https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Instruktorzy jazdy nie mają ochoty... do nauki

Stanisław Śmierciak/ Marcin Karkosza
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Archiwum Polskapresse
Instruktorzy szkolący kandydatów na kierowców także muszą się szkolić. I to co roku. Obowiązek taki nakłada Ustawa o kierujących pojazdami z 2011 r. W Małopolsce są tylko dwa ośrodki, w których jest to możliwe: w Tęgoborzy koło Nowego Sącza i w Krakowie. Dwa kolejne ośrodki z Krakowa starają się o uprawnienia.

Na razie instruktorzy szkół jazdy nie przejawiają chęci, by doskonalić umiejętności. Tymczasem jeśli za efekt ich pracy brać wyniki kursantów zdających egzaminy na prawo jazdy - to nie mają się czym chwalić.

- Po wprowadzeniu 19 stycznia tego roku nowych zasad egzaminu teoretycznego, zdaje go zaledwie około 30 procent przystępujących - opowiada Wiesław Kądziołka, zastępca dyrektora Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Nowym Sączu. Podobnie jest w MORD w Tarnowie, odrobinę lepiej w Krakowie.

Według Kądziołki, głównym powodem jest nieprzygotowanie kursantów do czytania pytań ze zrozumieniem i bardzo szybkiego reagowania, takiego, jakie jest niezbędne w prowadzeniu pojazdu na drodze.

- Wciąż słyszymy od ludzi, że trzech tysięcy pytań nie da się wykuć, a dawne dwieście jakoś się udawało - mówi Kądziołka. - To wskazuje, że wielu instruktorów nie uczy, jak zachować się w konkretnej sytuacji na drodze, a zaleca wykucie pytań bez zrozumienia.

Waldemar Olszyński, dyrektor sądeckiego MORD, także krytykuje "wkuwanie" pytań i odpowiedzi. Uważa, że zasady egzaminowania, które obecnie obowiązują, zapobiegają takim praktykom. - Kierowca ma na drodze myśleć, przewidywać i szybko reagować - podkreśla Olszyński. - Bez tego posiadacz prawa jazdy staje się "licencjonowanym wytwórcą wypadków". Potwierdza to wiele policyjnych doniesień. O wypadkach powodowanych przez młodych kierowców czytam też coraz częściej w waszej gazecie.

- Dawniej instruktorem nauki jazdy zostawało się dożywotnio, ale by zyskać ten status, trzeba było posiadać przynajmniej 4-letnie doświadczenie kierowcy zawodowego, i to udokumentowane świadectwem pracy - tłumaczy Wiesław Kądziołka. - Teraz wystarczy mieć przez trzy lata choćby amatorskie prawo jazdy, przejść odpowiedni kurs i zdać egzamin - i już można szkolić przyszłych kierowców. Do bardzo odpowiedzialnej pracy często trafiają więc osoby przypadkowe.

Na naszych ulicach widać mnóstwo pojazdów z tablicą "L" i często widać, że instruktorzy nie patrzą, co robi kursant. Gdy on jedzie, oni rozwiązują krzyżówki, czytają gazety lub bawią się grą na smartfonie.

- Instruktorzy szkół jazdy byli do tej pory nieweryfikowalni - mówi Kądziołka. - Dlatego wielu określanych jest "marcinkami" od przysłowia głoszącego, że "uczył Marcin Marcina, a sam głupi jak świnia".

Jeden z instruktorów nauki jazdy, wyznaje anonimowo, że na szkolenie wymagane ustawą nie idzie, bo, jak wielu kolegów, liczy na... zmianę ustawy. Spodziewa się też obniżenia progu punktowego podczas egzaminu dla kursantów z obecnych 68 punktów do 60.

Ustawa określa, że instruktor szkoły jazdy musi do 7 stycznia przedłożyć we właściwym starostwie zaświadczenie o ukończeniu szkolenia, by uzyskać przedłużenie uprawnień na kolejny rok. W Ośrodku Szkoleniowym Piotra Litwińskiego w Tęgoborzy w tym roku pojawiło się zaledwie 50 instruktorów szkół jazdy. W ośrodku w Krakowie było ich 55.

