Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia poparzonego Kajtka z Czarnego Dunajca poruszyła

Redakcja
Dziś Kajtek nie odstępuje swego ukochanego pana nawet na krok. Na takiego opiekuna warto było czekać
Dziś Kajtek nie odstępuje swego ukochanego pana nawet na krok. Na takiego opiekuna warto było czekać fot. archiwum Kundla
Po publikacji reportaży o Kajtku w "Gazecie Krakowskiej" i Telewizji Kraków, ludzie pomstowali na bezdusznych urzędników, wzruszali się historią psa, ale nikt nie dał mu szansy na normalne życie - pisze Magda Hejda.

Mieszkanka Czarnego Dunajca usłyszała przed domem pisk opon i trzaśnięcie drzwi. Wyjrzała przez okno, auto odjechało. Został pies. Dość duży, wilczasty. Kobieta nakarmiła go. Zgłosiła sprawę na policję. W Urzędzie Gminy usłyszała, że schronisko w Nowym Targu jest przepełnione i na razie musi radzić sobie sama, najlepiej psa nie karmić, to sobie pójdzie.

Nocami temperatura spadała poniżej - 28 C, rano psa nie było widać, był przysypany śniegiem. Po kilku dniach przyszedł pod dom z wielką, ziejącą raną na boku, ktoś oblał go wrzątkiem. Kobieta znowu poprosiła gminę o pomoc. Bez skutku. Zabrała psa do drewutni, przykryła puchową kurtką. Po dwóch tygodniach znalazła w internecie telefon do Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Azymut ŻYCIE
Inspektorzy zabrali ciężko ranne zwierzę, okazało się, że ma poparzone 40% powierzchni ciała, w ranę wdało się zakażenie, był bardzo odwodniony. Dostał kroplówki, środki przeciwbólowe, antybiotyki. Pazurami trzymał się życia - i tam w drewutni, w czasie siarczystych mrozów, i kiedy ratowali go lekarze. Zaimponował im, nie poddał się, zdecydowanie wybrał azymut ŻYCIE. W lecznicy nazwali go Kajtek. Zamieszkał w hotelu dla psów.

Po publikacji reportaży o Kajtku w "Gazecie Krakowskiej" i Telewizji Kraków ludzie pomstowali na bezdusznych urzędników, wzruszali się historią psa, ale nikt nie dał mu szansy na normalne życie. Kajtek przeżył, wyzdrowiał i był niczyj. Mijały miesiące, rana po oparzeniu dawno zabliźniła się, psiak zaczął traktować hotel jak swój dom, a opiekunów jak rodzinę. Zbliżały się wakacje i coraz bardziej malały szanse na dom.

Przeciwności losu
W czerwcu uzbrojona w aparat fotograficzny i kamerę pojechałam do hotelu dla psów. Potem był kolejny artykuł w "Krakowskiej" z Kajtkiem ozdrowieńcem w roli głównej i filmowy portret z apelem o dom. Pomyślałam, że będziemy nadawać minutę o Kajtku w TVP Kraków między programami, aż do skutku, w końcu ktoś go przygarnie.

Trzeba tylko z informacją o tym fantastycznym psie dotrzeć do właściwego człowieka. Podałam numer telefonu służbowej komórki, żeby niezależnie od pory emisji osoby zainteresowane Kajtkiem mogły się ze mną kontaktować. Ale życie pisze zaskakujące scenariusze. W dniu kiedy oddałam materiał do emisji, ukradli mi torebkę, w środku oczywiście była służbowa komórka. Żeby zrobić duplikat karty telefonicznej, musiałam czekać na wyrobienie skradzionego dowodu osobistego.

Dla Kajtka to oznaczało kolejne stracone trzy tygodnie. W końcu ruszyły emisje telewizyjnych spotów Kajtka. Zadzwonił telefon. - Nazywam się Janusz Piątkowski, mieszkam w Nowym Sączu, jestem lekarzem weterynarii i prezesem Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Nowym Sączu. Jeśli Kajtek może mieszkać w bloku, to chętnie go przygarnę. Kilka dni później Kajtek pojechał do Nowego Sącza.

Nowe życie
Janusz Piątkowski czeka na mnie pod blokiem sam. Drzwi mieszkania otwiera żona, w progu Kajtek. Pysk roześmiany od ucha do ucha, wymachuje ogonem radosne "dzień dobry!". Szczeka raz na vivat i prowadzi do swojego królestwa, przynosi zabawki.

Siadamy, Kajtek przy swoim panu, wpatrzony w niego jak w obrazek, nadstawia łeb do głaskania, prowokuje do zabawy. Gdy jesteśmy zbyt pochłonięci rozmową, delikatnie trąca pyskiem rękę opiekuna. Oczy Kajtka mówią - zobacz ciągle tu jestem, kiedy mnie drapiesz za uchem jestem najszczęśliwszym psem na całej kuli ziemskiej!!!

Przyjechałem po niego sam - wspomina Janusz Piątkowski. - Nie wiedziałem, jak będzie zachowywał się w czasie jazdy. W hotelu musieli go wziąć na ręce i wtaszczyć do samochodu. Do dzisiaj wpada w panikę gdy musi wsiąść do auta. Kajtek siedział z tylu, położył mi pysk na ramieniu, w połowie trasy położył się, ale nie spał, cały czas na mnie patrzył. Początki były trudne.

Pierwszej nocy nie zmrużył oka, a my razem z nim. Chodził po mieszkaniu, popiskiwał. Spacer to była katastrofa, miotał się na smyczy, a jest dużym, silnym psem. Na szczęście jest bardzo pojętny, z każdym dniem jest coraz lepiej. Ja też uczę się Kajtka. Uczę się, że mam psa, który mnie nie odstępuje na krok - śmieje się Janusz Piątkowski.

- Siedzę przy komputerze on leży obok biurka, idę do łazienki Kajtek stoi pod drzwiami i cierpliwie czeka aż wyjdę, śpi oczywiście obok mojego łóżka. Kiedy wychodzę, grzecznie kładzie się na swoim posłaniu i czeka.

Koty ignoruje, mogą plątać mu się między łapami. W domu zachowuje czystość, nie szczeka, to nie jest pies łańcuchowy. Historię Kajtka przeczytałem w "Krakowskiej", wtedy żył jeszcze nasz poprzedni pies, miał 17 lat i był ciężko chory. Po jego śmierci, powiedzieliśmy sobie z żoną nigdy więcej, ale dom bez psa jest zbyt pusty - dodaje.

Pomogłem krajanowi
- Kiedy zobaczyłem Kajtka w telewizji, pomyślałem - jeśli zdecydujemy się na psa to musi być Kajtek - opowiada pan Janusz.
Pochodzę z Czarnego Dunajca, bądź co bądź jesteśmy krajanami, musiałem mu pomóc - śmieje się Janusz Piątkowski. - Jest nam razem dobrze.

Z lekkim sercem opuszczam gościnne progi, a Kajtkowi mówię na ucho - na taki dom warto było czekać, choćby i pół roku!
Historia Kajtka zatoczyła koło, bo w Czarnym Dunajcu - jak wszędzie - rodzą się ludzie nikczemni i piękni.

Kraków: słynne krypty w fatalnym stanie [ZDJĘCIA]

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska