Czy pojedynek ligowych faworytów będzie dla kibiców piłkarską ucztą? Trzeba wybrać się na stadion przy ulicy Przecznej 2a, żeby się o tym przekonać
Oświęcimianie mają szansę zrównania się punktami z góralami, uchodzącymi za rewelację wiosny.
W Sole cieszą się przede wszystkim z tego, że uraz Pawła Cygnara, przez który tydzień wcześniej musiał opuścić boisko w Muszynie po kwadransie gry, nie był na tyle groźny jak to na początku wyglądało i będzie mógł wesprzeć kolegów na boisku.
- Jesienne spotkanie nie jest dla mnie żadnym wykładnikiem, bo obecna kadra górali jest mocniejsza – uważa Sebastian Stemplewski, trener Soły. - Jednak to rywale są „napompowani”, co tylko dodatkowo mobilizuje mój zespół. Mam kilka koncepcji składu na górali, ale ostateczną decyzję podejmę przed meczem. Zawsze mówi się o góralskim charakterze, ale – mam nadzieję – oświęcimski też jest w cenie, co postaramy się udowodnić na boisku.
Z kolei w Podhalu nie brakuje problemów kadrowych. Pod znakiem zapytania w Oświęcimiu stoją występy: Waldemara Sotnickiego, Mariusza Różalskiego, Bartłomieja Pająka, Rafała Hałgasa i Rafała Gadziny. Jak podkreśla trener Podhala Marek Żołądź, zdążył się oswoić z problemami kadrowymi, które jednak nie odbijały się niekorzystnie na wynikach zespołu. Liczy, że tym razem będzie podobnie.
Drugi zespół zachodniej Małopolski, Beskid Andrychów, zagra na boisku lidera, krakowskiej Garbarni. Trudno liczyć, żeby outsider zdołał coś ugrać na Rydlówce, zwłaszcza, że w jego szeregach zabraknie Przemysława Senderskiego, a ubytek każdego doświadczonego rywala jest w Beskidzie trudny do zastąpienia.