Czego się uczą

Kamil Pijanowski - szef Ośrodka Szkoleniowego Litwiński w Tęgoborzy: Coroczne szkolenie instruktorów szkół jazdy obejmuje 10 godzin teorii, 2 godziny zajęć na drodze i placu manewrowym oraz 2 godziny omawiania błędów. Instruktor ubiegający się o prolongatę uprawnień na wyższe kategorie prawa jazdy ma zajęcia o godzinę dłuższe dla każdej kategorii oraz dodatkową godzinę na omawianie błędów. Dla dopiero chcących zo-stać instruktorami nowością jest, że uprawnienia mogą zyskać tylko w województwie, w którym są zameldowani. Pracować będą mogli na terenie całego kraju.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 10

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
mirek

Zarówno kurs początkowy i doszkalający robiłem w Oesie i jest spoko. Sprawnie kurs przeprowadzony, nie ma lania wody tylko same konkrety. No i można się wymienić doświadczeniami z innymi instruktorami

!
Zdałem kurs na instruktora w OES w Krakowie trzy lata temu, do tej pory nie zdarzyło mi się by którykolwiek z moich kursantów nie zdał. Na bieżąco śledzę wszystkie zmiany więc takie wsadzanie do jednego wora jest bez sensu
!
Zdałem kurs na instruktora w OES w Krakowie trzy lata temu, do tej pory nie zdarzyło mi się by którykolwiek z moich kursantów nie zdał. Na bieżąco śledzę wszystkie zmiany więc takie wsadzanie do jednego wora jest bez sensu
n
nyberg
Zależy którzy instruktorzy. Wszystko jest kwestią tego, by trafić na odpowiednia szkołę, a nie na krętaczy, których jedynym celem jest wyłudzenie kasy. Ja tam polecam szkołę Albar, nauczyli mnie w kilkanaście godzin więcej, niż moja pierwsza szkoła w całe 40 i niedługo potem w końvu udało mi się zdać. Do tego fajna, bezstresowa atmosfera.
w
wallander
Niestety, nie wszyscy instruktorzy są nimi z powołania. Przecież nikt nikomu nie każe wybierać tego, a nie innego zawodu. Na szczęście, istnieją jeszcze porządni specjaliści. Ja osobiście polecam instruktorów w szkole Albar (albar.krakow.pl), bardzo profesjonalne podejście i miła atmosfera.
b
bezrobotny iNDUKTOR
Dlaczego mam nabijać kasę konkurencyjnej firmie w moim mieście. Która ustawa nakłada obowiązek szkolenia sprzedawcy z warzywniaka w konkurencyjnym i wyniszczającym markecie. Jeżeli Pseudo Super OSK wyszkoli 100 instruktorów to zarobi na czysto 30tyś. Tym samym może obniżyć cenę za kurs o 200pln dla 150 kursantów. Tak się niszczy konkurencję za DONALDA OSZUSTA I NOWAKA / nie nazwę go bo brak słów/. Przegłosowało to 460 pOSŁÓW 100 sYNATORÓW i pREZYDENT. Hańba dla prawodawstwa.
a
a
Instruktorzy nauki jazdy nie mają ochoty ale wydawać kilkuset złotych NA SZKOLENIE KTÓRE NIC IM NIE DAJE. A problem ze poznawalnością polega chyba na tym, ze OSK kształcące przyszłych kierowców same były niedoinformowane przez nasz cudowny rząd jak wyglądać maja egzaminy.
c
coto
jak instruktorzy chca by kursanci jezdzili z predkoscia 12km/h, to potem kursant nie wie co i jak ma robic podczas egzaminu z wyzsza predkoscia.
eksplozja w ilosci szkol i instruktorow to chyba wynik grantow na wlasna firme - starcza na seicento czy micre i juz mozna uczyc innych.
lepszynowysacz.wordpress.com
f
f
g
j
jjjj
Ta ustawa to bubel nad bublami wprowadzający ogromne zamieszanie w gronach kierowców różnego rodzaju .Dotyka wszystkich ,którzy w ramach działalności gospodarczej używają pojazdów .Dochodzi do absurdów polegających na tym ,że osoba w firmie musi przejść specjalne badania i otrzymać zezwolenie aby używać pojazdu firmowego pomimo ,że posiadając taki sam pojazd własny żadne ekstra uprawnienia nie są mu potrzebne .No i rzecz najważniejsza o jaką chodziło twórcom tego bubla czyli kasa .Kasa dla niektórych instytucji czyli konieczność płacenia za dziesiątki różnych szkoleń ,badań , zaświadczeń ,kursów itp. Po jakie g.....to wszystko .Jaki jest cel tej ustawy ,co ma osiągnąć ,kto chce osiągnąć czy to ta sama grupa z nawiedzoną posłanką pieprzącą wciąż o konieczności zmian w przepisach czyli ograniczenia kary itd.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska