https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ich homilie przyciągają tłumy, bo są blisko ludzi

Marta Paluch
Ks. Jacek Stryczek, parafia św. Józefa w Krakowie
Ks. Jacek Stryczek, parafia św. Józefa w Krakowie Anna Kaczmarz
W internecie aż roi się od stron, na których księża mogą kupić gotowe kazania na każdą okazję. Niektóre są bezpłatne,za inne trzeba płacić - pisaliśmy niedawno. Czy homiletyka (dział teologii zajmujący się głoszeniem kazań) aż tak podupadła? Chyba nie. Najlepszym dowodem na to są tłumy w tych kościołach, gdzie głoszą kazania najlepsi małopolscy kaznodzieje.

Legendą w Krakowie jest o. Jan Kłoczowski, dominikanin, i jego msze "dwunastki". A z młodszego pokolenia kapłanów - ks. Jacek Stryczek z parafii św. Józefa.

Książki plus ludzie

Księża, których pytaliśmy, inspiracje kazań czerpią z wielu źródeł. - Nie potrafiłbym mówić kazań z internetu - przyznaje ks. Jacek Stryczek, znany ze swoich homilii na bardzo różne tematy (m.in. dla ludzi biznesu), nieuciekający też od trudnych tematów i nowoczesnych środków przekazu (np. rzutników i... stacjonarnych rowerów do ćwiczeń).

Ostatnio głosił kazanie o zrzucaniu przez księży sutann - tuż po tym, jak zrobił to znany gdański dominikanin o. Jacek Krzysztofowicz.

Ks. Stryczek tłumaczy, że aby kazanie było dobre, wystarczy... przeczytać dużo książek i być blisko ludzkich problemów. A wtedy tematy przychodzą same.

- Nie trzeba być nie wiadomo jakim naukowcem, by trafiać do wiernych. Ale na pewno trzeba być blisko nich - podkreśla.
Kiedy już temat kazania przychodzi, trzeba go przemyśleć. - Czasem trwa to dzień, czasem cały rok. Ale potem, jak już sobie je ułożę w głowie, wszystko pamiętam, nawet kartki nie potrzebuję - tłumaczy ks. Stryczek. Jego nauczycielami i idolami w prawieniu kazań są ks. Józef Tischner i ks. Edward Staniak.

Podobną metodę przygotowań ma ks. Marian Mucha - kustosz sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej na zakopiańskich Krzeptówkach i proboszcz miejscowej parafii, jeden z najsłynniejszych kaznodziei na Podhalu.

- Po prostu zawsze w poniedziałek czytam Pismo Święte, które będzie głoszone z ambony w następną niedzielę i następnie przez dwa-trzy dni nad nim medytuję. Potem siadam i piszę kazanie. Czasem oprę się w nim na jednym zdaniu z pisma, czasem na większej jego części. Zawsze staram się jednak, by moje kazanie było dla wiernych zrozumiałe - tłumaczy ksiądz Mucha.

A parafianie to cenią. - Ksiądz wkłada w kazania całe serce - mówi Helena Cukier. - Zbytnio w nich nie gani i nie krzyczy na wiernych, jak to mają w zwyczaju niektórzy księża. On bardziej stara się tłumaczyć i niczym dobry ojciec wskazywać ludziom błędy, jakie popełniają. By rozluźnić atmosferę, czasem też w kazaniu zażartuje - podkreśla parfianka.

Niekoniecznie z ambony

O. Lucjusz Wilk z tarnowskiego klasztoru Bernardynów przygotowuje się do niedzielnej homilii przez cały tydzień. Niejednokrotnie nawiązuje podczas niej do wydarzeń dnia codziennego a także - wzorując się na biskupie Józefie Zawitkowskim, wybitnym kaznodziei - chętnie sięga po poezję. - Kazanie odpowiednio przemyślane i poprzedzone modlitwą na pewno lepiej trafia do słuchaczy, niż takie wypowiedziane bez jakiejkolwiek refleksji, z marszu - twierdzi.

