
Gol zdobyty ręką i rekord. Jak do tej pory graliśmy z San Marino?
Choć San Marino nie ma najmniejszych szans na zdobycie punktu z reprezentacją Polski, to w historii rywalizacji z tą drużyną miewaliśmy pewne problemy. Od lat 90. nasz zespół miewał słabsze momenty i ratowały nas wówczas zjawiska niecodzienne w futbolu, jak choćby uznane trafienie ręką czy obrona rzutu karnego. Jak do tej pory graliśmy z San Marino?

Pierwszy mecz i gol zdobyty ręką
W kwietniu 1993 roku w Łodzi byliśmy dosłownie o krok od kompromitacji, bo aż do 75. minuty na stadionie Widzewa nie doczekaliśmy się choćby jednej bramki. Uratował nas wspomniany na wstępie Furtok, który po dośrodkowaniu Romana Koseckiego wpakował piłkę do siatki. Wszyscy (łącznie z arbitrem, który wskazał na środek boiska) myśleli, że zrobił to głową, ale telewizyjne powtórki rozwiały wszelkie złudzenia. Furtok przyznał się do wszystkiego, ale dopiero po meczu. - A co miałem zrobić? Podbiec do sędziego i powiedzieć, że strzeliłem gola ręką? Mógłbym zobaczyć czerwoną kartkę za podważenie decyzji - tłumaczył.

00_039706_K0S_RJ.jpgW końcu przekonujące zwycięstwo
"Drużyna z malutkiej republiki przyjechała do Polski w roli outsidera i choć parę razy postraszyła biało-czerwonych, wyjechała z bagażem pięciu goli." - czytamy w sprawozdaniu opracowanym przez Łączy Nas Piłka. Poprzednie mecze Polaków z San Marino nie były przekonującymi zwycięstwami. Wygrane 1:0 czy 2:0 na nikim nie robią wrażenia, jeśli to starcie zawodowych graczy z amatorami. W końcu, dopiero w czwartym spotkaniu nasza drużyna zagrała na miarę oczekiwań. Do dubletu Marcina Kuźby trafienia dołożyli Kamil Kosowski, Mirosław Szymkowiak i Bartosz Karwan.

Fabiański broni karnego i ratuje przed blamażem
17.11.2010 poznan stadion miejski sportowa inauguracja mecz miedzypanstwowy reprezentacji polska vs wks wybrzeze kosci sloniowej 3:1 nz lukasz fabianski fot. marek zakrzewski / polskapresse glos wielkopolski