Czytaj też: Cracovia rozbita we Wrocławiu
Holender Koen Van der Biezen dwukrotnie pokonał bramkarzy rywali, Andrzej Niedzielan, którego już nie ma w zespole, trafił do siatki rywali tylko raz, a Bartłomiej Dudzic - dopiero co przywrócony po nieudanej jesieni do pierwszego zespołu, ma nadal zerowe konto.
Gdy w czwartek na treningu Cracovii pojawił się Bartłomiej Grzelak i był komplementowany przez szkoleniowca "Pasów" wydawało się, że szybko zadebiutuje w nowym zespole. Zwłaszcza że szkoleniowiec bardzo naciskał na to, by szybko potwierdzić zawodnika do zespołu. I ta sztuka udała się w piątkowy wieczór, więc już nic nie stało na przeszkodzie, aby zadebiutował.
Grzelak znalazł się w kadrze meczowej na spotkanie ze Śląskiem, ale nie wyszedł w pierwszej "11", ustępując miejsca nieporadnemu w kolejnym już meczu Van der Biezenowi. Co ciekawe, mimo niekorzystnego wyniku do przerwy Grzelak nie pojawił się na murawie wrocławskiego stadionu w ogóle!
- Musiałem dokonać innych zmian, dlatego nie wystawiłem Grzelaka - tłumaczył potem swoją decyzję trener Kafarski.
Szkoleniowiec wolał posłać do boju w drugiej połowie Budzińskiego, choć szans na odmianę katastrofalnej sytuacji nie było już żadnych.
A co sądzi o przebywaniu na ławce rezerwowych sam zawodnik? - Na pewno trochę jestem zawiedziony, że nie zadebiutowałem, byłem pełen optymizmu, naprawdę bardzo chciało mi się grać, ale trener podjął takie, a nie inne decyzje i trzeba to uszanować - mówi. - Widocznie ma inny plan, w którym zapewne mnie widzi, bo gdyby w ogóle nie widział dla mnie miejsca, to nie brałby mnie do zespołu.
Grzelak przez rok nie grał w piłkę, więc nie może wiele powiedzieć na temat swojej formy. - Nie wiem, czy będę lepszym napastnikiem od Van der Biezena, ale chciałbym być skuteczniejszym, bo właśnie takich napastników Cracovia potrzebuje w tej chwili - mówi.
Fani "Pasów" nie mając tak naprawdę na kogo liczyć, muszą pokładać wszelkie nadzieje w Grzelaku. Wydaje się, że trener Kafarski postawi na niego w piątek podczas meczu z Górnikiem. Gdyby po raz kolejny zaufał jednak Van der Biezenowi okazałby się samobójcą, bo Holender nie gwarantuje niczego pozytywnego. Chyba więc na Grzelaku będzie spoczywała ogromna odpowiedzialność.
- Poniekąd się cieszę, że ta odpowiedzialność spada na mnie - mówi napastnik. - Bo nie boję się takich trudnych sytuacji. Cieszę się, że tu jestem, udźwignę tę odpowiedzialność i pomogę utrzymać się zespołowi!
Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie
Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!