Wolontariusze „Gazety Krakowskiej” i fundacji „Wyjdź z domu” kwestowali od godz. 7 we wszystkich gorlickich parafiach. Prawie każdy, kto przyszedł na mszę, podchodził do stolika z ciastem. Wiele było przy tym serdeczności.
- Tyle tylko mogę dać - powiedziała nam cichutko pani Maria Różycka, wkładając do puszki dziesięciozłotowy banknot. - Nie, nie potrzebuję ciasta. Chciałam po prostu pomóc - podkreślała.
Takich sytuacji było wiele. Darczyńcy pokazali, że los chłopca, któremu pomagamy wspólnie już po raz trzeci, wciąż jest im naprawdę bliski. W piątek przyszła do nas czterolatka Wiktoria Ludwin. Z mamą przyniosły blachę domowego, pachnącego ciasta. Trochę zawstydzona wręczyła słodki pakunek mówiąc: - To dla Karolka.
Mieliśmy w niedzielę ponad półtora tysiąca słodkich paczek. Rozeszły się co do jednej, i mimo iż dla wielu słodyczy zabrakło, i tak wrzucali przygotowane pieniądze. - Nie ciasto jest przecież ważne, a Karolek - powiedział nam Mariusz Król z Gorlic.
Kilkudziesięciu wolontariuszy, nie zważając na deszczową pogodę, namawiało Gorliczan do pomocy. Cały dochód z akcji zostanie przeznaczony na operację 2-letniego Karolka Tumidajewicza z Gorlic. Chłopiec urodził się ze skomplikowaną wadą serca. Czeka go operacja w Niemczech. Koszt to ponad 30 tys. euro. To jedyna szansa, by chłopiec był zdrowy. Więcej, w tym wyniki naszej kwesty, już jutro w „Gazecie Gorlickiej”.