Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ja, kontroler ruchu lotniczego

Maria Mazurek
fot. Tomasz Bolt, Polskapresse
Niezależnie od tego, czy kochamy latać, czy przed wejściem na pokład samolotu ciężko nam pokonać strach, za każdy udany start i lądowanie jesteśmy wdzięczni pilotom. Jednak nasz spokój i bezpieczeństwo w powietrzu spoczywa w takiej samej, a może nawet w jeszcze większej mierze w rękach kontrolerów ruchu lotniczego.

Katastrofa
Jedna z najtragiczniejszych katastrof lotniczych w powojennej historii niemieckiego lotnictwa cywilnego do której doszło nad południowymi Niemcami, niedaleko miasta Überlingen, nad Jeziorem Bodeńskim. spowodowana była błędem kontrolera. W nocy z 1 na 2 lipca 2002 zderzyły się dwa samoloty - rosyjski pasażerski Tupolew Tu-154 należący do linii Bashkirian Airlines, wiozący dzieci i ich opiekunów na wakacje do Barcelony oraz należący do firmy spedycyjnej DHL transportowy Boeing 757, lecący z włoskiego Bergamo do Brukseli.W katastrofie zginęło 71 osób, w tym 46 dzieci.

Inspektorzy lotnictwa doszukali się wielu powodów, które wpłynęły bezpośrednio na tę katastrofę. Wśród nich należy wymienić m.in.: wyłączone na czas konserwacji systemy w centrum kontroli ruchu lotniczego w Zurichu; zmniejszoną załogę na nocnej zmianie w centrum kontroli ruchu lotniczego - na zmianie było 2 kontrolerów, ale jeden z nich wyszedł na dłuższą przerwę (odwiedziła go w pracy narzeczona); brak możliwości połączenia telefonicznego kontrolera ruchu lotniczego z innym centrum - kontrolerzy niemieccy widzieli na swoich radarach, co się dzieje, a nie mogli przez to ostrzec kontrolerów w Zurichu. Po tym wypadku zmieniono wiele przepisów, niebo stało bezpieczniejsze.

50 tysięcy kontrolerów
Na świecie pracuje obecnie blisko 50 tysięcy kontrolerów ruchu lotniczego. W Polsce jest ich około 400. Nie są to zupełnie zwykli ludzie. Podczas dyżuru, patrząc w ekran komputera z ruchomymi sylwetkami samolotów, ze słuchawkami na uszach, czasem tylko mówiący kilka słów do mikrofonu w międzynarodowym, fachowym żargonie, wydają się całkowicie spokojni i opanowani.

Niech jednak nikogo nie zmylą pozory - to jeden z najtrudniejszych i najbardziej odpowiedzialnych zawodów na świecie. Od każdej decyzji, na podjęcie której ma się zaledwie ułamki sekund, zależy życie setek osób.

Kontrolerzy ruchu lotniczego to zawód dla wybranych. Elitarność nie zależy jednak od ukończonych szkół, posiadanej wiedzy ani tym bardziej znajomości, ale od predyspozycji, bez których nie można poradzić sobie w tej branży.

Państwowa Agencja Żeglugi Powietrznej organizuje nabory kontrolerów dwa razy w roku. Ponieważ formalne wymagania mogą się pozornie wydawać niewysokie - matura i znajomość języka angielskiego, zgłasza się na nie średnio po 3 tysiące chętnych. Jednak przez wstępne egzaminacyjne sito przechodzi nie więcej niż 25 osób, czyli mniej niż jeden procent!

Sito egzaminacyjne
- Osoby, które się do nas zgłaszają, są doskonale przygotowane - ich wiedza na temat lotnictwa czy znajomość języków są imponujące, jednak w tym zawodzie potrzebujemy ludzi posiadających naprawdę unikalne umiejętności" - mówią przedstawiciele komisji egzaminacyjnej PAŻP.

Również międzynarodowe badania potwierdzają, że odpowiedni kandydaci przychodzą na świat średnio rzadziej niż jeden na trzydziestu urodzonych.

"Języka, fizyki i procedur można się nauczyć, jednak opanowania i trzeźwego myślenia nawet w najbardziej stresujących warunkach, odpowiedzialności za życie innych, a także trudnej umiejętność łączenia indywidualizmu ze sprawnym działaniem w grupie nie da się wykształcić podczas żadnego kursu"-podkreślają instruktorzy przyszłych.

"Statystycznie osoby z wymaganymi predyspozycjami rodzą się bardzo rzadko, a my jeszcze musimy je znaleźć i wcale nie jest powiedziane, że oddanie się temu zawodowi będzie ich marzeniem" -można usłyszeć od przedstawicieli PAŻP.

Egzamin to dopiero początek drogi na stanowisko kontrolera. Niezmiernie trudne, szkolenie trwa dwa, trzy lata. Dopiero po tym okresie, wielu godzinach z instruktorem w symulatorze, nauce fizyki, aeronautyki, nawigacji, matematyki, procedur można zostać dopuszczonym do egzaminu państwowego. Tylko jego zdanie umożliwia otrzymanie licencji kontrolera ruchu lotniczego, a zdobywa ją zazwyczaj zaledwie kilkanaście osób z tysięcy chętnych!

Polska - tani kraj dla linii lotniczych
W tym zawodzie nie ma miejsca na zmęczenie, słabszy dzień czy choćby chwilę rozkojarzenia. Warto przy tym wiedzieć, że niebo nad Polską należy do najbardziej zatłoczonych. Niskie stawki za korzystanie z polskiej przestrzeni powietrznej są magnesem dla licznych linii lotniczych, które chętnie tak planują trasy swoich samolotów, aby te przelatywały właśnie nad naszym krajem. Na polskim niebie udało się stworzyć sieć "autostrad", o jakiej drogowcy będą mogli jedynie pomarzyć jeszcze przez co najmniej kilkadziesiąt lat. Nad Polską krzyżują się trasy do Azji i na Bliski Wchód.

Średnia wysokość "stawki przelotowej" w Europie to 58 euro. Dla porównania, w Niemczech wynosi ona 72 euro, na Słowacji 54 euro, a w Czechach 46 euro, podczas gdy w Polsce tylko 39 euro. Najgorsze jest jednak to, że w ślad za rosnącym natężeniem ruchu lotniczego nie idzie zwiększenie liczby kontrolerów.

Natężeniu ruchu lotniczego w polskiej strefie powietrznej przez ostatnie osiem lat podwoiło się. Obecnie coraz częściej dochodzi do sytuacji, gdy jeden polski kontroler obsługuje obszar wielkości małego państwa, mając pod swoją pieczą wielepozostających w locie maszyn.

Rozmowa z Wojciechem Dziadeckim, kontrolerem ruchu lotniczego z Krakowa.

Maria Mazurek: Podobno zawód kontrolera ruchu lotniczego lotów jest najbardziej stresujący ze wszystkich.
Wojciech Dziadecki: Rzeczywiście, regularnie wygrywa rankingi "najbardziej stresujących zawodów". Ale ze stresem w tym zawodzie trzeba sobie po prostu radzić. Jeśli ktoś nie potrafi go opanować, to znaczy, że to nie praca dla niego.

W jaki sposób się go opanowuje? Czy podczas pracy myśli Pan, że Pana błąd może kosztować utratę życia setek ludzi? Czy po prostu robi Pan swoje?
Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Ta odpowiedzialność za innych ludzi jest nieodłącznym elementem pracy i na pewno nie można o niej zapomnieć. Ale trzeba zawsze zachować zimną krew. Zresztą, to nie jest aż tak fascynujący zawód, jak myślą ludzie. Tak naprawdę w przypadku tej pracy też jeden dzień jest podobny do drugiego, schematy się powtarzają. Tak jest w większości przypadków. Ale my musimy być przygotowani na ten moment, jak coś pójdzie inaczej. Kiedyś mówiło się: praca kontrolera to 90 proc. nudy i 10 proc. paniki. Coś w tym jest.

Pracuje Pan na wieży?
Ludzie utożsamiają zawód kontrolera ruchu lotniczego z pracą na wieży. A to nie do końca tak. Kontrola ruchu lotniczego realizowana jest na trzech poziomach. Kontrola lotniska faktycznie przebiega z wieży. Ale inne - nie.

Jakie są te dwie inne?
Kontrola obszaru, a więc całego terytorium nad krajem, i kontrola zbliżania. W przypadku naszego ośrodka zbliżania obejmuje on obszar między Cieszynem od Zachodu, Częstochową od północy, Tarnowem od wschodu i granicami kraju od południa. Jestem kierownikiem właśnie kontroli zbliżania w tym rejonie Polski. Takich ośrodków zbliżania jest w Polsce jedenaście, ale ośrodków radarowej kontroli zbliżania tylko kilka - Kraków i Katowice stanowią jeden organizm.

Czytałam, że właśnie profesja kontrolera zbliżania jest uznawana z tych trzech za najbardziej prestiżową.
Wiele osób postrzega ją jako najbardziej fascynującą. Każdy rodzaj kontroli wymaga innych predyspozycji od kontrolera. Ci z wieży muszą mieć najbardziej rozwiniętą podzielność uwagi. Tam jest często bardzo głośno, jest natłok informacji, trzeba mieć wyostrzony zmysł obserwacji. W przypadku kontrolera zbliżania bardzo ważne są: wyobraźnia przestrzenna czy zdolności matematyczne. Musimy szybko przeliczać prędkości, różnicę czasu, zamieniać mile na kilometry i stopy na metry. Choć dziś większość z tych obliczeń robi już za nas program komputerowy. Natomiast wyobraźni przestrzennej nie zastąpi maszyna.

Jakie jeszcze warunki musiał Pan spełnić, żeby zostać kontrolerem?
Podstawowym kryterium są: predyspozycje psychofizyczne, co najmniej średnie wykształcenie i biegła znajomość języka angielskiego. Używamy frazeologii lotniczej, która bazuje na angielskim, dokumenty też przygotowujemy w tym języku, w tym języku przechodzimy szkolenia.

A wymogi zdrowotne i psychiczne? Podobno tylko 3 proc. populacji je spełnia.
Być może. Nie znam dokładnych statystyk. Do mnie trafia już grupa wyselekcjonowanych 8-10 kandydatów i z nich wybieram tych najlepszych. Osoby starające się o pracę w tym zawodzie powinny szybko i odpowiedzialnie podejmować decyzje, skutecznie radzić sobie ze stresem, zaplanować działanie oraz szybko to działanie zrealizować nawet pod presją czasu i stresu. O wyobraźni i orientacji przestrzennej już nie wspominając.

Są wśród kontrolerów kobiety?
W 30-kilkuosobowej grupie kontrolerów zbliżeniowych, którą zarządzam, jest jedna pani. Ale na wieży jest ich dużo więcej, chyba nawet więcej niż połowa.

Czyli jednak coś u kobiet nie tak z tą matematyką.
Myślę, że raczej chodzi o decyzyjność, planowanie i działanie pod presją czasu i stresu.

Kiedy ostatni raz w Pana pracy był jakiś groźny przypadek? Coś, co mogło zakończyć się tragicznie?
Nasza praca polega na tym, aby takich przypadków nie było. Dobrze skonstruowane procedury są po to, żeby zapewnić maksimum bezpieczeństwa. W teorii więc do niebezpiecznych sytuacji nie powinno dochodzić.

A jak jest w praktyce?
Kontroler ruchu lotniczego nie powinien omawiać takich przypadków, zanim powstanie raport Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Przynajmniej ja tak uważam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska