Hutnik szybko objął prowadzenie
Start Hutnik miał atomowy. W 35 sekundzie w pole karne wpadł z piłką Kamil Sobala - jego podanie nie dotarło do Abdallaha Hafeza, ale Egipcjanin sam w 85 sek. stworzył sobie okazję - i z 18 m strzelił tuż obok celu.
Gospodarze raz po raz ponawiali ataki, w 5 min dynamiczny, szukający gry Sobala wywalczył rzut rożny. Wykonał go Piotr Zmorzyński. Strzał głową Tomasza Wojcinowicza został zablokowany, ale piłka wróciła na nogę obrońcy Hutnika i ten dał drużynie prowadzenie.
Bliski podwyższenia wyniku w 20 min był Krzysztof Świątek po podaniu Sobali. Zaczął tę akcję Hafez, którego zagrania najbardziej zwracały w pierwszej połowie uwagę. Drybling tu, drybling tam - rywale mieli ogromne problemy, by zabrać mu piłkę. Ale sami też już starali się coś zdziałać z przodu, a w 38 min okazję bramkową podał im na tacy Sebastian Olszewski. Futbolówkę zabrał mu Tomasz Kaczmarek, pognał w pole karne. Tam jednak poprzeszkadzał mu Zmorzyński, no i pomocnik ze Stargardu strzelił źle.
Kibice Hutnika Kraków. Wspomnienia z trybun [ZDJĘCIA RETRO]
Hafez. Czary mary z golem i niepotrzebny faul
A potem w głównej roli wystąpił Hafez. W drugim dni ramadanu Egipcjanin najpierw wykonał kapitalną akcję: zaatakował wślizgiem Daniela Wajsaka, zabrał mu piłkę, efektownie ograł i idealnie uderzył z 14 m na 2:0! Minęły jednak dwie minuty, no i w zasadzie skasował tego gola, bo podarował rzut karny Błękitnym, faulując w niegroźnej sytuacji Błażeja Starzyckiego.
Zaraz po przerwie obejrzeliśmy kilka groźnych ataków Hutnika, Hafez mógł żałować okazji zmarnowanej w 49 min (niecelny strzał w bliska). Ale i gospodarzom raz się upiekło, a w zasadzie z tarapatów wyciągnął ich Zmorzyński, blokując w "16" strzał Jana Andrzejewskiego.
Po drugiej stronie boiska nie odpuszczał Sobala, w 68 min wywalczył wolnego tuż przy bocznej linii pola karnego. Świątek rozwiązał go zaskakująco, wykładając piłkę na 17. metr Javierowi Bernalowi. A Hiszpan płaskim uderzeniem zdobył gola.
Derby Krakowa. Krakowianie, którzy w XXI wieku zagrali w mec...
Andrzejewski złamał rękę
W 74 min nastąpiło najbardziej dramatyczne wydarzenie meczu. Dramatyczne dla Andrzejewskiego, który - walcząc z Kędziorą - tak niefortunnie upadł, że złamał lewą rękę. Najpierw opatrywany był tuż obok linii bocznej przy ławce rezerwowych gości, stamtąd zabrała go karetka.
Przerwa w grze trwała ponad 10 minut, mecz został przedłużony aż o kwadrans. Hutnik parł po kolejnego gola i przyniosło to efekt, gdy w zamieszaniu trafił Kacper Jodłowski.
Hutnik Kraków - Błękitni Stargard 4:1 (2:1)
Bramki: 1:0 Wojcinowicz 6, 2:0 Hafez 40, 2:1 Polkowski 43 karny, 3:1 Bernal 68, 4:1 Jodłowski 90+15.
Hutnik: Leszczyński - Wojcinowicz, Stawarczyk, Kędziora - Olszewski (63 Ozimek), Bernal (72 Jaklik), Drąg, Świątek (90+8 Jodłowski), Zmorzyński - Hafez (90+8 Handzlik), Sobala (72 Kitliński).
Błękitni: Sasiak – Mruk (31 Sitkowski), Krawczun, Ostrowski, Andrzejewski (85 Theus), Starzycki, Wajsak (46 Karmański), Polkowski, Cywiński, Walków (57 Kwiatkowski), Kaczmarek (57 Niedojad).
Sędziował: Paweł Dziopak (Tychy). Żółte kartki: Sobala, Wojcinowicz. Mecz bez publiczności.
