Jeszcze na chwilę przed rozpoczęciem konferencji prasowej, na której Prezydent ogłosił swoją decyzję, w magistrackiej sali gęsto było nie tylko od dziennikarzy, ale też od pracowników urzędu. Przechadzających się tu i tam, zamyślonych, generalnie w dobrych humorach. Na pytanie o panujące nastroje odpowiadają wzruszeniem ramion i z uśmiechem mówią, że choć pogoda dziś się nie udała bo leje, nie mają powodów do zmartwień. - Będzie, co ma być - rzuca krótko Dariusz Nowak z biura prasowego urzędu.
Do dziennikarzy i pracowników dołączają powoli radni, ale też posłowie czy kandydaci na posłów. Są obecni Piotr Kempf czy Rafał Komarewicz. Wszyscy z niecierpliwością czekają na decyzję. Rumor ustaje, gdy na sali pojawia się Prezydent Jacek Majchrowski.
Zaczyna on swoje wystąpienie od podsumowania 21 lat rządów. Mówi o polityce, sukcesach, porażkach, ważniejszych inwestycjach, zieleni. Gdy ogłasza, że nie będzie kandydował na sali zapada głucha cisza, choć na twarzach zgromadzonych nie widać zaskoczenia.
Pojawia się ono dopiero, gdy Prezydent ogłasza kogo poprze. Nie jest to jak spekulowano, Ireneusz Raś z Trzeciej Drogi, ale jego zastępca i wieloletni współpracownik Andrzej Kulig. Wiceprezydent nie kryje w rozmowie z dziennikarzami swojego zdziwienia.
- Jeszcze dziś rano widziałem się z Panem Prezydentem i nie dał absolutnie po sobie poznać, że nie będzie kandydował. Do tego weekendu myślałem, że sprawa jest rozstrzygnięta, więc nie brałem pod uwagę kandydowania. Teraz muszę porozmawiać z żoną i córkami. Nie wiem, kiedy podejmę decyzję. Musicie mi dać trochę czasu - powiedział dziennikarzom.
Monika Chylaszek, dyrektor biura prasowego Urzędu Miasta Krakowa i rzeczniczka Prezydenta Jacka Majchrowskiego w rozmowie z nami mówi, że za wcześnie na podsumowania.
- Nie chcę nic podsumowywać ani komentować decyzji Pana Prezydenta, bo jest na to za wcześnie. Na pewno do marca będziemy z Panem Prezydentem jeszcze współpracować, więc jak ten okres się skończy to zdecyduje się na jakiś szersze podsumowanie, ale póki co nie chcę tego robić - mówi. Zapewnia nas też, że o żadnej panice w magistracie nie ma mowy, a Urząd będzie pracował tak, jak do tej pory.
Na podsumowania nie silą się również inni pracownicy urzędu. Osoby, które spotykamy na magistrackich korytarzach są spokojne o swój los - podobnie jak najbliżsi współpracownicy Prezydenta, nie chcą komentować jego decyzji. - Nie ma o czym mówić. Skoro Pan Prezydent podjął taką decyzję to widać miał powód. Ja ją szanuję i z szacunku do Prezydenta nie będę robił żadnych podsumowań - mówi nam jeden z urzędników
Inny dodaje: Szanuje tę decyzję i nie widzę powodów do strachu. Pan Prezydent przez te lata był dobrym gospodarzem i tego mu nikt nie zabierze. Dbał o urząd tak jak i o miasto. Poza tym nic więcej nie mam do dodania, bo cały czas tym gospodarzem jest i będzie do marca 2024 - mówi.
Ochroniarz, który pracuje w urzędzie dobrych parę lat, mówi, że o utratę pracy się nie boi. Gdy próbujemy dopytać o decyzje Prezydenta, mówi, że nie jemu ją oceniać i kieruje nas do rzecznika.
Czy Sejm będzie maszynką do głosowania?
