Policja w Hongkongu postrzeliła demonstranta ostrą amunicją podczas starć w dzielnicy Sai Wan Ho.
Wywołało to kolejna falę gniewu na brutalność policji i wzywa się mieszkańców miasta do strajku. 21-latek przeszedł operację, jego stan jest oceniany jako krytyczny.
W sieci pojawiło się nagranie, które przedstawia policjanta drogówki, który z niewielkiej odległości strzela w pierś ubranego na czarno mężczyzny. Do zdarzenia doszło na zablokowanym skrzyżowaniu dróg, kiedy drugi protestujący zbliżał się do nich, starając się pomóc swojemu towarzyszowi. Zaraz po wydarzeniu oddział prewencji używając gazu pieprzowego przepędził wściekły tłum, który zgromadził się w tym miejscu.
Anson Yip, 36-letni mieszkaniec Sai Wan Ho, mówi, że protestujący wyrzucają śmieci, aby stworzyć blokadę, kiedy przybywa policja. -Nie było walki, policjanci biegli i strzelali do nas. Były trzy dźwięki: „pam, pam, pam” - mówił Yip. Protestujący] są przeciwko rządowi, dlatego policja do nich strzela – dodaje.
24-letni pracownik z pobliskiego biurowca, który przybiegł po strzelaninie na miejsce, mówił: Gdy tam docierałem, droga była już zablokowana, a ludzie wyzywali policjantów od morderców.
Obecna tam kobieta dodawała: Nie rozumiem, dlaczego policja jest tak brutalna, krzywdzi niewinnych ludzi. To bez sensu, poza kontrolą.
Gdy krzyki przeszyły powietrze po strzelaninie, inni demonstranci rzucili się na policjanta , który chciał oddać kolejne strzały.
Szefostwo miejscowej policji zaprzecza, by wydano funkcjonariuszom rozkaz używania broni palnej podczas rozpędzania demonstrantów.
Tymczasem kolejne nagranie pokazało innego mężczyznę, który został podczas protestów oblany benzyną i podpalony. Został on ciężko ranny. Przerażające nagranie pokazało, jak mężczyzna został oblany benzyną i podpalony po kłótni z protestującymi na kładce nad jezdną, krzyczano do niego: nie jesteś Chińczykiem!
Mężczyzna zdarł z siebie płonącą koszulę, ale doznał poważnych poparzeń i w stanie ciężkim przebywa w szpitalu... Szefowa administracji Hongkongu Carrie Lam powiedziała, że przemoc wykroczyła daleko poza żądania demonstrantów, które dotyczą demokracji.
Po chwilowym uspokojeniu sytuacji na nowo rozgorzały protesty w różnych rejonach Hongkongu, między innymi na terenie miejscowych uczelni. Dochodzi do aktów wandalizmu, m. in. na stacjach metra.
Napięcia wzrosło po informacjach o śmierci 22-letniego studenta, który kilka dni temu uciekając przed policjantami spadł z dużej wysokości i zginął na miejscu. Tymczasem 24 listopada mają się odbyć w Hongkongu wybory do rad poszczególnych dzielnic.
Pod presją trwających już od czerwca protestów władze Hongkongu wycofały się kontrowersyjnej nowelizacji prawa ekstradycyjnego, ale nie zgodziło się na pozostałe postulaty demonstrantów, którzy domagają się między innym demokratycznych wyborów władz regionu i śledztwa w sprawie działań policji.
Policja za swojej strony broni się i oświadcza, że protestujący budują barykady w wielu miejscach w całym mieście i ostrzega ich, by do natychmiast zaprzestali nielegalnych działań.
POLECAMY W SERWISIE POLSKATIMES.PL:
