Jest ich wszędzie pełno, a od niedawna - jeszcze pełniej. W Pałacu Sztuki doszło do prawdziwego przesilenia. Można by powiedzieć, zaćmienia sztuki. W jednym miejscu zgromadzono bowiem kilkadziesiąt pomników jednej osoby - papieża Jana Pawła II. Pomników, których brązowe oryginały rozsiane są po całej Polsce, ba, po całym świecie.
Są więc papieże małe, kilkudziesięciocentymetrowe, są też duże - kilkumetrowe. Są wesołe
i są zatroskane. Przeróżne. W każdej sali jest przynajmniej kilku, a każdy patrzy w inną stronę. Największe wrażenie robią te w pierwszej sali - eksponaty gigantyczne, kolosy.
Cóż za różnorodność, cóż za inwencja twórcza. Jest więc Ojciec Święty na kuli ziemskiej (jak gdyby
na kuli śnieżnej), jest na postumencie niczym na deskorolce, jest papież - kokon, papież, który upadł
z krzesła, papież - nietoperz, papież ponacinany, papież wpisany w huśtawkę (albo w bramkę, któż rozpozna?).
Powyższe interpretacje (prace nie są podpisane) są jedynie moimi prywatnymi. Ja tak to widzę.
I tak sobie myślę, że każdy powinien znaleźć na wystawie własne. Zwłaszcza, że nie co dzień mamy okazję obcować ze sztuką o tylu obliczach.
Poza tym, uważam, że tak wspaniałe panoptikum zasługuje na miejsce bardziej godne - może pod wieżą ratuszową na Rynku Głównym. To by się z pewnością dało załatwić, a dla turystów byłoby prawdziwą atrakcją. Świętą, zaskakującą i jakże miejscową.