
- Potrzebujemy zmiany. Większej dostępności do łagodzenia bólu, edukacji okołoporodowej i większej roli położnej. Będę motywował kolegów lekarzy, by mówić o tym w szkołach rodzenia - wymienia doc. Sebastian Kwiatkowski. - Temat, który poruszyli studenci jest interesujący, ważny, a wyniki są wiarygodne i odzwierciedlają to, o czym jest mowa już od lat. O niczym innym się teraz nie mówi w środowisku ginekologicznym, jak o niepokojących tendencjach związanych z cięciami cesarskimi. Musimy przekonać kobiety, że naturalny poród jest bardzo dobry dla ich dziecka.

Jak podkreśla doc. Kwiatkowski, poród powinien zaczynać się sygnałem wysyłanym przez dziecko, bo wtedy wiadomo, że osiągnęło ono odpowiednią dojrzałość. Poród naturalny to także flora bakteryjna w drogach rodnych matki, która chroni dziecko przed wieloma chorobami, szybsza laktacja, szybki bliski kontakt z dzieckiem, możliwa opieka nad nim. To także lepsze przygotowanie dróg oddechowych dziecka do pierwszego oddechu, nie ma wtedy problemu z zaleganiem płynu owodniowego.

Trzeba natomiast pamiętać, że cesarskie cięcie to duża operacja brzuszna, która może wiązać się z powikłaniami bliskimi np. krwotokiem czy odległymi jak np. nietrzymanie moczu.

- Poród naturalny to fizjologia - podkreśla Piotr Kasprzak, student VI roku, współautor analiz. - Cesarskie cięcie wymaga okresu rekonwalescencji, kilkugodzinnego leżenia w łóżku, zagojenia blizn operacyjnych, wiąże się ze wspomnianymi powikłaniami, zakażeniami ran czy np. zapaleniem błony śluzowej jamy macicy, które może być śmiertelnie niebezpieczne. U kobiety po cięciu może rozwinąć się też endometrioza w bliźnie, a w drugiej ciąży może zdarzyć się łożysko przodujące.