresztą pierwszy raz, kiedy doszło do takiej sytuacji. Tym razem jednak emocje musiały być większe. Doszło do rękoczynów. W efekcie awantury 57-letni mąż Agaty został dźgnięty nożem. To było jedno draśnięcie zadane w wyjątkowo niefortunne miejsce. Józef D. zmarł na miejscu.

Nie pamięta, co się stało
Przybyli na miejsce zdarzenie policjanci przesłuchali kobietę.
- Nie przyznała się wprost do winy, ale też nie kwestionowała tego, że uderzyła męża nożem. Przez cały czas w toku prowadzonego postępowania zasłaniała się niepamięcią - mówi Andrzej Leśniak, zastępca prokuratora rejonowego w Brzesku. Czy uzupełni te zeznania podczas procesu? Być może zdradzi, jak wyglądała ta kłótnia, która wydarzyła się pół roku temu.

Areszt w Krakowie
Jeszcze w styczniu po przesłuchaniu świadków prokurator zdecydował się postawić kobiecie zarzut zabójstwa. Jeśli sąd nie zmieni kwalifikacji czynu 49-letniej Agacie może grozić nawet dożywocie.
Stoją za nią murem
Trzy tygodnie temu sprawa mieszkanki Gnojnika trafiła do Sądu Okręgowego w Tarnowie. Razem z protokołami przesłuchań i policyjną dokumentacją sędzia otrzymał list od mieszkańców Gnojnika, rodzinnej miejscowości Agaty. Jej znajomi, sąsiedzi, przyjaciele stają w nim w jej obronie i proszą sąd o łagodny wymiar kary. List podpisało blisko 200 osób.
- Spieszyliśmy się, bardzo zależało nam na czasie, jestem przekonana, że tych podpisów może być wiele więcej - mówi Anna Stolarczyk.
- Ludzie chcą pomóc Agacie. Przychodzą do mnie dopytują, co u niej, jej los nie jest nikomu obojętny - dodaje pani sołtys.
Andrzej Leśniak, zastępca prokuratora rejonowego w Brzesku, który przeglądał listy poparcia przyznaje, że z takim masowym oddzewem w obronie oskarżonego spotkał się po raz pierwszy w swojej 20-letniej karierze prokuratorskiej.
- Były może 2-3 takie przypadki poparcia od osób indywidualnych, ale czegoś takiego jeszcze nie spotkałem - mówi.

Mówią o niej dobrze
Józef Świątkowski jest najbliższym sąsiadem Agaty. Listę podpisał jako jeden z pierwszych.
- Tej kobiecie trzeba pomóc za wszelka cenę, bo na pewno na to zasługuje - mówi.
Inni mieszkańcy, z którymi udało się nam porozmawiać wypowiadają się w podobnym tonie.
Wszyscy rozmówcy mówią o Agacie z szacunkiem. I wszyscy mają nadzieję, że sąd oceniając ją weźmie pod uwagę wszystkie okoliczności, przede wszystkim zaś jej dobrą opinię w środowisku, w którym żyje.
- To osoba, która zawsze udzielała się, pomagała przy organizacji wielu imprez szkolnych czy kościelnych. Potrafiła przez całą noc piec ciasta na piknik czy festyn, jeśli były potrzebne - mówi pani sołtys.
Potrzebny adwokat
Mieszkańcom bardzo zależy, by Agata miała dobrego adwokata. Takiego, który przed sądem będzie umiał ją obronić, na tyle skutecznie, by zminimalizować wysokość kary. Adwokata, który nakreśli jak złożone było jej życie, jak trudne i zarazem nieprzewidywalne.
Rodziny nie stać na opłacenie prawnika, z trudem zdobywali pieniądze, by odwiedzić Agatę w areszcie.
- Szukamy więc kogoś, kto będzie gotowy podjąć się tego zadania społecznie, ale z takim zaangażowaniem, na jakie zasługuje - mówi pani sołtys.
Do wtorku Agata przebywała w areszcie. O jego zastosowaniu jeszcze w styczniu zdecydował sąd. Po pół roku kobieta wróciła jednak do rodzinnego domu. Wpływ na to miał między innymi stan jej zdrowia.
- Pochorowała się w tym areszcie, okazało się, że ma bardzo wysokie ciśnienie i konieczna jest hospitalizacja - mówi Anna Stolarczyk.
Agata martwiła się o wnuki. Bo to ona przygotowywała im posiłki, prała i prasowała ubranka, a także odprowadzała do przedszkola. Wnukom także brakowało babci. Najstarsza Amelka wciąż dopytywała, kiedy wróci ze szpitala.
- Przecież ta choroba musi się kiedyś skończyć - mówiła siedmioletnia dziewczynka.
Od wtorku znów są razem. Ta sytuacja się na pewno nie zmieni, przynajmniej do zakończenia procesu, a więc przez kilka najbliższych miesięcy.

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Pani sołtys niech się nie udziela,bo tylko głupoty opowiada.Ten zna prawdę,kto wie jak było.Pracować jej się nie chciało,bo po co?Mąż zarabiał,nieraz się w pracy żalił że już nie może wytrzymać.Wiecznie co przyjezdzal,to pijana była.Tylko kasa była dla niej ważna.Wiec ludzie,kto madry niech się nie wypowiada,bo nie zasłuzyl na to.
e
ewa-1
ten ci pił zapłacił zaciągnięte kredyty ,a było tego sporo.Agata piła i to sporo .po alkoholu była agresywna opowiadała głupoty ,to typowa alkoholiczka.A ciasta to bym z tego domu nie jadła całe nogi mała w takiej dziwnej wysypce ochyda !!!!! Zbity nikomu nie wadził , pracowal a ona niech się pochwali gdzie pracowała to była pijalnia piwa a teraz to do komunii jak możę się pokazać na wsi ,spać w pokoju gdzie to się stało, jest bez sumienia i bez honoru
e
ewa-1
Prawda jest taka ze robi z siebie męcznnicę ,wiem co pisze rozmawiałam z nią nie raz ,widziałam ją pijaną nie jeden raz ,nie mam o niej dobrego zdania ale ci co podpisują te listy to nawet jej nie znają, a drzewo na zimę to z lasu teściowej .Pomoc córce to kpina to niech ojciec jej dzieci powie ile razy pobiła córkę w ciąży
d
dobrze znana
prosze odpowiedziec na pytanie ile razy pani soltys widziala jak zabity znecal sie nad rodzina a czy wie moze jak oskarzona ciagla za wlosy i kopala a nawet nabila ciezarnej corce guza garnkiem a czy wie o tym ze razem z druga corka namawiaja corke mlodsza zeby klamala w sadzie broniac matki znecaja sie nad nia i wyrzucaja ja z dziecmi z domu kochana BABUNIA
g
gosc
same kłamstwa
g
gosc
sorry dlaczego zostaly usuniete wszysykie komentarze ktore czytalam wczorajpani soltys taka hipokrytka jak oskarzona oczekuje wyjasnien
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska