Od dwóch miesięcy domem Konrada jest Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie - Prokocimiu, a szczyt na który teraz przyszło mu się wspiąć jest szczytem jego możliwości. Bez pomocy, wsparcia, nie da rady. Walczy bowiem z nierównym przeciwnikiem i bardzo chce go pokonać. Konrad jest po operacji guza mózgu, obecnie w trakcie chemioterapii i rehabilitacji. Żeby wracać do sił i sprawności, potrzebuje naszej pomocy. To dla niego 24 listopada razem z Fundacją Wyjdź z domu, pod opieką której jest chłopiec zorganizujemy akcję charytatywną „Andrzejkowe ciasto dla Konrada”
To miał być fajny koniec udanych wakacji
Konrad bardzo lubi popcorn, ale najbardziej lubi szarlotkę, którą piecze jego mama – Basia. 31 sierpnia tego roku razem z kolegami ze szkoły w podgorlickiej Stróżówce żegnał bardzo udane wakacje na Festiwalu Kolorów. Rozpromieniona twarz na zdjęciu przesłanym rodzicom miała być tylko potwierdzeniem, że dobrze się bawi na gorlickim stadionie. Nie mogła zwiastować niczego złego. Tego dnia miał wrócić właśnie na świeżą szarlotkę. Niestety nawet jej nie spróbował. Jego ciało już podczas drogi do domu paraliżował potworny ból głowy, tak silny, że 13-latka momentami pokładał na ziemię, zabierał mu siłę, wywoływał falę łez.
Tata Konrada - Janusz Bugno pokazuje w telefonie zdjęcia syna z tegorocznych wspólnych wakacji w Chorwacji, z Doliny Pięciu Stawów i z Kasprowego Wierchu, na którym byli jeszcze cztery dni przed feralną niedzielą.
- Czy na tych zdjęciach widać chore dziecko? - pyta wskazując na kolejne elektroniczne obrazki, na których Konrad łowi ryby, spaceruje z ukochanym psem Barim, jedzie na rowerze, stoi na sterem kutra, odbiera dyplomy Małopolskiej Ligi Ju-Jitsu, odwiedza chorych na oddziale onkologii gorlickiego szpitala, jako wolontariusz.
Rzeczywiście choroby na nim nie widać. Konrad to przecież okaz zdrowia. Młody, wysportowany chłopak. Zawsze uśmiechnięty, otwarty, otoczony grupą przyjaciół.
Diagnoza brzmiała jak wyrok
Tak było do ostatniego dnia wakacji, gdy z minuty na minutę było z nim coraz gorzej. Tuż po godz. 22 na osiedle na sygnałach pognała karetka, bo chłopak zaczął tracić kontakt z rzeczywistością. Ratownicy natychmiast podjęli decyzję o przewiezieniu go do szpitala. Zapadła decyzja o badaniu tomografem. Wynik był jak wyrok. Guz mózgu, krwawienie z guza. Liczyła się każda minuta, a śmigłowiec wzywany z Krakowa, akurat został zadysponowany do wypadku.
Konrad już w Gorlicach został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Mama chłopca – Barbara wspomina, że ta nieco ponad godzina w karetce w drodze do Prokocimia, była niczym wieczność.
- Jeszcze przed wyjazdem do Krakowa wyraziliśmy zgodę na wszystkie procedury ratujące życie. O trzeciej nad ranem Konrad był już po odbarczeniu krwawienia w głowie – wspomina.
Potem była biopsja i oczekiwanie na wstępne, jeszcze przedoperacyjne wyniki. Te wskazywały jednoznacznie, że chłopiec musi zmierzyć się z nowotworem. Zapadła decyzja o operacji, którą wyznaczono na 19 września. Dwa dni przed nią Konrad wybudził się. Wiadomo było, że rozumie gdzie jest i rozpoznaje bliskich, choć przecież nie wie, co się stało i dlaczego przebywa w szpitalu. Łzom radości, ale i troski o kolejne godziny jego życia nie było końca.
19 września neurochirurdzy z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie usunęli zmianę z głowy chłopca. Operacja trwała blisko siedem godzin. Masywny guz udało się wyciąć niemal w całości. Niemal. By nie uszkodzić nerwu wzrokowego, lekarze musieli zrezygnować z wycięcia całej zmiany. Właśnie teraz, przyjmując chemioterapią Konrad walczy z kilkoma milimetrami guza, który został przy splocie wzrokowym.
Strome podejście, najbardziej wymagający w życiu szlak
- Po operacji długo czekaliśmy na choćby promyk nadziei, ze Konrad się wybudzi, że nas rozpozna, że będzie rozumiał, że wreszcie usłyszymy jego głos – mówi Barbara Bugno.
9 października chłopiec odzyskał świadomość. Zrobił kolejny krok na najtrudniejszym w życiu podejściu. Tak samo zresztą, jak 17 października, kiedy po półtoramiesięcznej przerwie znów powiedział „mamo”.
Na tym wymagającym, okupionym łzami i cierpieniem szlaku Konrad nie pozostaje sam. Ma cudowną rodzinę, bliskich, sąsiadów. Ma wspaniałych kolegów i koleżanki w szkole w Stróżówce, którzy piszą do niego listy. Te potem czyta mu mama. Pokazuje też filmiki, które nagrali dla niego w szkole, ale też na wspólnej wycieczce.
Teraz przebywa na oddziale rehabilitacji onkologicznej. Rozpoczął chemioterapię i intensywną rehabilitację. Walczy z niedowładem prawej części ciała. Na nowo uczy się przełykać, siadać, pewnie za chwilę – wstawać. Na razie nie mówi, z najbliższymi porozumiewa się skinieniem głowy na znak potwierdzenia lub zaprzeczenia, albo ściśnięciem dłoni. Na razie może pokonywać szpitalne korytarze na wózku, pod opieką rodziców. Barbara i Janusz nie odstępują od szpitalnego łóżka, dyżurują przy synu na zmianę po kilka dni. Trudno więc w takiej sytuacji wrócić do normalności, do pracy przede wszystkim.
I Konrad i jego bliscy potrzebują wsparcia. Jeśli ich marzenie się spełni i Konrad wróci do domu, konieczna będzie ciągła rehabilitacja, być może na początku nawet dostosowanie domu do potrzeb chłopca. Fundacja Wyjdź z domu, pod opieką której jest już Konrad, założyła zbiórkę publiczną z przeznaczeniem na rehabilitację chłopca.
Natomiast Gazeta Gorlicka razem z Fundacją Wyjdź z domu i Radą Rodziców Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Stróżówce organizuje akcję ”Andrzejkowe ciasto dla Konrada”. Wszyscy, którzy chcieliby wesprzeć rehabilitację chłopca, mogą upiec ciasto - szarlotkę, dyniowca, ucierane z owocami, sernik, makownik. Po prostu, to, co najlepiej Wam wychodzi. Ciasta będziemy odbierać 22 listopada w Domu Ludowym w Stróżówce, a w niedzielę będzie je można nabyć na placach kościelnych gorlickich parafii. Dochód z puszek przeznaczony zostanie na rehabilitację Konrada.
