Urugwajczyk jest od ponad dwóch lat zawodnikiem Volos FC, ostatnio nawet jej kapitanem. 8 stycznia drużyna grała z Olympiakosem Pireus. Przegrała 0:4, ale to akurat mało istotne. Bo ważne jest to, co zdarzyło się po meczu.
Jean Barrientos złożył w miejscowej policji (prefektury Magnezja) doniesienie na swojego menedżera - Cypryjczyka Giorgosa Tsourisa. Piłkarz zeznał, że agent zaoferował mu 40 tysięcy euro za otrzymanie w meczu Volos - Olympiakos czerwonej kartki, i miałoby to nastąpić do 30. minuty spotkania.
Nie trzeba długo kombinować, żeby załapać, że sprawa związana jest z zakładami bukmacherskimi. Ktoś tu chciał zarobić, wykorzystując Barrientosa. Tyle, że kiepsko trafił.
Wisła Kraków. Transfery byłych piłkarzy "Białej Gwiazdy" - 2...
Uruchomiona została prokuratura, a stowarzyszenie greckich piłkarzy zawodowych wydało oświadczenie, w którym zdecydowanie poparło postawę Jeana Barrientosa i pochwaliło go za odwagę. Olympiakos też odniósł się do sprawy, podkreślając, że nie miał z nią nic wspólnego. No i przede wszystkim właściciel klubu z Volos Achilleas Beos, przekazał, że złożył skargę na menedżera Giorgosa Tsourisa zarówno do greckiej federacji piłkarskiej, jak i do FIFA.
Barrientos w spotkaniu z Olympiakosem grał od początku do końca, w 81 minucie dostał żółtą kartkę. Jego zespół zajmuje obecnie 6. miejsce w greckiej ekstraklasie.
