Gol pierwszy był zasługą środkowych pomocników Jutrzenki: akcję Kaczora i Tabaka zamknął Balawender, strzałem w dalszy róg z kilkunastu metrów. Goście wyrównali po kornerze: wykonał go Łożniak, Kapera główkował, ale piłkę do siatki skierował Ciastoń, zaliczając „samobója”. Szalę na stronę giebułtowian przechylił natomiast Michniak, „główką” po centrze Litewki.
- Szkoda, bo to nie był mecz, w którym rywal przewyższałby nas klasą, byliśmy dobrze zorganizowani - ocenia Jakub Adamus, trener Beskidu. - Niestety, przytrafił nam się błąd: mieliśmy piłkę i można było kopnąć ją wszędzie. Nie zrobiliśmy tego i nastąpiło dośrodkowanie, po którym padł drugi gol.
Piotr Powroźnik, trener gospodarzy: - Beskid zagrażał nam tylko przy rzutach rożnych. My 4-5 goli mogliśmy zdobyć już w pierwszej połowie, po przerwie mieliśmy miażdżącą przewagę. Niestety, nasza skuteczność była dramatyczna. Ważne jednak, że w końcu wygraliśmy.
Jutrzenka Giebułtów - Beskid Andrychów 2:1 (1:1)
Bramki: 1:0 Balawender 13, 1:1 Ciastoń 30 samob., 2:1 Michniak 70.
Jutrzenka: Iliński - Arian, Bizoń, Banaś (46 Stec), Romuzga - Ciastoń, Tabak, Kaczor, Balawender, Litewka - Michniak.
Beskid: Felsch - Koim, Kapera, Łożniak, Socała - Śliwa (79 Tylek), Młynarczyk, Gondko (66 Wandzel), Węglarz - Stróżak, W. Stuglik.
Sędziował: Łukasz Łabuzek (Chrzanów). Żółte kartki: Tylek, Węglarz, Stróżak.