Władze lotniska zapoznały się z informacją na temat audytu dotyczącego funkcjonowania portu pod rządami Pamuły. Ma z niego wynikać, że „dotychczasowe zarządzanie lotniskiem nie gwarantowało optymalnego przygotowania do obsługi zwiększonego ruchu pasażerskiego, zwłaszcza w kontekście Światowych Dni Młodzieży” - czytamy w oficjalnym komunikacie.
To miał być bezpośredni powód rezygnacji Pamuły. Tyle że większościowym udziałowcem w Kraków Airport są Państwowe Porty Lotnicze. Od kiedy powstał nowy rząd, kolejne spółki państwowe zmieniają władze. Krakowskim lotniskiem jeszcze do czasu ŚDM miał pokierować Jan Pamuła, o co miał zabiegać sam kardynał Stanisław Dziwisz. Tak się jednak nie stało, bo wczoraj dostał do podpisania pismo ze swoją rezygnacją. Były już prezes ironizuje, że dostał „zachętę”, a jego decyzja po prostu nie mogła być inna.
- Nieprawdą jest, że zagrożone jest dokończenie budowy drugiego terminala przed ŚDM. Co tydzień wysyłałem do ministra komunikaty w tej sprawie. Po ostatnim nie było żadnej informacji zwrotnej, że coś jest nie tak - mówi Pamuła „Krakowskiej”.
W minionym roku lotnisko obsłużyło rekordowo ponad 4,2 mln pasażerów (wzrost o 11 proc.). Przez ostatnich 17 miesięcy z rzędu za każdym razem biło miesięczne rekordy obsługi podróżnych. W 2015 r. miało 77 połączeń regularnych i czarterowych, działało 18 przewoźników. Oprócz tego przebudowano płytę postojową, drogę kołowania, powstało połączenie kolejowe z centrum Krakowa.
- Poza Warszawą jesteśmy jedynym lotniskiem w Polsce, które wypracowywało zyski i inwestowało je w rozwój - zaznacza Pamuła.
To wszystko nie wystarczyło, bo grzechem Pamuły była nominacja za rządów PO-PSL i wcześniejsza działalność w partii Donalda Tuska. Sprawy nie chcą komentować politycy rządzącego ugrupowania. - Proszę dzwonić do ministerstwa - ucina poseł PiS z Małopolski Arkadiusz Mularczyk.
Nie wiemy, jakie plany na rozwój lotniska ma nowy prezes, bo wczoraj jego komórka była wyłączona.
Źródło: Gazeta Krakowska
