Mimo starań samego gubernatora Franka, na Podhalu nie powstała wojskowa formacja wspomagająca Niemców. W ogóle Polacy, jako jedyna nacja walczącej Europy, nie ulegli takim planom Hitlera. Od Estonii, przez Ukrainę, Rumunię i Serbię aż do Francji powstawały niemieckie dywizje, których żołnierze, kuszeni perspektywą przyszłej niepodległości lub ekspansji, wykazywali się niesłychanym okrucieństwem choćby wobec powstańców warszawskich czy więźniów obozów zagłady. A ukraińska SS-Galizien pacyfikowała polskie wsie na Kresach, dlatego nie możemy się pogodzić, że koncert upamiętniający "zasługi" tej formacji organizuje 11 maja Lwów, w dodatku miasto partnerskie Krakowa.
Podhalańczycy nie zostali żołnierzami Hitlera, ale sprawa Goralenvolk jest dla kolejnych pokoleń tzw. kłopotliwym tematem. Podczas spotkań z czytelnikami "Goralenvolk. Historii zdrady" Wojciech Szatkowski zapewne spotkał się z opiniami, że czas zostawić tę sprawę. Dobrze, że sam nie doszedł do takiego wniosku. Dzięki temu powstało dzieło wyjątkowe, łączące historyczną narrację i osobisty rozliczeniowy wątek. Książka została doceniona, otrzymując prestiżową doroczną Nagrodę Historyczną "Polityki".
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+