FLESZ - Zima 30-lecia w Polsce, zasypie nas śnieg
Te nasze, gorlickie właśnie zaczęły kolejny sezon. Na miejsce spotkań wybrały dokładnie to samo miejsce, co w poprzednim sezonie.
- Jak coś jest dobre, to nie warto tego zmieniać - mówi Katarzyna Pustułka, nieformalna szefowa gorlickiej ekipy. - Mamy swoje ulubione miejsce, na Ropie. Łatwo tam dojść, a i dojechać choćby rowerem można bez najmniejszych problemów - dodaje z uśmiechem.
Pani Katarzyna ma w tym sezonie przerwę w kąpielach, bo właśnie spodziewa się dziecka. Lekarz wyznaczył jej termin na 29 lutego, więc nici z morsowania.
- Pilnuję jednak moich wspaniałych morsów - opowiada rozbawiona. - Na pierwsze pluskanie zjawiło się ich chyba tuzin w tym cztery debiutantki w naszym gronie - dodaje.
Jedna z tych właśnie debiutujących morsic to pani chorująca na stwardnienie rozsiane. Ta osoba korzysta z dobrodziejstw komory kriogenicznej. Teraz postanowiła sprawdzić, czy morsowanie daje podobne efekty.
- Była bardzo zadowolona - opowiada pani Katarzyna. - Zwłaszcza z ceny, która jest naprawdę bardzo konkurencyjna. To tylko przełamanie swojego strachu - dodaje.
Pierwsze wejście do wody naszych gorlickich morsów nie było zbyt liczne. Jak się okazuje, pośród zwolenników zimowych kąpieli na świeżym powietrzu, jest wielu biegaczy, a ci mieli pokusę nie do odrzucenia.
- To oczywiście V edycja Gorlickiego Biegu Górskiego - stwierdza Katarzyna Pustułka. - Trudno im się w sumie dziwić. Chęć sprawdzenia się na bardzo wymagającej górskiej trasie, przebiegającej choćby przez Kozie Żebro zwyciężyło z morsowaniem. Jestem jednak przekonana, że nasze kolejne spotkania będą o wiele liczniejsze - mówi z uśmiechem.
Gorlickie morsy zapraszają wszystkich chętnych w każdą niedzielę zimy. Miejsce spotkań jest przy ulicy Blich.
- Na naszym profilu w portalu społecznościowym jest stosowna mapka - stwierdza pani Katarzyna. - Gdyby ktoś nie potrafił jej odnaleźć, to przypominam, że mniej więcej na wysokości noclegów U Kryształka trzeba skręcić w stronę rzeki. Spotykamy się zawsze w południe, niezależnie od tego, jaka jest pogoda - podkreśla.
Taka aura jak obecnie, nie jest najlepsza do morsowania. Mogłoby być o kilka stopni chłodniej.
- Ma to jednak swoje zalety - podkreśla szefowa morsów.- Debiutantom łatwiej jest przełamać opory, gdy nie muszą się zmierzyć z zimnym wiatrem czy śniegiem. Nowicjuszom zawsze zapewniamy wsparcie podczas wchodzenia do wody, podczas wychodzenia również - mówi z uśmiechem.
By morsować nie potrzeba żadnego specjalistycznego sprzętu.
- Dla pań podstawa to strój kąpielowy a dla panów kąpielówki - opowiada pani Katarzyna. - Ponieważ my wchodzimy do rzeki, więc dobrze mieć jakieś buty, wystarczą sandały czy klapki. Dobre są też skarpety neoprenowe dla nurków. Zapobiegają wychłodzeniu się stóp - podkreśla.
To, co jeszcze się przyda, to karimata, ręcznik, czapka i termos z ciepłą herbatą. - Warto wziąć ze sobą szlafrok - mówi. - Taka mała podpowiedź, gdy się nim okryjemy, to łatwiej jest się po prostu przebrać - kończy.
Warto wiedzieć
Co tak naprawdę daje morsowanie
Coraz większe zainteresowanie zimowymi kąpielami nie powinno dziwić, niewiele jest aktywności przynoszących organizmowi więcej korzyści. Kontakt z bardzo niską temperaturą jest jednym z silniejszych środków przeciwbólowych. Morsowanie może pomóc w zredukowaniu bólu na czas nawet 24 godzin od zażytej kąpieli. Dzięki temu może być pomocne przy problemach ze stawami i bólach mięśni. Morsy mogą być bardziej odporne na różnego rodzaju stres, a wszystko dzięki regularnemu narażaniu się na stres termiczny. Ponadto zimne kąpiele pomagają w chudnięciu i pozbyciu się cellulitu. Morsowanie jest dla wszystkich, nie obowiązują tu żadne ograniczenia wiekowe. Jedynym przeciwwskazaniem mogą być problemy zdrowotne, wśród których często wymieniane są choroby serca. W razie wątpliwości, przed wejściem do lodowatej wody, warto skonsultować swój pomysł z lekarzem