O. Wilk nie ma nic przeciwko sięganiu po gotowe kazania, także z internetu, ale tłumaczy, że nie może to polegać wyłącznie na ich odczytaniu. Zawsze trzeba dołożyć coś od siebie i przemyśleć to, co ma zostać przekazane wiernym. - Często nawiązujemy do homilii Jana Pawła II, a nawet przytaczamy spore ich fragmenty. Nie widzę w tym nic złego - twierdzi.
Do najbardziej popularnych wśród tarnowian kaznodziei należą też ci księża, którzy lubią żartować i być bliżej ludzi, jak ks. Artur Ważny, proboszcz parafii w Tarnowie-Mościcach czy ks. Paweł Cyz, filipin. Homilie głoszą często z miejsc, gdzie są bliżej ludzi - np. ze schodów.

Cenionym kaznodzieją jest również ks. Stanisław Salaterski, proboszcz bazyliki katedralnej w Tarnowie. Na jego msze ludzie schodzą się z innych parafii.

Chodzą na kaznodzieję

Tak samo jest z proboszczem parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Nowym Sączu (popularny kościół kolejowy), o. Stanisławem Jopkiem. A to dlatego, że potrafi mówić o sprawach trudnych w sposób zrozumiały. Skąd bierze tę umiejętność?
- Sięgam do literatury. Staram się o jakąś głębszą refleksję. Inspiracją są doświadczenia z konfesjonału, ale nie daję przykładów tam zasłyszanych, by nie identyfikować kogoś lub go nie zranić - tłumaczy jezuita.

Nie spisuje kazań na kartce. - Mam kilka punktów i ewentualne cytaty. Mówienie z głowy jest bardziej bezpośrednie dla tych, którzy mnie słuchają, a więc też bardziej wiarygodne i przekonujące. Raz miałem kazanie zapisane, ale odszedłem od jego głównego wątku i miałem spory kłopot, jak powrócić do dalszej "lektury" - przypomina sobie.

Przypomina sobie sytuację , w której kapłanowi, który sięgnął po kazanie z internetu, zdarzyła się wpadka. - Gdy pełniłem posługę na Śląsku, jeden z zakonników wygłosił kazanie z sieci. Ministranci wychwycili to i długo, niby z ciekawości, dręczyli go pytając, dlaczego zmienił względem internetowego tekstu to czy inne słowo... - wspomina kapłan.

Homiletyka - jak prawić kazania

Homiletyka to dział teologii zajmujący się sztuką głoszenia kazań
Kandydat na księdza uczy się jej w seminarium duchownym i zdaje egzamin. Nauka obejmuje teorię i warsztaty, w czasie których pracuje się w grupach nad analizą wybranych kazań, doborem tematów i tworzeniem homilii, które poddaje się szczegółowej analizie. Seminarzysta wygłasza próbne homilie, które są omawiane i oceniane.

Lód pokrył Kraków [ZDJĘCIA]

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Ksiądz J. Stryczek na pewno nie słuchał wspaniałych kazań i homilii prymitywnej eminencji Dziwisza czytanych z kartki-ściągi napisanych przez kiepskiego ministranta. Ale ostatnio nowość. Eminencja Dziwisz nie czyta ukradkiem z karki tylko kładzie ją do mszału, który na wyciągniętych rączkach trzyma inny duchowny, aż do utraty tchu. Teraz eminencja tylko przewraca kartki mszału na następną stronę ściągaczki i duka udając że mówi z głowy. Czytajcie szybko, bo zdejmą po podaniu, że uaktualniają.
G
Gość
WIELKI CZŁOWIEK
X
XXL
Ksiądz Jacek Stryczek głosił u nas w parafii wielkopostne kazania rekolekcyjne. Było cichutko , wszyscy słuchali z zapartym tchem. Mówił na trudny temat odchodzenia z tego świata- śmierci. Mnie osobiście bardzo wiele te nauki dały, szczególnie gdy póżniej musiałam przeżyć ciężkoą chorobę i śmierć mojego kochanego Tatusia. Jestem wdzięczna temu KSIĘDZU.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska