Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorzowice. Na dnie głębokiej studni nie straciła zimnej krwi

Barbara Ciryt
Barbara Ciryt
Po upadku Marty do tej studni, teren wokół został uporządkowany
Po upadku Marty do tej studni, teren wokół został uporządkowany fot. Barbara Ciryt
Za ocalenie młodej kobiety PSP chce uhonorować ratownika z Sieciechowic.

Marta Laskowska wpadała do studni głębokiej na 11 metrów, w której było 2 metry wody. Przez 20 minut utrzymywała się na powierzchni tej wody. Zapierała się plecami i nogami. Wytrwała, była cała mokra, strasznie marzła i cierpły jej nogi. Dziś czuje się dobrze, nie straciła nic z pogodnego usposobienia. Ucieszyła się, słysząc o planach uhonorowania Wojciecha Siuty, ratownika z Sieciechowic, który wszedł po nią do studni i bezpiecznie wyciągnął ją na powierzchnię.

- Nie mam traumy po niebezpiecznym upadku. Wszystko dobrze się skończyło, bo z pomocą natychmiast przybyli strażacy z Sieciechowic. Chociaż wtedy wydawało mi się, że to wszystko trwa wieczność - mówi Marta Laskowska, studentka psychologii Uniwersytetu Pedagogicznego, mieszkanka Grzegorzowic Wielkich w gminie Iwanowice. - W okolicy tej studni byłam potem wiele razy, bo znajduje się ona niedaleko drogi prowadzącej do domu, który wynajmujemy z narzeczonym - dodaje.

Miała wiele szczęścia przy upadku, ale też wiedziała, co robić, jak ratować się, pozostając w betonowym otworze z zimną, brudną wodą. Przypomnijmy, że „Dziennik Polski” już pisał o tym zdarzeniu.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Cudem ocalona. Ze studni

Marta z narzeczonym Michałem Ziemniakiem i jego mamą Sylwią Napiórkowską porządkowali podwórko. Nagle uciekł im piesek. Marta pobiegła za nim. Weszła na opuszczoną posesję. Stara studnia zasłonięta zgniłymi deskami i cegłami obrośniętymi mchem oraz przysypana gałęziami i liśćmi nie była widoczna. Marta weszła na nią i z krzykiem wpadła do środka.

Jej głos usłyszeli narzeczony Michał stojący na balkonie i jego mama, która była na podwórku. Rozglądała się, wołała Martę, wtedy dziewczyna odpowiedziała: „Stuuuudniaaaaa!”.

Oboje biegli do niej. Dostrzegli ją w głębi betonowego otworu. Ale na wydostanie nie było szans. Wezwali pomoc.

Marta po kursie pierwszej pomocy wiedziała, że lecąc do studni, nie może się niczego chwytać, żeby nie połamać rąk, nóg i nie odbijać się od betonowych ścian. Jej upadek zamortyzowała woda. Była brudna i lodowata. Marta cała wpadła do niej, odbiła się od dna, wypłynęła, ale zachłysnęła się. Znowu wpadła. Wiedziała, że musi wypłynąć i utrzymywać na powierzchni. Zaparła się nogami i plecami i czekała na pomoc.

Wydostali ją druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej w Sieciechowicach. Pierwsi dotarli na miejsce i przeprowadzili szybką oraz skuteczną akcję ratunkową. Nie mogli spuścić Marcie drabiny do studni, bo nikt wtedy nie wiedział, jak głęboka jest woda. Pozostało zejście ratownika do dziewczyny uwięzionej w betonowej głębinie i wyciągnięcie jej na linach. Bez chwili wahania podjął się tego Wojciech Siuta, sieciechowicki stra- żak i ratownik medyczny.

Gdy na miejsce dotarli przedstawiciele Komendy Miejskiej PSP w Krakowie, sieciechowicka straż kończyła z sukcesem działania. Zawodowi strażacy nie mają wątpliwości, że była to trudna akcja ratownicza.

- Bez wątpienia druhom z Sieciechowic, a szczególnie ratownikowi, który wszedł do studni, należy się uznanie. Chcemy uhonorować tego strażaka. Nie ma jeszcze decyzji, w jaki sposób - mówi st. kpt. Łukasz Szewczyk, rzecznik Komendy Miejskiej PSP w Krakowie.

Prezes sieciechowickiej straży Janusz Góralczyk potwierdza, że zadanie było trudne, bo pod presją czasu. - Ważne, że dziewczyna została ocalona. A służba w straży to nie jest praca, w której liczy się na uznanie. Wojciech jest skromnym człowiekiem, w rozmowie ze mną stwierdził, że jeśli nie on, to każdy inny mógłby zejść do studni. Akcja była skuteczna i z tego mamy satysfakcję - mówi prezes.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Grzegorzowice. Na dnie głębokiej studni nie straciła zimnej krwi - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska