https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

I Marsz św. Huberta. Ulicami Warszawy przeszli leśnicy, myśliwi i rolnicy. Z manifestującymi spotkał się były minister Jan Szyszko

Jakub Oworuszko
W Warszawie odbył się I Marsz św. Huberta z udziałem leśników, myśliwych, rolników, a także osób związanych z branżą futrzarską. Podczas wystąpień nie zabrakło słów krytyki pod adresem rządu Prawa i Sprawiedliwości.

Przemarsz zorganizowany z okazji setnej rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę ruszył spod pomnika Józefa Piłsudskiego przed Sejm. W jego trakcie w kaplicy sejmowej odbyła się msza św. w intencji ojczyzny pod przewodnictwem ks. bp Antoniego Dydycza.

Przed gmachem parlamentu głos zabrali uczestnicy marszu. - Panie ministrze (rolnictwa - red.), kogo pan słucha? Instytut Ekonomiki, Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej do dzisiaj nie oszacował, nie wyliczył dochodowości rolnika - grzmiał jeden z uczestników, który skrytykował też współpracowników prezesa PiS. - Panie prezesie Kaczyński, proszę się rozejrzeć wokoło! Proszę korzystać z mądrych, fachowych ludzi, którzy są patriotami, tak jak pan - mówił.

O I Marszu św. Huberta zrobiło się głośno kilka dni temu, gdy okazało się, że nie mogą w nim wziąć udziału parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości. - Młodzi ludzie są zawiedzeni i jestem im bardzo smutno - przyznała w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press Marcelina Puchalska z Ekologicznego Forum Młodzieży, które było organizatorem marszu. - Nie wiemy dlaczego (zakazano udziału - red.), skąd taki pomysł, być może komuś puściły nerwy - podsumowała.

Po oficjalnym zakończeniu wydarzenia z jego uczestnikami spotkał się były minister środowiska Jan Szyszko. Pytany przez dziennikarza Agencji Informacyjnej Polska Press o zakaz przyznał, że "nic o nim nie słyszał", a wcześniej nie mógł przyjść ze względu na udział w konferencji "Jeszcze Polska nie zginęła - wieś - rok później", która odbywała się na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Mimo obecności wielu policjantów, wydarzenie próbowali zakłócić ekolodzy i przeciwnicy rządu. "Szyszko za kraty" skandowali. W tle słychać było odgłosy piły motorowej - "to relacja z wycinki w Puszczy Białowieskiej" - komentowali. Gdy Jan Szyszko zakończył rozmowę z dziennikarzami i chciał wrócić do Sejmu musiała interweniować policja. Funkcjonariusze oddzielili kordonem byłego ministra od ekologów, mimo to jeden z nich wbiegł na teren Sejmu za ministrem. Po kliku minutach przed parlamentem pojawiły się dodatkowe siły policji.

POLECAMY:

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

a
ada
W oczekiwaniu na kolejne umorzenie sprawy zabójstwa Roberta Wójtowicza przez ks. Krzysztofa Litwę. PS. Która frakcja PiS była za przeniesieniem "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie" z TVP1 do TVP3 i usunięciem z TVP "997"? Rusko-rydzykowa?
s
szyszko
.
c
cameramen
Organizatorem marszu byli hodowcy zwierząt futerkowych, którzy organizacyjnie nie stanęli na wysokości zadania. Futerkowcy zaprosili również bojówki radykalne Młodzieży Wszechpolskiej, które ambitnie nadrabiały niską frekwencję marszu. Okazuje się, że hodowcy norek deklarując aż 40 tysięcy pracowników ferm futerkowych, nie mogli zorganizować manifestacji większej niż 300 osób.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska