
Umorzone śledztwo
Prokuratura pod koniec grudnia 2011 r. umorzyła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci Uli Olszowskiej. Zdaniem śledczych najbardziej prawdopodobna jest wersja, że dziewczyna zboczyła ze szlaku i podeszła nad brzeg potoku Roztoka. Tam miała się poślizgnąć lub stracić przytomność i wpaść do wody. My dotarliśmy do informacji, że wśród porozrzucanych rzeczy Uli znaleziono kilka przedmiotów, m.in. niebieską czapkę i górski kij, które nie należały do dziewczyny. Śledczy nigdy nie poszli tym tropem. Co więcej, obrażenia Uli były nietypowe. Zdaniem lekarzy, którzy proszą o anonimowość, takie urazy mogą powstać w wyniku ciągnięcia zwłok. Wyjaśnianie zagadki trwa.

Zaginiony, którego nikt nie szuka?
Ta sprawa też nie została wyjaśniona. W 2017 roku w Tatrach odnaleziono kilka kości oraz fragment czaszki. - Dokładnie przeszukaliśmy tamten teren, aby ewentualnie znaleźć jeszcze inne rzeczy, które mogłyby nas przybliżyć do rozwiązania zagadki - mówi nam Wieczorek, który uczestniczył w poszukiwaniach. Tego typu znaleziska zawsze trafiają do Zakładu Medycyny Sądowej, by m.in. pozyskać z nich kod DNA. Dane wprowadzane są później do międzynarodowej bazy osób zaginionych. Specjaliści sprawdzają, czy kod genetyczny można przypasować do któregoś z poszukiwanych.

Słowackie monety
Jednym z tropów były słowackie monety znalezione w miejscu, gdzie leżały i kości i fragment czaszki. - Wskazywałoby to, że mógł to być turysta zagraniczny. Konsultacja ze słowacką policją nie przyniosła przełomu - dodaje Wieczorek. Mundurowi doszli do wniosku, że mężczyzna, do którego należały szczątki, musiał tam biwakować. Dlaczego zmarł? Tego nie wiadomo. - Poszukiwania podejmowaliśmy jeszcze dwukrotnie, czekając na lepszą pogodę. Wykorzystywaliśmy m.in. wykrywacz metali, w akcji uczestniczył też pies policyjny - mówi Wieczorek. Udało się jeszcze odnaleźć fragment spodni, puszkę, manierkę, ale nic, co mogłoby przybliżyć mundurowych do rozwiązania tajemniczej śmierci mężczyzny. Szczątki zostały znalezione w Dolinie Roztoki, często uczęszczanej przez turystów. Leżały daleko od szlaku, na północnym stoku doliny. Tajemnica czeka na wyjaśnienie.

Karol Kozak
Za szczególnie tajemnicze uznawano zaginięcie praskiego radcy, Karola Kozaka, do którego doszło w sierpniu 1921 r. w drodze na Rysy. Onet pisał: "Idąc w towarzystwie swoich dzieci i przyjaciela, odłączył się na chwilę od grupy, dając im do zrozumienia, że potrzebuje "chwili prywatności". Czekano na niego jakiś czas, ale kiedy nie odpowiadał na wołanie, bliscy postanowili go poszukać, odkrywając z przerażeniem, że starszy pan dosłownie zniknął".