Działająca przy gorlickim szpitalu pracownia rezonansu magnetycznego dostała kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia. Dla pacjentów oznacza to tyle, że mając w ręku skierowanie, nie muszą już jechać do Nowego Sącza, Jasła, Tarnowa czy też dalej, a badanie mogą załatwić na miejscu, bez konieczności płacenia, czasem nawet kilkuset złotych za badanie. Do tej pory nie było takiej możliwości.
Rezonans to dzisiaj standard w medycynie
Zapotrzebowanie na badania rezonansu magnetycznego finansowane z funduszu, okazało się naprawdę duże - wyjaśnia Radosław Zawada, prezes zarządu spółki Almed, która prowadzi wspomnianą pracownię. - Po dwóch dniach obowiązywania umowy z NFZ, liczba pacjentów, którzy zapisali się na nie, dwukrotnie przekroczyła liczbę określoną w umowie z funduszem.
Nie ma się czemu dziwić, bo badanie w pracowni rezonansu to dzisiaj w zasadzie standard, bynajmniej nie przypisany tylko klinikom w wielkich miastach - stwierdza dr n. m. Borys Welz, ginekolog na takie badanie kieruje swoje pacjentki nawet 3-4 razy w miesiącu. - Zawsze chodzi o wskazania onkologiczne - podkreśla. Sprawa jest więc poważna, bo na szali jest rozpoczęcie szybkiego leczenia. I nie ma znaczenia, czy chodzi o pacjenta ze szpitala czy tego z przysłowiowej ulicy. O tym, jak ważne w diagnostyce jest to badanie, świadczą kolejne liczby.
- Ze szpitalnych oddziałów, na rezonans kierowanych jest nawet kilkuset pacjentów - wylicza dla nas Beata Stępień, kierowniczka działu organizacji i nadzoru w naszym szpitalu. Za nich zapłacił szpital.
Ze skierowaniem, ale za odpłatnością
Trochę inaczej było, w przypadku pacjentów zewnętrznych - ci, jeśli chcieli zrobić badanie na miejscu w Gorlicach, musieli za nie zapłacić. Jak choćby pan Maciej Zawadzki, pięćdziesięciolatek z Gorlic od lat borykający się z kłopotami z kręgosłupem. Dla własnego spokoju, co dwa-trzy lata sprawdza, czy aby choroba się nie pogłębia. Idzie wtedy do neurologa, ten wypisuje skierowanie właśnie na rezonans.
- Badanie kosztuje mnie kilkaset, ale nie mam czasu ani chęci, by gdzieś jeździć. Idę więc i płacę - mówi wprost. - Głównie dlatego, że zależy mi na tym, by szybko dostać wynik, bo w moim przypadku rehabilitacja jest być albo nie być - dodaje.
Mimo iż za badanie płaci, zawsze musi czekać na nie co najmniej tydzień.
Gdy 10 listopada sprawdzaliśmy liczbę oczekujących, to okazało się, że pierwsze wolne terminy na badanie w ramach NFZ-u są dopiero na luty przyszłego roku. - Warto tutaj powiedzieć, że rejestracja była prowadzona tylko od listopada - przypomina Radosław Zawada. - Przy takim trendzie szacujemy, że pod koniec miesiąca może się okazać, że na badanie trzeba będzie czekać nawet pół roku, co w wielu przypadkach może się to mijać z celem, jakim jest prowadzenie prawidłowego procesu diagnostyczno-leczniczego.
Pacjenci z Gorlickiego mają nadzieję, że w roku przyszłym będą mieli szansę na skorzystanie z tego rodzaju badań, refundowanych przez NFZ bez większych problemów.
Krowoderska.pl - zabudowa Krowodrzy - odc. 1
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska