Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak i czym kiedyś dzieci się bawiły

Halina Gajda
Siano może być nie tylko paszą dla zwierząt, ale i doskonałym materiałem plastycznym. Wystarczy umiejętnie poskręcać i gotowe A Może być ozdobą, może być i zabawką. Tak bowiem kiedyś radziły sobie dzieci, które nie znały lalek Barbie ani klocków lego.

Wór siana prosto z Nowicy okazał się hitem. Siana niestety okazało się za mało w stosunku do liczby tych, którzy chcieli z niego skorzystać. Nie, nie do spania, ani do żadnych innych celów, ale do, nazwijmy to górnolotnie, w końcu o pewien rodzaj sztuki chodzi - rzeźbienia. Do wyboru był zając, wiewiórka i ptaszek. Przez głosowanie, większość zdecydowała, że na warsztat pójdzie zając.

Siano dobre nie tylko dla zwierząt
Niedziela po południu. Centrum Kultury im. Antonycza w Gorlicach zazwyczaj jest puste. - Mam nadzieję, że ci, którzy zgłosili się na zajęcia przyjdą - mówiła Natalia Hładyk, gospodyni centrum, patrząc w okno z lekkim niepokojem.

Pierwsi na miejsce dotarli Małgorzata i Piotr Michniak, prowadzący warsztaty z robienia "czaczok so sina", czyli zabawek z siana. - Nie chodzi tylko o zabawę, ale przypomnienie, że kiedyś nie było ani Barbie ani Kena, ani tych wszystkich modnych dzisiaj zabawek. Dzieci robiły je sobie same, z tego, co miały pod ręką, nie tak rzadko właśnie z siana - opowiada dalej.

Przyciśnięta do muru, ze śmiechem zdradziła, że owszem Barbie na jakimś etapie życia miała, ale zaczynała od takich właśnie trawowo-sianowych. - No, dobra, przyznam się - mówiła ze śmiechem. - Jak rodzice posyłali mnie, żebym popilnowała pasących się krów, to z nudów robiłam różne ludziki z traw. Potem to się suszyło, nawet z fajnym efektem, ale jak szybko robiło, tak szybko niszczyło - śmieje się.

Obawy o frekwencję okazały się płonne, na zajęcia z "sianotworzenia" przyszło kilkanaścioro dzieci z rodzicami. - Sianem jako materiałem do tworzenia zajmuję się mniej więcej od pięciu lat. Już nawet nie pamiętam dokładnie, gdzie po raz pierwszy zobaczyliśmy z żoną figurki wykonane z siana - opowiada. - Przyjechaliśmy do domu. Zaczęły się próby. Z różnym skutkiem - opowiada Piotr Michniak. To, co nie wyszło lądowało w piecu. Ale z czasem, figurki coraz rzadziej stawały się materiałem grzewczym. Co więcej, Michniakowie potrafią zrobić nawet taką dużą do przydomowego ogródka. Nie przetrwa na pewno lat, ale przez sezon może ozdabiać otoczenie domu.

Najlepsze to z pierwszego pokosu
Tymczasem na dwóch połączonych ze sobą długich stołach wysypane zostało całe siano. Dla ciekawych, jakie, podpowiadamy: dobrze wysuszone, z pierwszego pokosu. Bo takie jest ponoć najbardziej plastyczne. - Najpierw trzeba uformować kulkę ze siana. By się nie rozpadała - mocno i szczelnie okręcać sznurkiem w kolorze zbliżonym do siana. Jedna kulka to brzuszek zająca - instruowała pani Małgosia.

Do zabawy w tworzenie zabawek najszybciej dały się przekonać dzieci. Rodzice, widząc entuzjazm pociech, poszli w ich ślady. - Długo szukałam jakichkolwiek pozostałości po zabawkach łemkowskich. Nie dosyć, że nie udało mi się niczego znaleźć, to i w literaturze trudno szukać zdjęć czy obrazków, które mogłyby podpowiadać, czym bawiły się dzieci na Łemkowszczyźnie i skąd owe zabawki miały - mówi Natalia Hładyk.- Jedyne, co znalazłam, to zdjęcie w jakiejś książce z Leszczyn, na którym było coś w rodzaju kołatki, bardzo skromnie ozdobionej delikatnym ornamentowym rysunkiem - dodaje.

Jak się kiedyś łyżki strugało
Michniakowe zajmują się również łyżkarstwem. Tutaj pierwsze i najważniejsze skrzypce gra pan Piotr. Mieszając w garnku zupę, mało kto zdaje sobie sprawę, że niby prosta łyżka, wcale taka prosta w wykonaniu nie jest. Chyba że kupuje się ją w sklepie, jako produkt maszynowy. Bo prawdziwa łyżka ma swoją duszę... - Tradycyjne narzędzie do wyrobu takich łyżek to tak zwana tokarka sznurkowa - mówi tajemniczo.

Owa tokarka to naprawdę archaiczne urządzenie: prosta drewniana jakby ława, na niej giętki pręt-kij leszczynowy z długim około dwumetrowym sznurkiem, który owija się wokół obrabianego przedmiotu. Pociągając, wprowadza się w ruch, umożliwiając tym samym obróbkę. Najlepsze na łyżkę jest drewno bukowe ze względu na twardość, a co za tym idzie - trwałość. - Można również wykorzystać jaworowe, również twarde, ale łatwiejsze w obróbce niż to bukowe - zdradza łyżkarskie tajniki Piotr Michniak.

Pomysł na zabawkową ekspozycję
Temat tradycyjnej zabawki łemkowskiej od kilku lat zaprząta myśli Natalii Hładyk. Miała pomysł ustawienia przy drogach w łemkowskich wsiach przeskalowanych makiet takich zabawek, ale ostatecznie z powodów organizacyjnych pomysł upadł. Tematu jednak nie zarzuciła. - Teraz narodził się pomysł, by połączyć owe zabawki z Nikiforem. Brzmi oryginalnie, ale naprawdę można to zrobić - śmieje się Natalia.

- Ponieważ w tym roku obchodzimy 120. rocznicę urodzin Nikifora, postanowiliśmy połączyć oba tematy. Mamy mianowicie zaprojektowane cztery zabawki, na których będą umieszczone reprodukcje najważniejszych prac artysty. Pożytek będzie z tego dwojaki: przypomnimy postać artysty, a dzieci będą miały szansę na inne niż podręcznikowe uświadomienie sobie, że ktoś taki istniał - opisuje. Jakie to będą zabawki, Natalia na razie nie chce zdradzać. - Zaprezentujemy je podczas Watry, a potem na gorlickim Rynku - zapowiada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska